
"Przeciętny obraz"
Czytaj także: Filmowe klapy finansowane z publicznych pieniędzy. Dlaczego PISF dał na "Bitwę pod Wiedniem" 2 mln zł?
Feminizm, według mnie, jest jak cholesterol - dobry i zły. Chciałbym bronić kobiety przed tym złym. W Polsce feminizm jest spóźniony. Obserwuję losy kobiet, które uwierzyły, że w walce o karierę, w pazerności na władzę, pieniądze, mają być jeszcze gorsze od mężczyzn. Ten feminizm walczy o zrównanie szans nie w prawach, co jest słuszne, ale w bestialstwie. Na szczęście kobiety są na to mniej podatne, ale kobiety biznesu czy władzy czasem mogą budzić grozę.
"Protest feministek? Nie słyszałam"
Według niego Zanussi celowo sprowadza dyskusję o swoim filmie do ideologicznego poziomu i poprzez konflikt z feministkami próbuje się reklamować. "To jest taka mentalna samoobrona. Jeśli nawet PISF doszedłby do wniosku, że scenariusz nie rokuje, to Zanussi powinien się wycofać, a nie wynosić to wszystko na forum publiczne. Ta rozprawa z feministkami służy tylko temu, by stworzyć wrażenie, że jest prześladowany, tak jak inni katolicy w Polsce" – zaznacza krytyk.
Na naszym rynku, rządzącym się prawami ostrej konkurencji może szansą dla takiego reżysera jak Zanussi okazałaby się pomocna dłoń kogoś z prywatnych biznesmenów, którzy nie raz przyznawali mu swoje nagrody. Mogliby stać się producentami filmu z wartościami. A to dziś nie byle co.
Prawicowy portal o kulturze wnas.pl docenia z kolei niepokorność reżysera wobec elit: "Czyżby Zanussi chciał włożyć kij w przysłowiowe mrowisko i stracić etykietę autorytetu? Nawet jeśli nie jest to wolą reżysera, to każdy niewygodny argument przeciwko idee fixe środowisk lewicowych, firmowany tak znanym nazwiskiem, może zakończyć się prawdziwą nagonką na artystę".