Jeszcze kilka lat temu kardynał Stanisław Dziwisz mówił o mediach ojca Tadeusza Rydzyka, że zagrażają jedności Kościoła w Polsce. Dziś to stanowisko wydaje się już nieaktualne. - Niepokoi nas dyskryminacja zasłużonej Telewizji Trwam - stwierdził w kazaniu podczas święta Bożego Ciała. I wyliczył, za co powinniśmy być wdzięczni telewizji ojca Rydzyka. Czy to koniec umiarkowanego "Kościoła łagiewnickiego"?
Kard. Stanisław Dziwisz znany był do tej pory z bardzo krytycznego stosunku do Radia Maryja i Telewizji Trwam. Aż do minionego czwartku. - Niepokoi nas swoista dyskryminacja katolickich środków przekazu, w szczególności zasłużonej Telewizji Trwam, dla której nie znalazło się miejsce na cyfrowym multipleksie, rzekomo z powodu niespełnienia niezbędnych warunków formalnoprawnych - mówił podczas procesji Bożego Ciała.
W homilii chwalił telewizję ojca Rydzyka za to, że "przekazuje treści służące prawdziwemu dobru człowieka i narodu, prowadzi wielkie dzieło ewangelizacji, uczy wierności Bogu i Ojczyźnie, szacunku dla ludzi inaczej myślących, a z przesłaniem dociera do szerokich rzesz rodaków żyjących za granicą. Trudno nie ulec wrażeniu, że powyższe słowa są dowodem radykalnej zmiany w poglądach kardynała Dziwisza. Wystarczy porównać jego ostatnią wypowiedź z opiniami sprzed kilku lat.
Przykład? We wrześniu 2007 roku "Rzeczpospolita" dotarła do przemówienia, jakie kard. Dziwisz wygłosił w Częstochowie podczas spotkania z biskupami diecezjalnymi. Kardynał stwierdził, że działalność mediów ojca Tadeusza Rydzyka zagraża jedności Kościoła w Polsce i istnieje konieczność ustanowienia nowego zarządu Radia Maryja. "Należy zdecydowanie zażądać od ojców redemptorystów, aby sprawa Radia Maryja została ustawiona według myśli Kościoła i ku dobru, i jedności naszych wiernych" - powiedział, zwracając jednocześnie uwagę, że wizerunkowi Kościoła szkodzi fakt, że jest utożsamiany "jedynie z pozycją Radia Maryja".
Niechęć kardynała Dziwisza wobec ojca Rydzyka i jego mediów była także fundamentem powstania dwóch Kościołów: "toruńskiego" - konserwatywnego, kojarzonego z radykalnie prawicowymi poglądami i przyjaznemu PiS-owi oraz "łagiewnickiego" - otwartego, umiarkowanego i bliższego Platformie Obywatelskiej. Podział ten powstał jeszcze w 2006 roku, kiedy kard. Dziwisz w trakcie rekolekcji spotkał się z grupą parlamentarzystów PO, a po rozmowach Jan Rokita, wiceprzewodniczący tej partii stwierdził: "Niech wygra w Polsce katolicyzm łagiewnicki zamiast toruńskiego".
O czym świadczą ostatnie wypowiedzi kard. Dziwisza w sprawie TV Trwam? Czy to koniec "Kościoła łagiewnickiego"?
Marcin Przeciszewski, szef Katolickiej Agencji Informacyjnej nie widzi u kardynała Dziwisza zanegowania uprzednio głoszonych poglądów. - Kardynał wypowiadał się krytycznie o Radiu Maryja, a telewizja i radio to jednak dwie różne instytucje, choć stworzone przez tę samą osobę. Myśl uroczystości Bożego Ciała jest taka, że ważna jest obecność Kościoła w życiu społecznym. A mówiąc o tej obecności kardynał nie mógł pominąć Telewizji Trwam - stwierdził w rozmowie z naTemat.
Innego zdania jest ks. Wojciech Lemański, bloger serwisu naTemat. - Nie ma Kościoła łagiewnickiego. Tym określeniem w jakiś sposób próbowaliśmy odróżnić tych, którzy na Kościół w wymiarze ojca Rydzyka się nie godzą - mówi. Ks. Lemański ubolewa też, że kardynał Dziwisz przez długie lata nie ujawniał takich poglądów, jakie wygłosił przy okazji Bożego Ciała. - Cytując byłego prezydenta Francji: to była dobra okazja żeby nic nie mówić. Jestem tą wypowiedzią równie zaskoczony, jak pewnie większość z tych, którzy ją usłyszeli i przeczytali - dodaje.