
- Większości z nas nie stać jednak na to, by klientom coś narzucać. Chcąc zarabiać, trzeba wypośrodkować poziom, by nikogo nie odstraszyć - mówi nam Karol, fotograf z 7-letnim doświadczeniem w dokumentowaniu ślubów. Zdradzając kulisy tej bardzo specyficznej dziedziny fotografii przekonuje jednak, że wielu Polaków nie chce już pamiątki w postaci plastikowych obrazków i tandetnej scenerii. Coraz częściej w albumie weselnym chcą jednak bardzo prywatnego, pikantnego rozdziału. Ze wspomnieniami... nocy poślubnej.
REKLAMA
Po co komu jeszcze na ślubie profesjonalny fotograf, gdy tak wielu amatorów ma dziś w domu całkiem porządny sprzęt?
Karol: Bo ktoś musi być trzeźwy, przynajmniej w miarę... (śmiech)
Naprawdę? Efekty pracy sporej części fotografów ślubnych sugerują co innego. Przecież albumy ślubne to tandeta. To zwykle wygląda jak fotosy z planu "Mody na sukces".
Demonizujesz trochę. Teraz nie robi się spotkań, by oglądać zdjęcia z ślubnego albumu, tylko jak najszybciej robi się wrzutkę na Facebooka. Niektórzy moi klienci chcą kilkadziesiąt obrobionych kadrów już na poprawiny. Sporo robi się teraz też "relacji live". Przed dwoma tygodniami dokumentowałem ślub, na który brat pana młodego przygotował specjalne konta na Facebooku i Twitterze i już z Kościoła relacjonował.
No i ci, którzy bawią się w taki rozmach, dość często inwestują też w fotografa z wyższej półki. Uczą się na błędach rodziny i znajomych, których ktoś w mediach społecznościowych zdrowo wyśmiał za żenujące kadry z wesela. Fajnych reportaży pojawia się więc coraz więcej, poziom trzymają też popularne fotobudki, które są dobrą opcją na szybki materiał. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że tak wygląda większość rynku. To będzie uproszczenie, ale powiedzmy w "Polsce powiatowej" wciąż piękne pieniądze koszą ludzie pozbawieni gustu. No, ale oni pracują dla podobnych sobie.
W każdej fotografii ślubnej musi być chyba jednak coś nieco przaśnego?
To zależy tylko i wyłącznie od klientów. Może być dynamicznie, może lekko i romantycznie. Większości z nas nie stać jednak na to, by klientom coś ostatecznie narzucać. Chcąc zarabiać, trzeba wypośrodkować poziom, by nikogo nie odstraszyć. Ostatecznie efekt zależy także od osobowości tych, których fotografujemy, i ich zachowania.
Polskie wesele kojarzy się często z zachowaniem żenującym...
Wiadomo, jak jest... I tu pojawiają się jednak wyzwania dla fotografa najciekawsze. Jeśli na siłę nikt nie steruje – "jeszcze fotka z tym wujkiem i tamtym dziadkiem" – to całkiem łatwo nawet ze zbyt suto zakrapianej imprezy zrobić kadry takie, by zostały tylko wspomnienia dobrej imprezy.
To najważniejsza emocja, która powinna przebijać z weselnych zdjęć?
Podstawowe emocje to oczywiście te, które panują między młodą parą. Fajnie też, gdy uda się wyłapać okiem obiektywu jakieś inne zakochane, a może ledwo co poznające się pary. To jednak jednocześnie spora pułapka. Bo trzeba choć trochę wiedzieć, kto na ślubie i weselu jest kim. Zdarzyło mi się tej wiedzy nie uwzględnić i efekt był taki, że po prostu udokumentowałem zdradę. Radość bijąca z całego reportażu poszła wtedy natychmiast do śmietnika. Kilka razy fotografowałem też śluby wzięte ewidentnie z rozsądku. Takie przypadki to dopiero dramat, jeśli chodzi o uchwycenie emocji.
Mówimy o kulisach ciężkiej, bardzo kreatywnej pracy, ale fotografia ślubna raczej nigdy nie uchodziła za najbardziej prestiżową dziedzinę fotografii.
Trudno się dziwić. Po każdym weekendzie tylko w Polsce pojawia się pewnie kilka znakomitych reportaży ślubnych, ale nikną w zalewie plastikowej tandety, o której sam wspominałeś. W powszechnym mniemaniu jesteśmy takimi fotograficznymi prostytutkami do wynajęcia. I wiele w tym racji, bo przecież ta nasza kreatywność jest zwykle ograniczona życzeniem klienta. Reportaże z całkowicie wolną ręką zrobiłem tylko za darmo, dla przyjaciół. Kiedy się płaci, nawet najbardziej otwarty klient zawsze ma jakieś swoje życzenia.
Na przykład jakie?
