W czwartek Zbigniew Girzyński oświadczył, że odszedł z PiS, ponieważ powstałe wokół rozliczania jego wyjazdów służbowych niejasności szkodzą wizerunkowi partii. Niektórzy pomyśleli więc, że poseł faktycznie ma coś na sumieniu. W piątek Girzyński uciął jednak te spekulacje, zapewniając widzów TVN24 o swojej niewinności. – Przywrócę swój honor – zapewnił poseł.
O niejasnościach dotyczących wyjazdów służbowych Girzyńskiego napisał „Newsweek”. Według tygodnika poseł rozliczył służbowy wyjazd do Paryża, gdzie odbywało się posiedzenie komisji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, jako wyjazd samochodowy, pobierając z Kancelarii Sejmu 2 060 zł. Tymczasem Girzyński podróż do Francji odbył samolotem w towarzystwie matki.
Podczas wizyty w programie „Jeden na jeden” (TVN24) niezrzeszony już poseł wyjaśnił, że bilet lotniczy kupił za niepubliczne pieniądze. Z własnej kieszeni za podróż zapłaciła także jego matka. – Mama leciała za własne pieniądze, to była dla niej wielka rzecz, po raz pierwszy była za granicą – podkreślił Girzyński, zapewniając, że Skarb Państwa nie stracił na jego wyjeździe ani grosza.
– Przywrócę swój honor. Nie mam sobie nic do zarzucenia, nie zawaliłem – oznajmił poseł. Girzyński wyjaśnił przy tym, że w swoim oświadczeniu przeprosił „wszystkich, których rozczarowała jego postawa”, ponieważ sprawa została w mediach tak przedstawiona, że faktycznie może budzić wątpliwości. Niemniej polityk stanowczo powtarza, że nie dopuścił się żadnych nieprawidłowości.
Decyzję o odejściu z PiS Girzyński podjął samodzielnie, nie rozmawiając o niej z Jarosławem Kaczyńskim. – Zachowałem się w tej sprawie tak, jak uczyli mnie rodzice i nauczyciele, wpajając zasadę „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Honor został mocno nadwyrężony. Kiedy go przywrócę, wówczas będę mógł rozmawiać z prezesem Kaczyńskim – powiedział Girzyński.
Polityk zapowiedział jednocześnie, że złoży mandat poselski, jeśli dowiedzione zostanie, iż złamał prawo.