„Marzenia się nie starzeją, po prostu trzeba je mieć.”
„Marzenia się nie starzeją, po prostu trzeba je mieć.” materiały prasowe

-Wiele osób uważa, że jak już są na emeryturze i mają te swoje 60 czy 65 lat, to czekają je tylko kapcie i bujany fotel. Chcę pokazać, że starość może być inna - mówi 76-letni Marek Popiel, jeden z bohaterów akcji Energetyczni 50+ powered by Pharmaton Geriavit. Żegluje, pisze książkę i, jak sam mówi, po prostu zajmuje się życiem.

REKLAMA
Podobno to nie marzenia się starzeją, tylko my się starzejemy bez nich. Pańskie życie i aktywność są na to doskonałym przykładem, także fakt, że wziął Pan udział w akcji Energetyczni 50+ powered by Pharmaton Geriavit.
Marzenia się nie starzeją, po prostu trzeba je mieć.
Kiedy zaczęło się spełniać Pańskie, to związane z żeglarstwem?

Dość późno, bo miałem około trzydziestki. Wtedy spotkałem ludzi, którzy zarazili mnie tąpasją. W Lublinie spotkałem przyjaciół, dzięki którym swoje marzenia o żeglowaniu zacząłem przymierzać do rzeczywistości. Jak widać, pasowały nieźle, bo żegluję do tej pory.
Już ładnych parę lat.

Trudno liczyć, bez kalkulatora się nie da (śmiech). Wiele lat pływałem po Mazurach, z przyjaciółmi, rodziną, dziećmi, dzieci moich dzieci... Ale kusiło mnie, żeby spróbować, jak to jest pływać po morzu. Pływałem na żaglowcach, głównie po to, żeby nazbierać godzin niezbędnych do prowadzenia jachtu. Dziś bywam głównie kapitanem na jachtach.
Żegluje Pan także samotnie?

Nie, dla mnie żeglarstwo to jest towarzyskie zajęcie. Świetna okazja, żeby spotkać się z przyjaciółmi, poznać nowych.... To frajda ze wspólnego przeżywania turystyki.
Ile krajów już Pan odwiedził w ten sposób?

Trudno powiedzieć z pamięci, ale w Europie została mi tylko Albania, Bośnia i Hercegowina... Najdalej byłem na Islandii. Spotkaliśmy wieloryba, to był rejs obfitujący w przygody.
logo
materiały prasowe/fot. Olga Kasprzyk

To wtedy powstała Pańska ksywa "Biały Wieloryb"?

Tak, choć tamten wieloryb, którego spotkaliśmy, wcale nie był biały, bo był to humbak. Podczas tego rejsu wszyscy dostali ksywki, ja zostałem Białym Wielorybem, być może dlatego, że byłem najstarszy. Do dziś pływam z banderą z białym wielorybem.
Za cztery lata skończy Pan 80 lat, a jest Pan bardziej aktywny niż wielu trzydziestolatków, czego dowodem jest każe udział akcji Energetyczni 50+ powered by Pharmaton Geriavit. W czym tkwi sekret - w genach, ciekawości świata?

Na pewno w ciekawości świata, od niej wszystko się zaczyna. Ja zacząłem podróżować na dobre dopiero wtedy, kiedy to się stało możliwe - kiedy dostałem paszport na stałe, w 89 roku. Przedtem oczywiście tez żeglowaliśmy, także po morzu, ale trzeba było robić wymyślne podchody. Kiedy w związku z wnioskiem o paszport nasze mieszkanie odwiedzili milicjanci, zwrócili uwagę żony na jedną z rubryk - o liczbie pobytów na "izbie". Żona zachodziła w głowę, o jaką izbę chodziło. Była to izba wytrzeźwień, jak widać władza dbała o wizerunek Polski za granica (śmiech). Dzisiaj jest oczywiście łatwiej wyjeżdżać, jest też więcej jachtów - właściwie jest ich więcej niż chętnych do pływania. Co roku głównym problemem nie jest ani nawigacja, ani aprowizacja, tylko zebranie ekipy.
Wiele osób po 60. denerwuje się, kiedy mówi się o nich "senior" czy "seniorka" albo nazywa "dziadkiem" lub "babcią". Mówią wówczas, że dziadkami i babciami są, owszem, dla swoich wnuków - i tylko dla nich. Jakie Pan ma do tego podejście?

