Saunowicze rosną w Polsce w siłę.
Saunowicze rosną w Polsce w siłę. Fot. Karolina Zajączkowska
Reklama.
Post widnieje na jednym z forów internetowych. Żadna Pani ze Śląska nie odpisała. Dopisał się za to kolejny mężczyzna:
– Będę mniej wymagający: szukam pana lub pani. Może znajdzie się chętny na wspólne saunowanie w Warszawie?
Oferty brzmią tajemniczo. Pytam o co chodzi, w której saunie i czy to aktualne. Piszę do obu forumowiczów. Odpowiada tylko drugi z nich, ten mniej wymagający.
„Cześć, nadal jestem zainteresowany. Wiesz, razem zawsze jakoś raźniej. Co o mnie? Mężczyzna, 45 lat, Wawa. A Ty?”
Długo myślę, co odpisać. „Hej, mężczyzna, 25 lat. Zaproponuj miejsce i termin, umówimy się.” ,
Odpowiedź dostaję szybko, ale waham się, czy potwierdzić. Nigdy wcześniej nie umawiałem się na spotkanie nago z nieznajomym. Szczególnie z nieznajomym o internetowym nicku „Long”.
Opatuleni po szyję
– Nie nago, tylko beztekstylnie – precyzuje Agnieszka, twórczyni facebookowego profilu „Majtki w saunie uwierają”. – Większość tekstylnych strojów kąpielowych wydziela w wysokiej temperaturze niezdrowe substancje i trzeba ich unikać.
Ale kiedy Polak beztekstylny, to nieśmiały i nieskory do rozmowy. Zbieranie materiału o polskich saunowiczach jest kłopotliwe. Relaksujesz się, a tu podchodzi facet i o coś pyta. Po paru dziwnych spojrzeniach słanych mi przez roznegliżowanych klientów saunariów, uznałem za właściwsze poszukiwania internetowe. Tak trafiłem na „Majtki...”.
Agnieszka założyła je 2,5 roku temu. Na fanpage'u zachęca, żeby w saunie przestać się wstydzić nagości. Pracuje w branży, więc wie, jakie muszą być deski do budowy saun (bez sęków, żeby trzymały ciepło) i jak trudno pozycjonować saunowe strony w internecie (google łączy je z zapytaniami związanymi z seksem, kiedyś ktoś wszedł na stronę szukając frazy „dziwki z fujarami”). Saunę ma nawet na zapleczu biura, na wypadek, jakby chciała sobie przypomnieć zasady poprawnego korzystania.
logo
Prawdziwi saunowicze są beztekstylni. Fot. Karolina Zajączkowska
– Po pierwsze: najlepiej nago i całe ciało na ręczniku, stopy też – mówi. – Zwykle jeden ręcznik nie starcza. Jak ktoś się wstydzi nagości, powinien wziąć więcej.
Ale im bardziej jesteś okryty ręcznikami, tym mniej się pocisz, a przecież o pocenie się chodzi. Zamiast drugiego ręcznika można wziąć pareo. To materiałowa chusta, zdrowa dla skóry. Jednak Polacy niechętnie pokazują ciało, niektórzy uparcie wchodzą w stroju. Fani sauny mówią na takich ironicznie „tekstylni”.
Post Jacka na fanpage'u "Majtki w saunie uwierają"

Do wszystkich par, które były dziś w saunie na Inflanckiej. Na rany Józka, po co Wy siedzicie w fińskiej tacy opatuleni? Panie to nawet po samą szyję.

Propozycji wspólnego wyjścia na saunę jest w internecie niewiele. Long, 45–latek z forum, odpisał mi, że chodzi mu „po prostu o towarzystwo”. Czyli o co? Przecież w saunie nie wolno głośno rozmawiać. Zastanawiam się, kto jeszcze odpowiedział na jego anons, ale nie wypytuję, żeby się nie wycofał. Idę oswoić się z sauną na pobliskiej siłowni.
– Jedziemy z koksem – mówi barczysty mężczyzna w małym pomieszczeniu dwa na dwa. Najpierw wylewa z namaszczeniem pół butelki wody na piecyk. Nie ma ręcznika, więc zostawia po sobie odcisk pośladków na drewnie. Minutę później ucieka w popłochu, przerażony podkręconą przez parującą wodę temperaturą. Jakby zapomniał, że relaks to nie zawody.
