
Reklama.
Leszek Miller deklaruje dziś w „Rzeczpospolitej”, że z Kaczyńskim żadnej koalicji nie będzie. Żadnej, czyli jak rozumiem nie tylko w samorządach, ale też parlamencie?
Nigdy z panem Kaczyńskim w koalicję nie wejdziemy.
Ale obie partie kwestionują wyniki wyborów. PiS już zaczął składać wioski do sądów okręgowych – czy SLD wesprze tę inicjatywę?
Jesteśmy na etapie zbierania informacji ze wszystkich okręgów wyborczych i formułowania odpowiednich wniosków do sądów o nieprawidłowościach. Wniosków będzie co najmniej kilkadziesiąt, przeprowadzimy zmasowaną akcję. By sprawdzić sytuację w tych miejscach, gdzie np. na listach nie było SLD, choć wystawialiśmy swoich kandydatów. Albo tam, gdzie np. kandydat głosował na siebie wraz z rodziną, a według PKW dostał zero głosów – to też się zdarzało. Do tego złożymy wnioski w miejscach, gdzie liczba głosów nieważnych sięga nawet 70-80 proc., choć oczywiście uważamy, że już sam spot informacyjny PKW był niejasny i mógł wprowadzać wyborców w błąd.
Pana zdaniem te nieprawidłowości to – jak sugeruje PiS – zorganizowana akcja fałszerstwa, czy może po prostu próba wpływania na wyniki na poziomie lokalnym, rozgrywek między kandydatami?
Odpowiem tak: przede wszystkim PKW popełniła wszelkie możliwe błędy przy organizacji wyborów. Od spotu informacyjnego, przez książeczki, karty do głosowania. Nie mamy żadnych dowodów na fałszerstwa, mamy za to dowody na gigantyczną skalę nieprawidłowości.
Wczoraj na przykład usłyszałem, że w Łodzi książeczki do głosowania do sejmiku miały samokopiujące się karty. Krzyżyk postawiony na pierwszej stronie odbijał się na kolejnych. Mamy konkretne, obwodowe komisje gdzie tak było i proszono nas, byśmy się tym zajęli. Sprawa jest rozwojowa i trzeba ją wyjaśnić, nie można obok tego wszystkiego przejść obojętnie. Gdyby taka sytuacja wydarzyła się w innym kraju europejskim i czekano tam 6 dni na wyniki, uznalibyśmy, że doszło do wielkich nieprawidłowości. Trzeba zastanowić się co zrobić, by się to nie powtórzyło.
No właśnie, a tymczasem wybory prezydenckie – i może parlamentarne – są zagrożone. Nawet jeśli nowy skład PKW będzie wspaniały, to raczej jest już za późno na stworzenie działającego systemu do wyborów prezydenckich.
Czekamy na nowych członków Komisji, oni powinni przedstawić informacje na ten temat. Ale zorganizowanie przetargu, z uwzględnieniem odwołań, stworzenie systemu, przetestowanie go – to nie jest praca na pięć miesięcy. I chyba nikt nie uwierzy, że to się uda. Wybory prezydenckie trzeba liczyć na piechotę.
Pytanie tylko, czy PKW może przeprowadzić niezbędne działania, by wybory parlamentarne mogły być już obsłużone przez nowy system informatyczny. Wydaje się, że jest na to realna szansa, ale skład PKW musi być do tego świetnie przygotowany i rzutki. Jeśli chodzi o sam system, to powinniśmy wybrać raz a porządnie. Przeznaczmy na to odpowiednie środki. Nie wiem czemu do tej pory PKW zmieniała system co wybory.
Miałem jakiś czas temu przyjemność spotkać się z odpowiednikiem szefa PKW na Florydzie, gdzie doszło do podwójnego liczenia głosów. Oni po tej aferze zapłacili raz, ale dużo – i teraz maja bardzo rozbudowany system, który jednak daje wyniki parę minut od zamknięcia lokali. Działa tak, że kartę do głosowania każdy obywatel przed wrzuceniem do urny kładzie na specjalny skaner, ten skanuje kartę i po zamknięciu lokali skanery podłącza się do internetu.
My także moglibyśmy wybrać system, który w parę godzin i bez wątpliwości, pomyłek będzie mógł policzyć głosy. Jesteśmy w stanie to zrobić, dlatego Leszek Miller na spotkaniu z prezydentem Komorowskim przedstawił 15 propozycji zmian mających wykluczyć nieprawidłowości.