Zła, dobra, kolorowa, nie szara. Katolicka czy gejowska? Ludzka czy może bardziej boska? Co tak naprawdę wiemy o symbolice tęczy i dlaczego jej obecność na warszawskim Placu Zbawiciela jest solą w oku polskich homofobów. M.in. o tym rozmawiamy z Wojciechem Jankowskim, reżyserem powstającego właśnie dokumentalnego filmu „Tęcza”.
Na placu Zbawiciela tęcza stanęła w czerwcu 2012 roku. Autorka instalacji – Julita Wójcik – i szereg innych osób od początku przekonywały, że to przede wszystkim symbol przymierza, miłości, pokoju i nadziei. Jednak w rodzimym społeczeństwie pokutowało i nadal pokutuje przekonanie o tym, że warszawska tęcza to nic więcej jak tylko ikona dla ruchów LGBT - emancypacji mniejszości seksualnych na całym świecie.
Po raz pierwszy przeciwnicy tychże ruchów spalili tęczę podczas Marszu Niepodległości w listopadzie 2013. Wiosną kolejnego roku instalacja została zrekonstruowana, jednak do sierpnia 2014 podpalano ją jeszcze sześciokrotnie.
Tęcza to dobry temat na film?
Bardzo dobry. Ale to nie ma być film o samej instalacji, to ma być pretekst do rozmowy o polskim społeczeństwie. Symbol, dzieło sztuki to dobry punkt wyjścia do tego, by podyskutować o naszych rodzimych przywarach.
A te przywary to...?
Nie chciałbym wyrokować, ale spodziewam się, że w trakcie zdjęć i nagrań wyjdą na wierzch takie rzeczy jak nietolerancja, homofobia, swoiście przez nas rozumiany patriotyzm. Nie chcę nikomu niczego narzucać, swoje poglądy chowam za kamerą, obserwuję i słucham.
To będzie dokument?
To będzie film oparty na wywiadach z kilkudziesięcioma osobami. Będzie w nim sporo zdjęć ilustracyjnych, rozmaitych obserwacji. Nie tylko tej najważniejszej dla nas ostatnio tęczy, która stoi na stołecznym Placu Zbawiciela, ale też innych, wchodzących z nią w swoisty dialog. Bo ta nasza warszawska tęcza jest inspiracją dla rożnego rodzaju twórców. Przykładem może być tęcza poznańska. Kilku artystów stworzyło ją nawiązując do instalacji Julity Wójcik. Na złomie znaleźli metalowy łuk i udekorowali go kwiatami zebranymi na cmentarnym śmietniku, żywymi kwiatami. I na tej konstrukcji powstała taka łączka. Różniła się od tej stołecznej, ale i tak została zidentyfikowana przez część osób jako symbol wszystkiego, co najgorsze.
Może po prostu Polacy nie lubią tęczy samej w sobie?
To właśnie chcę zbadać, bo takie pytanie frapowało mnie od samego początku. Tęcza wywołuje wśród niektórych Polaków, ale nie tylko, skrajnie negatywne emocje. A dzieci przecież ją bardzo lubią, oglądać, rysować, ja sam też lubiłem ten symbol jako kilkuletni chłopiec. Z kolei dorośli wprost deklarują, że lubią na nią patrzeć, kiedy pojawia się na niebie, ale jednocześnie od razu kojarzą ją z ruchem LGBT. I to budzi w nich lęk. I to właśnie musimy przebudować.
Właściciel jednej z knajp na pl. Zbawiciela stwierdził kiedyś, że to dobrze, że tęcza „tyle przeżyła”, bo może dzięki temu coś zmieni się w naszym społeczeństwie. Pan swoim filmem też ma nadzieję coś zmienić?
Nie mam takich ambicji jak zmiana postawy Polaków, moją rolą jest raczej pokazanie stanu obecnego i wywołanie dyskusji. Chciałbym tylko, żeby ona była dużo szersza, dłuższa i głębsza w swoich treściach niż ta pyskówka medialna, która się przetoczyła ostatnimi laty przez polskie społeczeństwo. Bo o sztuce naprawdę można rozmawiać na wyższym poziomie.
Pytanie tylko, czy ta tęcza to dla Polaków jeszcze sztuka?
Oczywiście, że dziś ona jest bardziej symbolem politycznym, ale to jest spłycanie tematu. To naprawdę może być znak, który nie będzie kojarzony politycznie. Tego chciała i to podkreślała w swoich wywiadach także Julita Wójcik, że jej tęcza to symbol mający wiele kontekstów, który może też godzić, jednoczyć. Ona tworząc ją nie chciała zmuszać ludzi do opowiedzenia się po jakiejś stronie tego ideologicznego konfliktu, chciała ich łączyć. Przecież to właśnie po niepodległościowych zamieszkach w 2011 r. ostatecznie nabrała pewności, żeby tę tęczę po okresie prezydencji z Brukseli przywieźć do Polski. Bo rola sztuki w przestrzeni publicznej polega właśnie na tym, że przedstawiciele różnych wyznań i idei mogą patrzeć na nią przyjaźnie. Ona nie powinna budzić takich skrajnych i negatywnych emocji.
Myśli pan, że jest możliwy, jeśli nie przyjazny, to chociaż neutralny stosunek do tematu tęczy?
Jeśli podejdziemy do sprawy poważnie i rzetelnie zbadamy symbolikę tęczy w kontekście historii, etnografii i antropologii... Dotąd nikt nie pokusił się o zbadanie tej głębi.
Pan się pokusi?
