– Chcemy, by 13 grudnia był dniem protestu wobec tego, co się stało. Przeciwko temu wielkiemu nadużyciu! – powiedział Jarosław Kaczyński na niedzielnej konferencji prasowej. Jak tłumaczył, Polska zmierza w stronę Białorusi. Co więcej - dodał - członkowie Państwowej Komisji Wyborczej byli szkoleni w Rosji, gdzie fałszerstwo wyborów to norma.
Kaczyński zapowiedział zaskarżenie przez PiS wyników wyborów jako godzących w polską demokrację. PiS ma odwołać się do sądów okręgowych oraz prowadzić "akcję na forum międzynarodowym". – Wyniki ogłoszone przez PKW uważamy za nieprawdziwe, nierzetelne, by nie użyć słowa sfałszowane – mówił lider opozycyjnej partii.
Podkreślił, że będzie domagał się dokonania zmian w ordynacji wyborczej. Krytykował wczorajszą wieczorną pomyłkę PKW przy ogłaszaniu wyników oraz nie krył zaskoczenia nagłym - w stosunku do sondaży - wzrostem poparcia dla PSL.
W opinii prezesa PiS, członkowie PKW odbyli szkolenie w Rosji. – Pytanie: po co szkolono ich w kraju, gdzie wyniki głosowań są fałszowane. Co Polska ma wspólnego z krajem, gdzie fałszuje się wyniki wyborów? Co ma wspólnego z Rosją, aby tam wysyłać członków PKW? – pytał lider PiS.
Kaczyński zapowiedział też wielką manifestację w Warszawie na 13 grudnia, w rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Data ta jest nieprzypadkowa, bowiem prezes PiS widzi w obecnej sytuacji w kraju poważne zagrożenie demokracji i porównuje Polskę do Białorusi, gdzie żadne procedury wyborcze nie mają znaczenia, a aresztowanie dziennikarzy jest "normalną" praktyką.
– Ostatnio mieliśmy do czynienia z sytuacją pierwszą taką po '89 r. - zostali zatrzymani, postawieni przed sądem dziennikarze. Aresztowanie dziennikarzy jest kolejnym krokiem w stronę Białorusi i zagrożeniem dla demokracji – podsumował Kaczyński apelując o solidarność środowiska dziennikarskiego.