
Atakowany, wyśmiewany i opluwany w ostatnich tygodniach za wsparcie ruchów LGBT Dariusz Michalczewski udzielił wywiadu tygodnikowi "Newsweek". Bokser, na przekór krytykom, zaznacza że nasz kraj coraz bardziej mu się podoba. – Widzę światło w tunelu – stwierdza w rozmowie z Renatą Kim.
Co pan czuje, słysząc Mazurka Dąbrowskiego?
– To, co wszyscy chyba – wzruszenie, dumę i radość. Jak mi grali pierwszy raz Mazurka, kiedy wróciłem z Niemiec do Polski, to myślałem, że się popłaczę.
Ale być patriotą to nie znaczy płakać przy hymnie, tylko szanować ludzi. A już na pewno nie są patriotami ci, którzy w Święto Niepodległości napier... się na ulicach, palą samochody, niszczą chodniki i budynki. To są barany, nie patrioci. Wstyd mi za tych ludzi. To zresztą ci sami, którzy nazywają mnie zdrajcą, faszystą. Tylko dlatego, że wyjechałem z Polski.