Już się pokusiłem. Rozmawiałem m.in. z kilkoma teologami, przedstawicielami różnych wyznań. Chętnie wypowiedzieli się przedstawiciele protestantów, umówiony jestem z przedstawicielami judaizmu i kalwinizmu, rozmawiałem z pastorem kościoła ewangelicko-metodystycznego, duszpasterzem środowisk twórczych i wszyscy zgodnie potwierdzili, że tęcza od dawna była i jest silnie obecna w wierze. Byłem i u księdza Tadeusza Sowy, proboszcza stołecznej parafii Najświętszego Zbawiciela, ale odmówił mi nagrania. Nie ta opcja. Chętnie wypowiedział się za to pastor kościoła ewangelicko-metodystycznego, Zbigniew Kamiński. I w religiach Dalekiego Wschodu, i Orientu to jest symbol pozytywny, symbol nadziei, łagodności, jakiegoś pojednania. Był też obecny w podobnym kontekście w sztuce ludowej. Jest też w Piśmie Świętym. W Księdze Rodzaju tęcza jest opisana jako symbol jedności, zgody.
(...) I Bóg dodał: „To jest znak przymierza, jakie ustanawiam między mną a wami i każdą duszą żyjącą, która jest z wami, dla pokoleń po czas niezmierzony. Tęczę moją daję na obłoku i ma ona służyć za znak przymierza między mną a ziemią. I gdy sprowadzę obłok nad ziemię, wówczas na pewno pojawi się tęcza na obłoku.” Źródło: Rdz 9:11–14
Dlatego dziwi mnie, że niektórzy przedstawiciele kościoła katolickiego tak niechętnie się na ten temat wypowiadają tylko ze względu na to, że od 1970 roku tęcza jest – obok tego co już powiedziano – także symbolem ruchu LGBT.
To, że przywłaszczyły ją sobie środowiska LGBT jest ważniejsze niż zapisy Pisma Świętego?
Chyba chodzi po prostu o pewien sposób myślenia, o założenie, że jeśli ten symbol nie jest już tylko nasz to nie będziemy go w pełni akceptować. I to nie jest pogląd, który dotyczy tylko Kościoła. Kilka środowisk, m.in. z branży spółdzielczej po tych tęczowych awanturach, zmieniło swoje logo usuwając z niego tęczę właśnie.
A może to nie tyle homofobia co niechęć do tego, co inne od naszej szarej rzeczywistości?
Tak, to też ma znaczenie. W tej szarości, która nas otacza do której się przyzwyczailiśmy, coś ładnego i coś kolorowego po prostu nas wkurza. Bardzo dobrze określiła to w swojej ostatniej piosence Dorota Masłowska.
Rozumiem, że pogoda/Deszcz, słońca przebłyski/Ale tęcza?To już pedalskie są wymysły/Komu to szkodziło, że normalne było pusto szaro?/Ludziom do twarzy przynajmniej pasowało
Ludzie, których pokaże Pan w filmie potrafią jasno i z pełnym przekonaniem, odważnie deklarować i uzasadnić dlaczego lubią bądź nie lubią tęczy?
Z tym jest problem. Naukowcy i eksperci wypowiadają się chętnie i jasno, ale zwykli ludzie boja się przyznać do swoich przekonań. Boją się np. powiedzieć, że lubią na tę tęczę patrzeć, bo nie chcą żeby od razu nazwano ich sympatykami ruchu LGBT. Do tej pory mam tylko jedną panią, która powiedziała, że tęcza jej się podoba i pokazała rysunki swojego dziecka, tęczowe. Bo ma do tego dystans.
W filmie znajdzie się też miejsce dla skrajnych prawicowców? Takich, którzy nienawidzą tęczy i chcą o tym jasno i konkretnie powiedzieć przed kamerą?
Tak. Nie chciałbym tylko, żeby taka atmosfera ten obraz zdominowała. To ma być przekrój, chcę zgromadzić rozmaite opinie najróżniejszych osób. Cały czas staram się też znaleźć autora lub autorkę graffiti, które powstało już w kilku miejscach w Warszawie i Rembertowie. Ono zawsze przedstawia dziewczynkę trzymającą w dłoniach tęczę.
Będę się cieszył mając, powiedzmy, i artystę grafficiarza, i filozofa amatora, i kogoś, kto pluje jadem i nienawiścią. Bo ten film nie ma być propagandą ani patetycznym pomnikiem, to ma być portret społeczeństwa polskiego ze wszystkimi jego zaletami i wadami, talentami i brakami. Przygotowuję go też trochę pod kątem obcokrajowców, chciałbym pokazać go na zagranicznych festiwalach. Pokazać im jacy naprawdę jesteśmy.
Myśli Pan, że jeszcze tego nie wiedzą?
Myślę, że – podobnie jak nasze społeczeństwo – większość z nich bazuje na bardzo płytkich informacjach z ich mediów. A ja chcę pokazać rożne ciekawostki o tym, że Polacy są jednocześnie śmieszni, straszni, po prostu ciekawi.
Kiedy premiera?
Prace nad filmem potrwają do wiosny 2015 roku. Każdy, kto chciałby przed kamerą Jankowskiego przedstawić swoje stanowisko, może zgłościć się do reżysera mailowo pod adresem wojciechjankowski2@gmail.com. Premiera „Tęczy” planowana jest na początek 2016 roku. Już po usunięciu instalacji z Placu Zbawiciela, co – wedle ustaleń autorki ze stołecznym ratuszem – ma nastąpić w grudniu 2015.