Robert Biedroń blisko prezydentury w Słupsku
Robert Biedroń blisko prezydentury w Słupsku Fot. Jacek Marczewski / AG

– W przeciwieństwie do moich kontrkandydatów, my prowadziliśmy naszą kampanię na ulicy: nie mieliśmy pieniędzy na billboardy, spoty itp. I ja to po prostu widziałem: widziałem, jak każdego dnia nadchodzi ta zmiana – mówił Robert Biedroń w Wyborczej.pl. Jego zwycięstwo to jedno z największych zaskoczeń tegorocznych wyborów.

REKLAMA
Dobra kampania poskutkowała. W Słupsku wygra Robert Biedroń, dotychczas znany jedynie z polityki ogólnokrajowej i walki o prawa mniejszości seksualnych. - Wszystkie oczy są dzisiaj skierowane na Słupsk i dobrze, bo to miasto zasługuje na atencję, to dumne miasto - mówił Robert Biedroń tuż po ogłoszeniu pierwszych danych z komisji wyborczych.
Robert Biedroń zapowiada, że będzie rządził Słupskiem skromnie. – Obiecuję mieszkańcom, że te trzy limuzyny, które są do dyspozycji prezydenta nie będą już moimi limuzynami. Ja poruszam się na rowerze – mówił wyborczej.pl.
Wraz z odejściem Biedronia do samorządu może okazać się, że Twój Ruch straci klub parlamentarny. Po dużym rozłamie jest w nim dzisiaj 16 posłów, jeśli odejdzie ktoś poza Biedroniem klub zmieni się w koło poselskie, a to oznacza stratę wielu przywilejów, m.in. pomieszczeń w Sejmie.
"Biedroń prezydentem Słupska to fatalna informacja dla zwolenników tezy, że Polska jest taaaaaaaka homofobiczna." - pisze prawicowa blogerka Katarynaa. "To świetna wiadomość dla tych, co uważają, jak ja, że Polacy/ki są bardziej otwarci i postępowi niż elity i klasa polityczna" - odpowiedziała jej Wanda Nowicka, wicemarszałek Sejmu z Twojego Ruchu.
Z kolei Marek Migalski, były polityk PiS i Polski Razem przekonuje, że Biedroń będzie mógł się dzięki temu pokazać. "Cieszę się z sukcesu Roberta Biedronia. To da mu szansę na sprawdzenie się, czy jest w stanie zrobić coś dla ludzi, a nie dla ideologii. Serio" - napisał. - "Polityka krajowa niszczyła Roberta Biedronia. Polityka lokalna może go zbudować. Na jego miejscu zająłbym się przez 4 lata Słupskiem. A potem..." - dodał.
"Wszyscy się jaramy wynikami w #Olsztyn i #Słupsk. Tylko nie telewizyjne wieczory wyborcze, które zaplanowały co innego #missingtherealstory" - stwierdził na Twitterze Marcin Gadziński, były korespondent "Gazety Wyborczej" w Waszyngtonie.