
Rocznie do sądów biskupich trafia 3,5 tysiąca wniosków o unieważnienie małżeństwa. Większość zostaje od razu odrzucona, przyjęci czekają nawet sześć lat na wyrok w sprawie.
REKLAMA
Sądy nie obradują jawnie, na sali nie spotykają się skłóceni współmałżonkowie. Przesłuchiwani są osobno.
W efekcie pracy sądu nie uzyskuje się anulowania małżeństwa, tylko stwierdzenie, że nigdy nie zostało ono zawarte. Powodów, na które powołują się strony w sprawie, jest wiele. Można argumentować niewłaściwą decyzję pracoholizmem, albo przymuszaniem do zawarcia małżeństwa przez rodziców. W procesie przed sądem biskupim można powoływać się na własną winę.
Uzyskanie unieważnienia małżeństwa trwa latami, już pierwsza rozprawa jest czasem wyznaczana dopiero za rok albo dwa lata.
Dla wierzących stron w sprawie jest to trudny czas. Niedawno synod biskupów o rodzinie zdecydował, że rozwodnicy w nowych związkach nie mogą przystępować do komunii, jeżeli nie uzyskają wcześniej kościelnego anulowania poprzedniego małżeństwa.
Tego typu spraw jest coraz więcej.
Według danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w 1999 r. stwierdzono nieważność 1,2 tys. małżeństw. W 2007 r. - już 2171. W 2010 - 2369. Rocznie do sądów biskupich wpływa ok. 3,5 tys. takich wniosków, więc spora część jest odrzucana. Na początku listopada szokujące dane podał krakowski "Dziennik Polski". Według gazety rok 2013 przyniósł rekordową liczbę wniosków o stwierdzenie nieważności - ponad 15 tys. Czytaj więcej
Źródło: wyborcza.pl