Agnieszka: – Ale saunowe mistrzostwa istnieją.
Dawniej urządzano rywalizację w tzw. saunie ekstremalnej. Wchodziło się do ponad 100 stopni, temperatura nie do zniesienia, trudno oddychać nosem. Agnieszka wytrzymała 13 sekund. Uciekła, jak poczuła, że palą jej się uszy.
– Takich imprez już nikt nie organizuje – tłumaczy – po tym jak w Finlandii Rosjanin zagotował się na śmierć, próbując pobić rekord. Są za to mistrzostwa saunamistrzów.
– Kogo?
Agnieszka śmieje się i zaprasza mnie na dwudniową rywalizację osób, które zawodowo machają ręcznikami.
Lord Vader leje na kamienie
Notes chowam w szlafrok. W Termach Rzymskich w Czeladzi do walki staje dwudziestu uczestników, reprezentantów wszystkich większych saunariów w Polsce. Walka w skrócie: zawodnik wchodzi do sauny i polewa rozgrzane kamienie olejkami zapachowymi, mocnymi ruchami ręcznika rozprowadza ciepło po pomieszczeniu i dostaje za to punkty.
„Saunamistrz” wziął się z niemieckiego „saunameister”, dlatego pracownicy saunariów nazywają siebie czasem „saunamajstrami”. Na gorącą sesję w saunie mówią swojsko „naparzanie” lub żargonowo „aufguss”. Bo choć ojczyzną sauny jest Finlandia, to kultura saunowania przyszła do nas z Niemiec.
Wiktor, saunamistrz z Wrocławia: – Naparzania Niemcy uczyli pierwszych Polaków jakieś pięć lat temu, to były początki. Dziś saunamistrzów jest w kraju kilkudziesięciu.
Stoję w ręczniku w tłumie widzów. Czekamy na wstęp do olbrzymiej sauny, obok nas jurorzy konkursu. Są ważni, ale oprócz nich głosuje publiczność, czyli każdy z nas. Po wyjściu z seansu widz dostaje plastikowy kubeczek, do którego nalewa tym więcej wody, im bardziej podobała mu się ceremonia. Wodę z kubka trzeba potem rozlać na trzy wiaderka oznaczające kryteria: technikę machania, relaks i show.
Piotr, reprezentant gospodarzy, pomalował ciało fluorescencyjną farbą. Rozdaje widowni świecące w ciemności lodowe kule i wita się: – Dzień dobry, jestem mag Piotr. Zapraszam do krainy, w której nie odczujecie zmęczenia.
Po występie opowiada: – Kiedyś na seansie rozwiązał mi się z pasa ręcznik, spadł na podłogę. Nie zakładałem z powrotem i dokończyłem machać nago. I tak wszyscy w środku byli na golasa. Ostatnia rzecz, o jakiej w saunie myślimy, to erotyka.
Niektórzy uwodzą publiczność zapachem whisky, inni czerwonym winem. Seansowi saunamistrza spod Zakopanego towarzyszy skoczna góralska melodia. Inny postawił na muzykę na żywo i do środka sauny zaprosił skrzypaczkę, Monikę. – Gram 20 lat, ale czegoś takiego jeszcze nie robiłam – mówi dziewczyna. – Trochę mi skrzypy nie stroją, metal rozszerza się w ciepłym. Przywiozłam zapasowe, bo bałam się, że im się coś stanie.
Kolejny z gospodarzy, Daniel, zjawia się w barwach czerwonego wojownika. W tle gra muzyka z Gwiezdnych Wojen, a zapachową czarkę wnosi do sauny chłopak w przebraniu Lorda Vadera. Daniel rzuca cząstkami lodu w kamienie, aż syczą. Rozpoczyna się pojedynek. Vader walczy mieczem świetlnym, Daniel ręcznikami. Ciepło krąży po saunie, publiczność wniebowzięta. – Polacy mają skłonność do przesady – mówi Daniel, któremu czerwona farba trochę spłynęła z twarzy. – W ciągu roku wyciągamy tu z sauny około 15 nieprzytomnych. Mdleją, bo chcą za długo siedzieć.