Absolutnie najczęściej spotykamy się chyba w tej robocie z "efektem Jeżowa". Czyli ustalonymi regułami dotyczącymi tego, kogo z gości weselnych na zdjęciach nie powinno się uwieczniać. Nielubiana ciocia, wujek alkoholik, brat podrywający pannę młodą... Mógłbym tak wymieniać te przypadki długo. Kilka razy klienci poprosili nawet o to, by naprawdę jak u Stalina wymazać tego ich rodzinnego "Jeżowa", który jednak się gdzieś tam w kadrze zaplątał. Najlepszą metodę mają na to koledzy tandeciarze, którzy wtedy potrafią strzelić w dowolnym miejscu jakiś ozdobny kwiat, lub gołąbki. Ja muszę nagłowić się, jak wyedytować taki kadr w Photoshopie.
Niedoskonałości ciała też? Moda na to, by reportaż ślubny kończył się na nocy poślubnej jest, zdaje się, coraz popularniejsza. Widać to wyraźnie po ilości oferujących taką usługę firm. Słyszałem, że w okolicach Trójmiasta Ty należysz wręcz do polecanych w tych sprawach. Często miewasz zamówienia na bardziej pikantne sesje ślubne?
Przygotowując się do tej rozmowy zerknąłem do swoich notatek i tak pobieżnie wyliczyłem, że "mój pierwszy raz" na nocy poślubnej był nieco ponad dwa lata temu, a w tym czasie zamówienia dotyczące także zdjęć erotycznych stanowiły około 30 proc. Szczególnie dużo przytrafiło się w minione lato. Choć nie były to w pełni pikantne zakończenie reportażu ślubnego, a dodatkowa sesja. W lipcu i sierpniu miałem same zamówienia na tego typu plenery, ale zwykle wynajmuje się jakiś elegancki pokój hotelowy. Niektórzy zapraszają do swojej nowej małżeńskiej sypialni.
I na jak wiele pozwalają sobie przed fotografem?
Pierwsze tego typu zlecenie dotyczyło w zasadzie dokończenia reportażu w pokoju nowożeńców i skończyło się na tym, że panna młoda zrzuciła suknię i pozwoliła sobie na kilka zdjęć w bieliźnie w objęciach męża. Wcześniej sesję w bieliźnie zażyczyła sobie też z koleżankami w ramach nietypowego wieczoru panieńskiego. Taka delikatność, zwykle z nieco większą dawką nagości, to taka norma. Nie ukrywam jednak, że zgodziłem się też wykonać parę takich sesji, które można by nazwać pornograficznymi. Wiesz takich, gdy para chciała bym dokumentował wszystko od samego początku do samego końca i ze szczegółami.
Jak rozumiem, tych zdjęć próżno szukać w twoim firmowym portfolio...?
No jasne. Choć z umową bywa w tych kwestiach różnie. Jedni odpuszczają obróbkę i świeżą kartę ze swoimi intymnymi zdjęciami zabierają od razu po zakończeniu sesji. Inni ofiarują mi nieco więcej zaufania i pozwalają przygotować odpowiednio obrobiony efekt. Takie zaufanie to też przymus, gdy zamówienie dotyczy także drukowanych wersji.
Zdjęcia łóżkowych dokonań oprawiają w ramki i stawiają na komodzie?
Nie sądzę. Drukuję z tego tylko duże formaty, zazwyczaj w czerni i bieli. Bo w miarę przyzwoite efekty takiej sesji niektórzy lubią mieć w swoich sypialniach. W ogóle widać, że decydują się na to trochę ekshibicjoniści. Przyjmując pierwsze takie zlecenia myślałem, że to chcący coś sobie potwierdzić faceci nakłaniają swoje kobiety. W tych najostrzejszych sesjach to jednak ewidentnie panie przodowały w fantazji i widać było, że bawi je towarzystwo fotografa.
Jaki typ ludzi decyduje się na zamówienie takiej usługi?
Absolutnie różny. Tak patrząc zawodami, to od jakichś prostych ludzi po lekarzy czy prawników. W lutym przyjąłem zamówienie na bardzo odważne zdjęcia i po takim ostrym, pewnym siebie stylu bycia młodej pani zupełnie się temu nie dziwiłem. Dopiero na weselu dowiedziałem się, że ta kobieta to pani prokurator. Kiedy robiliśmy erotyczną część tego ślubnego reportażu, zupełnie nie zdziwiło mnie więc, że jej mąż przyniósł własną kartę pamięci i sam chciał ją odinstalować z aparatu.
Nie czujesz się zażenowany takimi zleceniami?
Nie, bo niewiele różni się to od zwyczajnego aktu. Czasem może pornografii, ale jestem zwolennikiem tezy, iż ona również potrafi być formą sztuki. Poza tym, w tym fachu jest się dla klienta. Mnie to w żaden sposób nie uwłacza, nie mam też ochoty ich jakoś oceniać. No i nie ukrywam, że ta moda to dodatkowo świetne pieniądze, bo ja za sesję erotyczną biorę co najmniej połowę stawki za standardowy reportaż ślubny. Zauważyłem, że początkujący fotografowie oferują taką usługę czasem w gratisie, ale kto im zaufa? Jakie mają motywacje?
