
Kupował działkę za 2 mln, budował market inwestując 10 mln, po czym sprzedawał Biedronce, albo konkurecyjnej sieci Lidl. Niestety, koniunktura się skończyła – właśnie upadł największy budowniczy polskich marketów.
REKLAMA
Z prezesem nie sposób się skontaktować. Telefon w biurze "PBO Anioła" jest już wyłączony. Powołany właśnie przez sąd syndyk przygotowuje się do wyprzedaży firmowego majątku. Na pieniądze czeka już w kolejce wielu nieopłaconych podwykonawców. Aż trudno uwierzyć, że zaledwie kilka lat temu budowlaniec z Kostrzynia, Waldemar Anioła z radością podnosił statuetkę Gazeli Biznesu przyznawaną przez redakcję dziennika "Puls Biznesu" najszybciej rozwijającym się firmom.
W tłustych latach, kiedy Biedronka, Lidl , Aldi, Tesco, Piotr i Paweł na wyścigi budowały sklepy, Anioła zgarniał w zamówieniach 60- 90 mln złotych rocznie. Na każdym wybudowanym markecie miał 9 proc. zysku. Ostatnio jednak koniunktura w handlu siadła i nawet Biedronka – najbogatsza sieć handlowa w Polsce zastopowała swój program inwestycyjny.
– Pojawiła się konkurencja gotowa budować dla sieci handlowych poniżej kosztów produkcji – tak jeszcze niedawno Waldemar Anioła tłumaczył niepowodzenia w biznesie. Skarżył się na banki, które odmawiały dalszego kredytowania działalności firmy. Zwłaszcza budowy osiedli mieszkaniowych.
Do tego jego PBO Anioła była jedną z firm, w którą uderzyła fala upadłości w branży budowlanej. Spółka miała opiewające na 5,8 mln złotych nieopłacane faktury za wykonane już roboty. Podobnie jej podwykonawcy. Narobili się i nie zobaczyli pieniędzy. Według postanowienia sądu gospodarczego z poniedziałku – syndyk ma już tylko spieniężyć majątek bankruta i wypłacić jego kontrahentom tyle, ile się da.
Na skrzydłach Biedronki
Waldemar Anioła miał największy udział w rozwoju sieci handlowej Biedronka. Bywały lata kiedy oddawał do użytku 5 sklepów rocznie. Wszystko spod jednej stancy: żółty pawilon, miejsca na 50 samochodów, rampa wyładowcza, wjazd i wyjazd. Budowlana bonanza zaczęła się w 1997 roku, kiedy poznański biznesmen Mariusz Świtalski sprzedał Portugalczykom 210 sklepów Biedronka. Zaczątek sieci dyskontowej miał być szybko rozwijany.
Waldemar Anioła miał największy udział w rozwoju sieci handlowej Biedronka. Bywały lata kiedy oddawał do użytku 5 sklepów rocznie. Wszystko spod jednej stancy: żółty pawilon, miejsca na 50 samochodów, rampa wyładowcza, wjazd i wyjazd. Budowlana bonanza zaczęła się w 1997 roku, kiedy poznański biznesmen Mariusz Świtalski sprzedał Portugalczykom 210 sklepów Biedronka. Zaczątek sieci dyskontowej miał być szybko rozwijany.
Anioła założył firmę budowlaną w 1999 roku. A, że też wywodził się z Wielkopolski, matecznika Biedronek, już rok później miał w ręku pierwszy kontakt na budowę sklepu. Na skrzydłach Biedronki wzbił się na szczyty biznesu – przez cztery lata z rzędu zbierając laury w konkursach biznesowych.
Przejął kilka procent rynku zleceń z Biedronki, a w Wielkopolsce budował co dziesiąty powstający market. – Na budowie małych centrów handlowych można nieźle zarobić – chwalił się w wywiadzie TVN CNBC. Z danych finansowych spółki wynikało, że w szczytowym okresie wojny marketów, w 2011 roku, miał zamówienia na budowy sklepów o wartości 90 mln złotych. Jak wyglądało biznesowe know-how? Anioła kupował działkę za 2 mln złotych. 10-11 mln wydawał na budowę marketu, po czym sprzedawał gotowy obiekt Biedronce, Lidlowi, Aldiemu, Netto lub Tesco za ponad 16 mln. Zarabiał pomiędzy od 3 do 4 mln złotych.
Przeinwestował
Wykorzystał sukcesy, żeby wejść na giełdę. Chciał rozwijać duży biznes budowlany. I niemal od razu przeinwestował. Utopił pieniądze w jednej z pierwszych, dużych inwestycji budowy mieszkań. Działka w poznańskim Piątkowie, na której rozpoczął budowę osiedla mieszkaniowego okazała się trefna. Konflikt prawny o to, czyją jest własnością wstrzymał budowę. Mieszkań nie można było sprzedać, tymczasem zaciągnięte na sfinansowanie budów kredyty bankowe tykały niczym bomba.
Wykorzystał sukcesy, żeby wejść na giełdę. Chciał rozwijać duży biznes budowlany. I niemal od razu przeinwestował. Utopił pieniądze w jednej z pierwszych, dużych inwestycji budowy mieszkań. Działka w poznańskim Piątkowie, na której rozpoczął budowę osiedla mieszkaniowego okazała się trefna. Konflikt prawny o to, czyją jest własnością wstrzymał budowę. Mieszkań nie można było sprzedać, tymczasem zaciągnięte na sfinansowanie budów kredyty bankowe tykały niczym bomba.
Nie podpisujcie z nimi żadnych umów. Nie dajcie się nabrać na obiecywane płatności z góry. Ta zadłużona spółka długo nie pociągnie
już rok temu w ten sposób pisano na budowlanych forach internetowych o PBO Anioła.
Jedną z ostatnich budów, jakich podjął się wielkopolski budowlaniec, był najbardziej luksusowy w Polsce salon sprzedaży samochodów. Rozbudowywany na warszawskiej Pradze salon BMW i Rolls Royce'a ma nawet lądowisko na śmigłowców, którymi bogaci biznesmeni przylatywali zamawiać swoje samochody.
–Jest piękny, ale co z tego. Do dziś nie otrzymałem zapłaty za drzwi , balustrady i dostarczone szkło – skarży się w rozmowie z naTemat jeden z podwykonawców salonu. Przeczuwając najgorsze, złożył wniosek o upadłość Anioły. Chciał wywrzeć presję, aby budowlaniec wypłacił faktury. Nie spodziewał się, że ostatecznie przypieczętuje jego los.
