
- Z całą pewnością możemy powiedzieć, że te wybory są bardzo dalekie od woli tych, którzy do nich poszli - przekonywał w poniedziałkowym programie "Tomasz Lis na żywo" Zbigniew Ziobro. - Sytuacja, w której liderzy partyjni kwestionują wynik wyborów jest klasycznym sejmowym warcholstwem - odpowiadał mu reprezentujący Kancelarię Prezydenta prof. Tomasz Nałęcz.
REKLAMA
Od debaty do skrócenia kadencji...
- Te wybory były - delikatnie mówiąc - dalekie od doskonałości - stwierdził Zbigniew Ziobro, pytany przez Tomasza Lisa o to, czy rację mają ci, którzy twierdzą, że wybory samorządowe zostały sfałszowane. Były minister sprawiedliwości nie chciał mówić jednak o fałszerstwach. Oceniał jedynie, iż "system skłaniał do oddania nieważnego głosu"
- Te wybory były - delikatnie mówiąc - dalekie od doskonałości - stwierdził Zbigniew Ziobro, pytany przez Tomasza Lisa o to, czy rację mają ci, którzy twierdzą, że wybory samorządowe zostały sfałszowane. Były minister sprawiedliwości nie chciał mówić jednak o fałszerstwach. Oceniał jedynie, iż "system skłaniał do oddania nieważnego głosu"
Zbigniew Ziobro ironizował też na temat "propagandystów PSL", którzy znaleźli "tysiące rolników w Gdyni". W ten sposób odniósł się do powtarzanego powszechnie mitu, według którego w Gdyni poparcie dla ludowców wzrosło od ostatnich wyborów aż o 1100 proc. Jak było z wynikiem ludowców w tym mieście naprawdę przeczytacie tymczasem w naTemat już we wtorkowy poranek.
Kolejne tygodnie mają przynieść natomiast "rzetelną debatę" na temat wyników wyborów, której domaga się dziś PiS. Jak oznajmił Zbigniew Ziobro, celem prawicowej opozycji jest takie poprowadzenie tej dyskusji, by ostatecznie doprowadziła ona do skrócenia kadencji tych, których wybraliśmy 16 listopada.
No to, kto fałszował?
Reprezentujący w "Tomasz Lis na żywo" PO Michał Kamiński zwracał jednak uwagę, iż tysiące mężów zaufania wystawionych przez PiS nie zgłosiło fałszerstw w poszczególnych komisjach. Zdaniem Kamińskiego, główny problem wyborów samorządowych to spora liczba głosów nieważnych, ale "nie ma partii politycznej, w której wyborcy są szczególnie niemądrzy". Nie można więc uznać, że ludzie oddający nieważne głosy chcieli poprzeć akurat PiS.
Reprezentujący w "Tomasz Lis na żywo" PO Michał Kamiński zwracał jednak uwagę, iż tysiące mężów zaufania wystawionych przez PiS nie zgłosiło fałszerstw w poszczególnych komisjach. Zdaniem Kamińskiego, główny problem wyborów samorządowych to spora liczba głosów nieważnych, ale "nie ma partii politycznej, w której wyborcy są szczególnie niemądrzy". Nie można więc uznać, że ludzie oddający nieważne głosy chcieli poprzeć akurat PiS.
- W tym, że PKW niestarannie podeszła do organizacji nie ma sporu, ale nastąpił blamaż techniczny, a nie polityczny - stwierdził Michał Kamiński. Znany spin doctor odniósł się też do różnicy między badaniem exit poll a oficjalnymi wynikami. Przypomniał, że badanie po wyborach do Parlamentu Europejskiego wskazywało, iż otrzymał mandat europosła, a ostateczne wyniki zmusiły go przecież do poszukiwania nowego zajęcia.
- Sugerowanie, że PSL sfałszowało wybory jest niedopuszczalne. Od lat konsekwentnie budujemy pozycję w samorządzie - komentował natomiast wyraźnie poirytowany Władysław Kosiniak-Kamysz. - PSL te ma prawo wygrywać wybory - podkreślał szef resortu pracy i polityki społecznej. - Trzeba mieć dobrych kandydatów. Nie jest tak, że polska scena polityczna została zabetonowana - tłumaczył sukces ludowców.
To wszystko już gra o prezydenturę?
Najostrzej do faktu, iż prawicowa opozycja kwestionuje wyników wyborów odniósł się jednak doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, prof. Tomasz Nałęcz. Wspólny język, którym o wyborach mówią ostatnimi czasy Jarosław Kaczyński i Leszek Miller nazwał "partyjną rebelią". - Sytuacja, w której liderzy partyjni kwestionują wynik wyborów przed ich ogłoszeniem jest klasycznym sejmowym warcholstwem - grzmiał prof. Nałęcz.
Najostrzej do faktu, iż prawicowa opozycja kwestionuje wyników wyborów odniósł się jednak doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, prof. Tomasz Nałęcz. Wspólny język, którym o wyborach mówią ostatnimi czasy Jarosław Kaczyński i Leszek Miller nazwał "partyjną rebelią". - Sytuacja, w której liderzy partyjni kwestionują wynik wyborów przed ich ogłoszeniem jest klasycznym sejmowym warcholstwem - grzmiał prof. Nałęcz.
- SLD nigdy nie mówił, że te wybory zostały sfałszowane - odpowiadała na słowa prezydenckiego doradcy prof. Joanna Senyszyn. Lewicowa polityk podkreślała, że jej ugrupowanie ma żal do prezydenta Bronisława Komorowskiego ze to, iż "obrażał opozycję" i zbyt butnie przekonywał, iż wynik wyborów nie został wypaczony.
- Znowu prezesowi Kaczyńskiemu udało się zepchnąć inaczej myślących do defensywy. To my musimy tłumaczyć, że wybory były uczciwe - ubolewał tymczasem Robert Kwiatkowski z Twojego Ruchu. - To początek nowej kampanii prezydenckiej i parlamentarnej - mówił o masowych demonstracjach, które na 13 grudnia planuje PiS.
