Twarze polityków PiS kojarzą się z twarzami Biura Politycznego KC PZPR, prezes Jarosław Kaczyński jest obłąkany, pochody i marsze w miesięcznice katastrofy smoleńskiej to "absolutny fałsz" – takie tezy stawia w wywiadzie dla Wirtualnej Polski znany polski aktor Krzysztof Kowalewski.
Kowalewski otwarcie mówi o swoich politycznych sympatiach. Popiera prezydenta Bronisława Komorowskiego, od PiS-u woli Platformę. "Widzę ich błędy i rozmaite szemrane interesy, które wyłażą od czasu do czasu, ale dla mnie najważniejsze jest, że to partnerzy do rozmowy. Jak patrzę na twarze z PiS-u to kojarzy mi się to z pierwszą stroną 'Trybuny Ludu' i prezentacją nowych twarzy Biura Politycznego KC PZPR" – stwierdza.
Scenariusz, w którym PiS obejmuje władzę w Polsce, nazywa "fatalnym pomysłem". "Oby nie skończyło się to tragicznie dla Polski. Ale takie uroki demokracji, że nieraz naród głupio wybiera. To widać w sejmie. Jedna trzecia posłów jest udanych, ale reszta jakby pochodziła z łapanki. Niedorzecznicy. PiS-owska czołówka ma nawet tę samą manierę mówienia, nie próbują jej choć trochę zróżnicować, charakterystyczna jest dla nich totalna negacja, wszystko jest dla nich katastrofą. Ten styl jest beznadziejny, głupawy" – przekonuje.
Aktor gorzko ocenia postępowanie partii Kaczyńskiego w kontekście katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem to "draka" – Kowalewski uważa smoleńskie msze i pochody za "absolutny fałsz". "To jest straszne, ci pseudonaukowcy, a ostatnio szczyty kretynizmu osiągnęła Ewa Stankiewicz opowiadając o 'zamachu' w Katowicach, który jej zdaniem był dziełem rosyjskiej agentury" – komentuje.
To samo sądzi o filmie "Smoleńsk", który chce wyreżyserować Antoni Krauze. "To kreacja, która nie ma nic wspólnego z prawdą, jedyne co jest prawdziwe i tragiczne to posługiwanie się rozpaczą tych ludzi, którzy przez stratę bliskich zostali najbardziej skrzywdzeni. Połowa z nich została przez PiS zapędzona w kozi róg" – kwituje.