Czy wybitny polski pianista żydowskiego pochodzenia Władysław Szpilman był w czasie wojny funkcjonariuszem cieszącej się złą sławą Żydowskiej Służby Porządkowej? Tak przynajmniej twierdziła Wiera Gran, słynna artystka getta warszawskiego, zmarła w 2007 roku. Jej relację o Szpilmanie wykorzystała w książce „Oskarżona: Wiera Gran” Agata Tuszyńska. O tym, czy zgodnie z prawem, ma w piątek zadecydować sąd.
Wszystko zaczęło się w 2010 roku, kiedy na polskim rynku wydawniczym ukazała się publikacja Tuszyńskiej. Jej bohaterką jest Wiera Gran, znana artystka kabaretowa i śpiewaczka przebywająca w getcie w latach 1941-1942. Podobnie jak Szpilman, występowała w popularnej Kawiarni "Sztuka" przy ul. Leszno. Oboje znali się bardzo dobrze.
Wiera Gran oskarża
Problem w tym, że w trakcie jednej z rozmów z Tuszyńską Gran wyznała, że Władysław Szpilman, sugestywnie sportretowany w „Pianiście” Romana Polańskiego, pełnił funkcję żydowskiego policjanta w getcie warszawskim. Artystka miała widzieć, jak Szpilman własnoręcznie pomaga okupantom w doprowadzeniu swych rodaków na Umschlagplatz, skąd wywożono ich na pewną śmierć do Treblinki.
Zacytowanie wspomnień Gran przez Tuszyńską skończyło się procesem, wytoczonym przez rodzinę polskiego pianisty. Z pozwem wystąpili syn Andrzej Szpilman oraz żona Halina Grzecznarowska-Szpilman.
Syn Szpilmana: "to bzdury wyssane z palca"
Ten pierwszy wydał w październiku 2010 roku oświadczenie, w którym zarzucał autorce publikowanie informacji wyssanych z palca. Fakt, że Gran sama była oskarżana o kolaborację – występowała w czasie wojny w kawiarniach „tylko dla Niemców” (mimo że w 1950 roku została uwolniona od tych zarzutów, do śmierci żyła na emigracji z piętnem zdrajczyni) - miał w opinii syna pianisty całkowicie przekreślać jej wiarygodność. – To pomówienia i oszczerstwa – mówił o wspomnieniach Gran Andrzej Szpilman.
Jak dodał, „kampania Wydawnictwa Literackiego”, które opublikowało książkę wabiącą czytelników „nową historią Władysława Szpilmana”, była oburzająca. Jej celem miało być osiągnięcie korzyści materialnych.
Według Andrzeja Szpilmana, Tuszyńska świadomie pominęła w swej publikacji oświadczenie złożone przez jego ojca w Żydowskim Instytucie Historycznym, które były odpowiedzią na oskarżenia Gran pod adresem pianisty wysunięte już w 1980 roku. Wtedy artystka zamieściła je w książce wydanej w Paryżu.
Andrzej Szpilman napisał też, że jego ojciec popełnił błąd nie opuszczając po wojnie Polski. Jego zdaniem cała sprawa negatywnie odbiła się na wizerunku naszego kraju, a także społeczności żydowskiej na całym świecie.
Bartoszewski: Szpilman nie mógł być policjantem
W 2013 roku warszawski Sąd Okręgowy oddalił pozew rodziny Szpilmana wobec Tuszyńskiej i Wydawnictwa Literackiego. Wtedy strona oskarżająca wnosiła o naruszenie dóbr osobistych i prawa do kultu po zmarłym. Domagała się publikacji przeprosin oraz usunięcia w kolejnych wydaniach książki kontrowersyjnych fragmentów. W czasie ubiegłorocznego procesu zeznawał m.in. Władysław Bartoszewski, działacz Rady Pomocy Żydom "Żegota".
Spór o to, czy słowa Gran o Szpilmanie zostały użyte zgodnie z prawem, trwa po dziś dzień. O tym, czy wyrok sprzed roku ulegnie zmianie, przekonamy się z prawomocnego orzeczenia Sądu Apelacyjnego w piątek.