Cuda
Iza, drobna blondynka w mocnym makijażu, jedna z niewielu dziewczyn w stawce, na ceremonię przygotowała piracki strój i energetyczną muzykę. Jak większość saunamistrzów, studiowała fizjoterapię. Grała w siatkę, była instruktorką fitness. W seansach uczestniczy dopiero od pół roku. Zamiast ręczników używa obrotowego sztandaru, który koledzy z branży skonstruowali jej specjalnie na mistrzostwa.
Łukasz (długie dredy, na seansie puszcza reggae): – Iza ma wielki talent i wyczucie, jak machać.
Wiktor (kiedyś był didżejem) – Ręcznikiem można cuda robić, to taka forma czarowania – mówi. – Na co dzień jesteśmy pracownikami saunarium i masażystami. W saunamistrzów przemieniamy się z początkiem każdego seansu. Dajemy ludziom energię, a kiedy 50 osób bije brawo, czujemy, że to do nas wraca.
Iza energii ma pod dostatkiem. Pośród publiczności ekscytacja: „Ale zakręciła!”, „Co za laska!”, „Mała, a moc w łapach jak u faceta!”. Dziewczyna macha precyzyjnie, ale jeden ruch robi zbyt zamaszysty. Mężczyzna w pierwszym rzędzie dostaje rogiem ręcznika w nos. Pretensji nie ma, bo show mu się podoba, bije brawo.
logo
Izabela Żołądź, Saunamistrzyni Polski 2013. Fot. Karolina Zajączkowska
Wiktor: – Znajomy saunamistrz strzelił kiedyś przypadkowo klienta tak, że miał pół twarzy czerwonej. Kiedy po wyjściu poszli się ze wszystkimi schładzać pod prysznice, przeprosił gościa. A on na to: „Nic się nie stało. A przy okazji – ma pan zajebistego kutasa!”. Kolega aż uciekł z wrażenia. Jedna pani powiedziała mi kiedyś, że jej takie trafienie ręcznikiem nic nie przeszkadza i nawet to lubi.
Organizatorzy odczytują wyniki zawodów: pierwsze miejsce Izabela Żołądź, drugie – Daniel Bułka. Iza i Daniel się cieszą, pojadą na mistrzostwa świata. Mistrzyni dzwoni po wygranej do rodziny i znajomych, którzy nie do końca rozumieją, jaki właściwie to był konkurs. – Tłumaczyć ludziom to trochę dramat – mówi. – „Co robisz?”. „A, kręcę ręcznikiem. Najlepiej w Polsce”.
Wieczorem czytam dyskusje na forum naturystów. Widzowie dzielą się wrażeniami, komentują wyniki saunowych zawodów. Sprawdzam pocztę i widzę wiadomość od Longa, mojego niedoszłego internetowego partnera do sauny.
„Co u Ciebie, umawiamy się? Tylko nie mów, że się wycofujesz.”.
Warszawa znowu wydaje mi się dziwnie nie po drodze. Pewnie bym odmówił, gdyby nie końcówka mejla: „Nie ma mnie w stolicy. Jadę w delegację i nie mogę się doczekać wizyty w moim ulubionym wrocławskim saunarium”.
Pięć minut na piechotę od ulicy, przy której mieszkam.
Niezobowiązujące spotkanie
Stoję przed wejściem i gapię się na każdego wchodzącego faceta. Ten, a może ten drugi? Kiedy na wyświetlaczu komórki wyświetla mi się „Long”, podnoszę komórkę nad głowę, żeby mnie zobaczył.
Przedstawia się jako Darek. Ciemne rzadkie włosy, krępa budowa ciała, okulary. Kiedy rozbieramy się przy szafkach, wreszcie rozwiewa moje wątpliwości:
– Większość odpisujących na mój post myślała, że chodzi o seks. W ogóle nie miałem tego na myśli. Lubię saunę, a nie mam znajomych, którzy na nią chodzą.
Jest z purytańskiej rodziny i ta nagość w saunie to dla niego wybawienie. Ma żonę (niezbyt im się układa) i dwójkę dzieci (zabrał je kiedyś na plażę nudystów, ale jakoś nie chciały się rozebrać). Wkurza go, że w saunach jest coraz więcej dni i stref tylko dla kobiet.
