Krytycy filmowi jeszcze przed premierą gromią "Obce ciało" Krzysztofa Zanussiego – film o katolickim chłopaku prześladowanym przez feministki. Ale reżyser się nie zraża. Mimo wątpliwej jakości tej pracy, znalazł sposób, by zamknąć usta malkontentom. Wystarczy mówić, że kto podnosi rękę na jego dzieło, ten dyskryminuje katolików i zapisał się do feministycznej bandy pod dowództwem Magdaleny Środy.
W szponach feminizmu
Młody katolik trafia do dużej korporacji, gdzie okazuje się, że szefostwo nie akceptuje jego religijnej postawy. Czuje się prześladowany i "pada ofiarą prawdziwego mobbingu" ze strony kobiet, radykalnych feministek. Tak można streścić główny wątek filmu "Obce ciało", który zadebiutuje w Polsce już 5 grudnia.
Zanussi, jeden z najbardziej znanych polskich reżyserów i gorliwy katolik, na długo przed premierą zadbał o promocję. Już w kwietniu ubiegłego roku, co opisywaliśmy w naTemat, skarżył się włoskiej prasie, że ma problemy z realizacją projektu, bo Polski Instytut Sztuki Filmowej nie chce przyznać mu dotacji. Niczym bohater "Obcego ciała" przekonywał, że padł ofiarą feministycznego lobby – to kobiety zasiadające w komisji PISF-u miały utrudniać mu pracę. Nie zająknął się jednak o tym, że poproszono go jedynie o modyfikację scenariusza, a w końcu wspomożono kwotą 2 mln 200 tys. złotych.
Film ostatecznie powstał, a teraz zbiera pierwsze recenzje. Napisać, że krytyczne, to nic nie napisać. – Z dziełem artystycznym to nie ma nic wspólnego. Z ideologią - z całą pewnością. Dla mnie to taka alternatywna forma wykorzystania taśmy filmowej – komentuje dla naTemat Kamil Śmiałkowski, redaktor naczelny portalu Hatak.pl.
Jeszcze bardziej dobitnie dzieło Zanussiego skomentował w "Gazecie Wyborczej" Krzysztof Varga. Nie tyle zrecenzował, co wyśmiał "Obce ciało" i samego reżysera. Nabija się np. z postaci feministek odgrywanych przez Weronikę Rosati i Agnieszkę Grochowską.
Ks. Marek Lis, medioznawca i filmoznawca, twierdzi, że w tym filmie jest wszystko: "i zniewalająca praca na rzecz korporacji, i nierozliczona odpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez funkcjonariuszy PRL-u, i marginalizowanie ludzi wierzących, i budowanie nowego porządku świata przez odrzucenie dotąd obowiązujących norm". Na Twitterze pisze też, że recenzja Vargi jest "parszywa".
Filmu broni także Konrad Sawicki, publicysta związany z kwartalnikiem "Więź". – Jeżeli ktoś chciałby „Obce ciało” wtłoczyć w schemat starcia katolików z feministkami i na takim odczytaniu filmu się zatrzymać, to według mnie albo ta płytka interpretacja pasuje mu po prostu do z góry założonej tezy, albo sam ma tak płytką wrażliwość, że nie dostrzega głębszych warstw artystycznych tego obrazu – przekonuje w rozmowie z naTemat.
Jak twierdzi, Zanussi przez swój film mówi tak: dzisiaj modne jest wyśmiewanie zasad katolickich, a co będzie jutro? – Najpierw w imię swoiście pojętej nowoczesności odrzucimy wartości chrześcijańskie, potem odrzucimy ogólnoludzkie, humanistyczne i czym je zastąpimy? Przecież tam jest tylko pustka, nic więcej – dodaje.
Wina Środy
Najciekawsza w tym wszystkim jest postawa samego reżysera. Sawicki krytykuje stanowisko, które polega na "wtłaczaniu w schematy starcia katolików z feministkami", ale przecież robi to właśnie Zanussi. Dowodem jest choćby jego wywiad dla weekendowej "Rzeczpospolitej", w którym mówi, że płaci cenę za "niezgodność z główną linią". Co więcej, stawia też tezę, że to prof. Magdalena Środa przyczyniła się do chwilowej blokady jego filmu, bo w komisji PISF-u zasiadają jej zwolenniczki. "Zresztą ten film nie znalazł się też na festiwalu w Gdyni, co jest oczywistym despektem" – narzeka.
Wygląda to trochę na szantaż – "uderzacie w film, jesteście nietolerancyjni". – Zanussi od wielu dekad jest zawodowcem. Doskonale wie, jak zachowywać się przy premierze filmu. Teraz wytrąca krytyce broń z ręki i tak naprawdę nie sposób go dotknąć, bo cokolwiek by się powiedziało, on już w swoim mniemaniu obalił wszystkie argumenty – zwraca uwagę Śmiałkowski. I dodaje: – Ja nie mam pojęcia, po co się takie filmy kręci. "Ciało obce" to murowany kandydat do Nagrody Węża [dla najgorszego filmu roku - red.].
Można zgadywać, jaka będzie reakcja Zanussiego, kiedy film zgarnie taką nagrodę, albo doświadczy porażki frekwencyjnej w kinach. Winne będą feministki, ewentualnie wrogie katolicyzmowi media, które urządziły "nagonkę".
Reżyserowi z kolei już teraz jest blisko do prawicowych artystów pokroju Marcina Wolskiego czy Jana Pietrzaka. Tych, którym ostatnio w zawodzie nie wychodzi, ale którzy dumnie ogłosili się moralnymi zwycięzcami.
"Obce ciało" - zgodnie z przewidywaniami "Kac Zanussi". To wyglada jak campowa parodia jego starych filmów kręcona przez drugoligowy kabaret (bo te z telewizora zrobiłyby to śmieszniej). Jeszcze mnie boli.
Krzysztof Varga
"Ciało obce" w zasadzie mogłoby być bardzo interesującym filmem erotycznym z mocnym wątkiem sadomasochistycznym i lesbijskim. (…) Za mało jest tutaj lateksu, za mało pejczy, za mało przemocy; myślę, że Zanussi bardzo chciał, ale jednak się trochę bał. Niesłusznie, naprawdę niepotrzebnie. Gdyby Zanussi dokonał radykalnej transgresji artystycznej, miałbym z tego filmu jeszcze więcej uciechy, niż mam.
Konrad Sawicki
To nie jest film o tym, czy gorliwemu katolikowi wolno nosić w pracy na palcu różaniec, ani o tym, czy feministki lubują się w wyuzdanych pejczach. To jest film, który pokazuje istotę najważniejszego ideowego sporu naszych czasów: pomiędzy czystym materializmem a światem z duszą, i to niekoniecznie katolicką.