Podobna sprawa trafila na wokandę przed rokiem w Niemczech. Wtedy Wyższy Sąd Krajowy w Hamburgu zakazał wydawnictwu Insel Verlag rozpowszechniania niemieckojęzycznej wersji publikacji Tuszyńskiej, zawierającej obciążającą Szpilmana relację.
Ponura sława żydowskiej policji
Żydowska Służba Porządkowa, zwana policją żydowską, to tworzona przez Niemców w gettach w okupowanej Polsce formacja mundurowa, która miała strzec porządku i dbać o bezpieczeństwo. Formalnie podlegała Judenratom, czyli radom żydowskim. W praktyce była całkowicie podporządkowana Niemcom.
W żydowskiej policji w warszawskim getcie służyło ok. 2,5 tys. funkcjonariuszy – najwięcej spośród wszystkich zamkniętych dzielnic żydowskich w okupowanej Polsce. Za swoją pracę żydowscy policjanci nie otrzymywali wynagrodzenia, ale często brali łapówki oraz wymuszali pieniądze od szmuglerów i rzemieślników. Niektórzy prowadzili nielegalne interesy, wykorzystując sytuację do bogacenia się na swych rodakach.
W czasie deportacji z getta, które rozpoczęły się w Warszawie 22 lipca 1942 roku, policjanci pomagali w sprawnym przeprowadzeniu wywózek do Treblinki. Używali przy tym często siły fizycznej; spora część mieszkańców getta już wówczas uważała ich za kolaborantów.
Wśród najbardziej znienawidzonych żydowskich policjantów byli słynący z brutalności komendant (pierwszy nadkomisarz) Józef Szeryński i jego zastępca Jakub Lejkin. Obaj stali się celami zamachów żydowskiego podziemia. Pierwszy z nich szczęśliwie uszedł z życiem w sierpniu 1942 roku (popełnił samobójstwo w styczniu 1943 roku), drugi został zastrzelony w październiku 1942 roku przez członków Żydowskiej Organizacji Bojowej.
Nie wszyscy prowadzili na rzeź...
Część funkcjonariuszy nawet w czasach wojny zachowała ludzkie oblicze. Wielu z nich wstąpiło w szeregi policji w obawie o los własny i rodziny (praca dla Niemców miała zapewnić im przetrwanie). Jak się okazało, gwarancje bezpieczeństwa w wielu przypadkach okazywały się niewiele warte.
Istnieją relacje mówiące także o tym, że żydowscy policjanci prowadzili swe żony i dzieci do wagonów kolejowych wyruszających do obozów zagłady. Inni poświęcali się w zamian za najbliższych lub dzielili z nimi tragiczny los. Ich ocena musi pozostać niejednoznaczna, tak jak skomplikowane i tragiczne było życie w ówczesnej rzeczywistości.
Reklama.
Udostępnij: 286
Wiera Gran o Szpilmanie
Był naprzeciw, tuż przede mną, widziałam wyraźnie. Szpilman w czapce policjanta. Ten sam Szpilman, pianista. Nie mogę tego zapomnieć. Wywlekał za włosy kobiety. Chronił dłonie. Ręce pianisty wymagały specjalnej opieki.
Nigdy o tym nie mówiłam, nie chciałam mu szkodzić. Teraz chcę, żeby wiedział, że ja wiem. Daleka jestem od wydawania wyroków. Ale to musi zostać, to jest historia i to musi zostać z nazwiskiem. On wie, że ja wiem. I milczy.
Oświadczenie Andrzeja Szpilmana
Mogę tylko wyrazić radość, że nie jest teraz rok 1942. Powielanie niesprawdzonych plotek i nieprawdy, mających zdyskredytować polskiego Żyda wpisuje się w najgorszą tradycję okresu marca 1968 roku.
Władysław Szpilman nigdy nie był policjantem w Getcie Warszawskim, ani nie brał udziału w żadnych akcjach policji żydowskiej. Władysław Szpilman był ofiarą drugiej wojny i eksterminacji Żydów, co jest wiedzą już publiczną od blisko 70 lat.
Władysław Bartoszewski na procesie w 2013 roku
– Uważam, że gdyby człowiek tej rangi był policjantem w getcie, to jest wykluczone, aby nie rozniosło się to wtedy w środowisku żydowskim.