Mam luz. Choć ostatnio byłem z wnuczką na nartach - uczyłem ją jeździć - i odkryłem, że wśród różnych taryf dla dzieci, dorosłych, osób po 60. roku życia, są także taryfy dla seniorów. Seniorzy, czyli ludzie po 70., za pięć zł mogli kupić karnet na cały dzień. W tym kontekście "senior" bardzo mi się podoba (śmiech). Nie ma co się oszukiwać, mam swoje lata i nie ma powodu, żeby to ukrywać.
Często trudnym momentem jest przejście na emeryturę. Jak było w Pańskim przypadku?

Ja miałem miękkie przejście na emeryturę, bo tak naprawdę ciągle pracowałem jako programista - trochę na własny rachunek, trochę na zlecenia w firmach, kilka lat więc jeszcze upłynęło, zanim naprawdę przestałem pracować zawodowo. Miałem czas się do tego przystosować.
Wciąż zdarza się Panu brać zlecenia?

Nie, a to z prozaicznego powodu - w tej branży technologia pędzi naprzód, a mnie w tej chwili nie chce się jej już gonić. Trzeba by nauczyć się nowych narzędzi, języków...Postanowiłem, że zajmę się żeglowaniem. I życiem.
Z czego składa się życie, kiedy Pan nie żegluje?

Spisuję wspomnienia, które mam nadzieję ułożą się w książkę. Pewnie bestsellera z tego nie będzie, ale zamierzam wydrukować kilkadziesiąt egzemplarzy. Zaczyna się od moich wspomnień z 1944 roku, kiedy wraz z rodziną opuszczaliśmy Warszawę, do której już nigdy nie wróciliśmy.
logo
materaiły prasowe/fot. Olga Kasprzyk

To przeszłość, a jak wyglądaja Pańskie plany na przyszłość?Zaplanował Pan już kolejny rejs?

Oczywiście, zamierzam popłynąć do Szkocji, przez Loch Ness, Kanal Kaledoński. Zaplanowałem, że jacht odbiorę z Porto, stamtąd popłyniemy do Brestu, skąd dalej do Dublina i na Wyspy Kanałowe. Problem jest z załogą, bo młodzi ludzie są tak zapracowani, że trudno im wykroić dwa tygodnie urlopu...
To może warto aktywizować seniorów?

No właśnie, tylko tych, którzy pływają, specjalnie aktywizować nie trzeba, bo i tak są aktywni. Ale wiele osób uważa, że jak już są na emeryturze i mają te swoje 60 czy 65 lat, to czekają je tylko kapcie i bujany fotel. Żeglowanie wyobrażają sobie jak walkę z żywiołem i dramatyczne sytuacje na morzu, a jakby żywioł się dowiedział, że ktoś z nim walczy, to by się dopiero ubawił. Poza tym można zacząć od łatwiejszego żeglowania, na przykład miedzy chorwackimi wyspami. To inny sposób na wakacje, w dodatku niespecjalnie trzeba się forsować.
Brzmi jak idealne wakacje dla właśnie osób 60 plus.

No właśnie, ale niestety niektórzy uważają, że tułanie się gdzieś i spanie w koi to szurnięty pomysł! A przecież ja mam przyjaciół kapitanów, którzy są starsi ode mnie.
Co sprawiło, że zdecydował się Pan wziąć udział w akcji Energetyczni 50+ powered by Pharmaton Geriavit?

Może mógłbym komuś zaproponować inny sposób spędzania starości - nie bójmy się tego słowa. To starość, tylko ta moja jest dość rzeźwa. Pomyślałem, że może uda mi się kogoś zachęcić do porzucenia tych kapci i fotela.
logo
„Nie bójmy się słowa starość!” materiały prasowe