– W tę stronę idzie świat – kręci głową. – Feminizm, parytety, wszystko kosztem mężczyzn. Raz w mojej ulubionej saunie był dzień kobiecy i mnie nie wpuścili, więc musiałem iść do tak zwanej sauny męskiej. Trochę się wahałem.
Na takie sauny mówią różnie: sauny dla mężczyzn, albo wprost – dla gejów. Chciałem odwiedzić jedną z nich tak jak Long, ale mieli komplet. Zobaczyłem tylko, że oferują zniżki: dla młodych chłopaków i dla żołnierzy.
– Ale tak szczerze – śmieje się Dariusz–Long. – To w tej saunie gejowskiej wszyscy byli jeszcze bardziej przykryci ręcznikami niż zwykle.
Mówi, że oprócz mnie na jego post zareagowało sześć osób.
Pierwszy facet spytał o wymiary, więc go zignorował. Drugi chciał wiedzieć, czy Darek jest przystojny. Odpowiedział, że to kwestia gustu, a tamten już nie odpisał. Trzeci poprosił o fotkę, a kiedy ją dostał, przestał się odzywać. Czwarta była kobieta, która stwierdziła, że nie chce iść do sauny, ale za to proponuje niezobowiązujące spotkania sponsoringowe raz w tygodniu. Piąty był bezrobotny pan, który chciał się rozerwać. Spotkali się, ale panu się nie spodobało.
– Najlepsze było spotkanie szóste. Młoda dziewczyna chciała pójść pierwszy raz na saunę, ale bała się tych wszystkich obcych mężczyzn. Ze znajomym zawsze raźniej.
– Chyba z nieznajomym?
– No bez przesady. Wymieniliśmy przecież kilka mejli.
Ilona mówi, że faktycznie, to spotkanie z Darkiem było trochę szalonym pomysłem. Z drugiej strony, przeprowadziła się do Warszawy aż 10 lat temu, a po tym jak niedawno straciła chłopaka zrozumiała, że nie ma tu żadnych znajomych. Zaczęła odpowiadać na anonse w internecie: wyjście do kina, kawiarni. – Nigdy wcześniej nie byłam w saunie, bo nie miałam z kim iść, więc odpisałam na post.
Darek: – Za pierwszym razem nie przyszła, wystraszyła się. Przełamała się dopiero, kiedy dwa razy porozmawialiśmy przez telefon. Całkiem jej się podobało i mam nadzieję, że wreszcie poznałem kogoś do wspólnych spotkań na saunie.
Ilona: – Wyjście było fajne, ale na razie Darka nie rozgryzłam. Nie wiem, czy ma żonę i dzieci. Podejrzewam, że tak i trochę mnie to martwi. Ale jest sympatyczny, zachowywał się kulturalnie.
Uwaga, Spielberg nagrywa
Saunamistrzowie przekonują, że wizyty w fińskiej czy parowej to samo zdrowie. Wzmacnia odporność, przegania przeziębienie. Zestresowanym rozluźni mięśnie, palaczom oczyści organizm z toksyn. Wszystko co złe, organizm wydali razem z potem. Byle tylko przyzwoicie się zachowywać. A z tym bywa różnie.
Na saunowym forum czytam: – Wczoraj z dzieckiem wpadliśmy na chwilę zaliczyć dwa seanse. Wszedł do sauny Pan, ściągnął gatki i wykręcił je na dechy. Po kilku minutach założył gacie, wyszedł, spocony wparował do jacuzzi bez prysznica i znów do sauny. Zdjął majtki i tym razem elegancko, aby nie nakapać na deski, wykręcił je wprost na kamienie pieca. Czaicie klimat? Dostał ode mnie lekkie zjebki, nie wyrobiłem.
Co wkurza saunamistrzów?
Łukasz: – W saunie powinna być cisza, ale jak pracuję w dni tylko dla kobiet, to nie słyszę swoich myśli.
Iza

Na początku chodziłam na saunę sama, nikt nie chciał ze mną iść. Zagadywali mnie starsi panowie. Kiedy pytali, czy z nimi wejdę do basenu, grzecznie odmawiałam.

