
Już sam fakt, że kard. Dziwisz uczestniczył w uroczystościach w 23. urodziny Radia Maryja, jest sporym zaskoczeniem. 29 listopada duchowny odprawił mszę w wypełnionej po brzegi słuchaczami i sympatykami rozgłośni hali sportowej w Toruniu. Nie brzmiał, jak ten sam człowiek, który jeszcze kilka lat temu przekonywał innych biskupów, że działalność mediów ojca Rydzyka zagraża jedności Kościoła w Polsce i istnieje konieczność ustanowienia nowego zarządu katolickiej stacji.
Zdaję sobie sprawę, że mój przyjazd i dzisiejsze wystąpienie w Radiu Maryja spotka się z krytyką niektórych środowisk. Podjąłem jednak tę decyzję, kierując się poczuciem odpowiedzialności za jedność Kościoła w Polsce. Nie ma bowiem Kościoła Pawła i Apollosa. Nie ma Kościoła łagiewnickiego i toruńskiego. Jest jeden Chrystusowy Kościół.
Od rekolekcji z PO do Torunia
A dlaczego zdanie zmienił kardynał z Krakowa? – Przyjęcie zaproszenia na jubileusz nie oznacza, że wycofuje się ze swoich uwag na temat radia. Pełni ojcowską rolę - ojciec troszczy się o dzieci, a jednocześnie je karci. Nic dziwnego, że potraktował poważnie około miliona wiernych Kościoła, czyli słuchaczy rozgłośni. Ma swoje obowiązki wobec nich i ta wizyta dowodzi, że je realizuje – odpowiada w rozmowie z naTemat Marcin Przeciszewski, prezes Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Nasi rozmówcy, bliscy kardynałowi, mówią, że długo należał do zwolenników PSL, ale jego poglądy ewoluowały. Za czasów rządów Millera wspierał spodziewaną koalicję PO-PiS, witając polityków tych partii słowami: "Jesteście naszą nadzieją". W ostatnim jednak czasie jest już jednoznacznie kojarzony z PO. Symboliczne jest, że tuż przed ostatnimi wyborami na prywatnej audiencji przyjął Tuska, czym oczywiście lider PO natychmiast się pochwalił.
Bez wątpienia jednak jesteśmy świadkami zmiany. Postawa kardynała sygnalizuje, że hierarchowie nie mają zamiaru za wszelką cenę zwalczać czy nawet dyscyplinować politykującego duchownego. To komunikat: jaki jest o. Rydzyk, każdy widzi, trzeba go przyjąć wraz z milionem słuchaczy.