Wysiłki dziennikarza nie przyniosły jednak skutku - uczestnicy marszu dalej krzyczeli swoje na temat TVN-u, a niektórzy nawet próbowali rzucać w jego stronę. Graczak przyjął jednak sytuację z humorem i poczekał, aż przestanie być wygwizdywany i wyzywany. Całą sytuację skomentował też na swoim
Facebooku: "Na szczęście na antenie byłem wtedy, gdy patrzyłem w kamerę... Cóż, bęcki za konkurencję" - stwierdził tylko.