Podobne spotkania pamięta Matylda, 25-letnia studentka psychologii: – Tam, gdzie chodzę, jeden koleś ewidentnie nie przychodził po to, żeby w spokoju się wysaunić. Przechodzące laski lustrował wzrokiem od góry do dołu. Jak na niego spojrzałaś, ostentacyjnie uchylał ręcznik. Ja się śmiałam, ale moją kuzynkę tak wystraszył. Spotkałam go kiedyś w sklepie. Ma dużo wyższą dziewczynę, chyba stąd kompleksy.
W Termach przy wejściu do łaźni parowej wisi kartka: „Większość klientów to osoby kulturalne, ale zdarzają się wyjątki. Napiętnujmy je razem.”
– Czasami do parowej wejdzie facet z laską i jadą sobie ostro, myślą, że ich nie widać – tłumaczy Wiktor. – Saunamistrz musi zwrócić uwagę, nie każdy chce na to patrzeć.
Łukasz i Wiktor mówią, że przez te parę lat poznali kilku zwichrowanych saunowiczów. Jednego nazwali Spielberg. – Miał brodę, okulary, nawet podobny do Stevena – śmieje się Łukasz. – Przychodził z saszetką, początkowo nie zwracaliśmy uwagi. Ale inny klient zgłosił, że widział, jak ktoś w saunie kręci filmiki. Patrzę, a gość niby się cziluje, a saszetkę tak dziwnie obraca. Innym razem położył kamerę na kwiatku przy wejściu do basenu, tam gdzie ludzie wchodzą nago.
Jak go złapaliśmy, to zniknął na trzy miesiące. Kiedy wrócił, sprawdzaliśmy mu nawet oprawki w okularach, bo wyglądały podejrzanie.
Wiktor: – Inny facet podrywał w solarium panie w średnim wieku. Zwracaliśmy uwagę, że to nie jest miejsce na seks. Ale był bezczelny i miał jakiś taki urok, że potrafił zaliczyć pięć poznanych tam kobiet w tydzień.
Łukasz mówi, że takie rzeczy trzeba zgłaszać saunamistrzom. Zawsze zareagują, i nikogo nie wyśmieją. – Teraz to wiem – mówi Iza. – bo sama pracuję w obsłudze. Ale jako klientce wydawało mi się to krępujące.
Saunamistrzowie podkreślają, że sauna jest dla każdego. Nie trzeba być ani bogatym, ani pięknie zbudowanym, wystarczy polubić swoją nagość. Wrocławskie saunaria odwiedza Mariusz, niepełnosprawny, który mieszka w przytułku dla bezdomnych. – Ten człowiek to petarda – mówi Wiktor. – Bije rekordy ilości odbytych ceremonii zapachowych, a po saunie chodzi na czworaka i udaje dinozaura.
– Bo w życiu troszkę śmiechu potrzeba, samo w sobie jest wystarczająco smutne – tłumaczy Mariusz, kiedy odwiedzam go w schronisku. Renty ma tyle, co połowa średniej krajowej, więc oszczędza, byle starczyło na saunowanie. Kiedy w wypadku pękło mu biodro, do aquaparku chodził z balkonikiem, a ostatnio pobił rekord 17 ceremonii w jeden dzień, od rana do wieczora.
– Prawie zemdlałem, ale było warto. Więcej razy dziennie wejść się nie da, nie pokona mnie już nikt!
Zostało mu jeszcze jedno marzenie: żeby kiedyś w holu sauny powiesili jego zdjęcie z podpisem „stały bywalec”.
Brzoza płonie idealnie
Przemek swoją saunę postawił przy domu, pośrodku lasu w Wielkopolsce, w Wapniarni Pierwszej pod Trzcianką. Budować zaczął w ten sam dzień, kiedy odstawił żonę na porodówkę.
– Nikt mu w to nie wierzył, a zbudował – uśmiecha się żona Przemka, Majka. Przez kolejne miesiące z zazdrością patrzyła, jak mąż i goście korzystają z sauny.
– Mamy jakieś 40 minut na rozmowę, tyle się nagrzewa piec – mówi Przemek i znika, żeby rozpalić ogień.
Jak mówi, że 40, to znaczy 40. Wszelkie swoje wyliczenia zapisuje skrupulatnie w tabelkach na komputerze. Tłumaczy: – 0,1 metra sześciennego drewna pozwala utrzymać ogień przez dwie i pół godziny, a temperaturę docelową przez półtorej. Kosztuje to 13 złotych, plus magazynowanie. Ale i tak się opłaca, bo w pobliskim aquaparku wejście jest za 15 złotych, ale każda minuta w saunie za półtorej złotego. W pobliżu jest dużo lasów brzozowych, a brzoza jest do ogrzewania sauny idealna.
Saunowania nauczył się podczas praktyk na farmie w Finlandii. Jego kolega z Estonii przesiadywał tyle, że aż mu mózg z głowy wychodził.
Przydomową saunę Przemek wykorzystał charytatywnie. Pokazuje mi zdjęcie z monitoringu sprzed kilku miesięcy. Kilka osób w strojach kąpielowych leży w śniegu koło domu. – Zorganizowaliśmy zbiórkę dla chłopaka chorego na mukowiscydozę, trwało to z przerwami kilka miesięcy. Cegiełka kosztowała 10 zł i dawała jedno wejście. Ludzie po skorzystaniu wskakiwali do potoku pod płotem. Przemek na charytatywnym saunowaniu zebrał 570 zł.
Dziś na potok jest za zimno, więc po wyjściu szybko polewamy się wodą z węża. Potem Przemek opowiada, że oprócz sauny ma jeszcze na utrzymaniu 24 pszczele rodziny. Każda kosztuje go 300 zł miesięcznie, a opłacalność zaczyna się, kiedy jedna wyprodukuje 12 kilogramów miodu. Z pszczół pisał pracę magisterską. Miał zostać na uczelni, ale rekrutację na doktorat ogłosili, kiedy był w Nepalu, gdzie brał udział w programie telewizyjnym. Teraz w swojej saunie puszcza muzykę tybetańską, żeby był klimat. Bez towarzystwa do sauny nie wchodzi. Przecież mógłby zemdleć.
Religia
Pytam w internecie bywalców sauny, co czują, kiedy tak siedzą nago z obcymi.
Jarek z forum internetowego

Na początku było skrępowanie i stres, czy ciało nie wymknie się spod kontroli. Nie wiadomo gdzie oczy podziać. A potem czujesz się już tak, jak w każdej innej grupie ludzi. A nawet swobodniej, bo tu nie jest ważne kto jak wygląda. Ciuchami nic nie zakryjesz, makijaż i tak spłynie.

Honza pisze, że to nie nagość, a ubranie jest nienaturalne : – Ubiór odzwierciedla osobowość, status społeczny, akcentuje seksapil. Nagość sprawia, że różnice znikają. Nie myślimy wtedy o tym, co kto ma na sobie i co z tego wynika. Zauważalną różnicą jest bycie kobietą albo mężczyzną, ale to akurat widać też w ubraniach.
Saunowicz z Warszawy chce poszerzyć kontekst dyskusji. Podaje link do jednego z blogów na fronda.pl. Jego autor dowodzi, że nakaz zakrywania ciała w miejscach publicznych wynika z objawionej przez Boga moralności, a „publiczna nagość(...) jest zewnętrznym objawem wewnętrznego nieuporządkowania w kwestiach seksualnych.”
Honzy to nie przekonuje: – Poprawne saunowanie nie łączy się przecież z żadnym ruchem religijnym. A i samo w sobie religii nie tworzy.
Dyskomfort
Listopad 2014. 
Fanpage "Majtki w saunie uwierają" ma prawie tysiąc lajków, strona co jakiś czas informuje o kolejnych saunowych mistrzostwach.
Mariusz ma już na liczniku ponad 1800 ceremonii zapachowych. Liczba szybko rośnie, bo od kiedy kupił sobie kartę VIP, korzysta po kilka razy dziennie, dopóki zdrowie pozwoli.
Przemek ostatnio korzysta ze swojej sauny głównie, gdy odwiedzają go znajomi. Nie chce mu się tak samemu siedzieć półtorej godziny, a krócej się nie opłaca.
Long i Ilona nie chodzą już razem do saunarium. Znajomość zakończyła się po kolejnym spotkaniu. 
Long mówi, że to chyba różnica pokoleń. 
Ilona, że raczej dyskomfort, jaki poczuła, kiedy w SMS-ach zaczął do niej pisać „Kochanie” i zapraszać na drinka.