
Kiedy w magazynie "Rolling Stone" pojawił się artykuł o Jackie, która została zgwałcona przez siedmiu studentów swojej uczelni, media i opinia publiczna z troską pochyliły się nad historią dziewczyny. Jednak kilka dni po publikacji zaczęto się uważnie przyglądać zarówno sposobowi pracy dziennikarki, jak szukać luk w historii Jackie. W końcu magazyn opublikował oświadczenie, które wzburzyło organizacje zajmujące się udzielaniem pomocy ofiarom gwałtu. Przez działanie "Rolling Stone" debata na temat przestępstw seksualnych została cofnięta o dobrych parę lat – uważają ich przedstawiciele.
Nie minął jednak tydzień, zanim pojawiły się krytyczne głosy kwestionujące zarówno prawdomówność Jackie, jak i warsztat dziennikarki, która znalazła się pod pręgierzem opinii publicznej za to, że nie skontaktowała się z żadnym z siedmiu napastników. Dziennikarka odpierała zarzuty mówiąc, że dobrze przyjrzała się tej historii Jackie oraz rozmawiała ze wszystkimi przyjaciółmi dziewczyny. – Jej opowieść jest logiczna – powiedziała Erdely. – To oczywiste, że przeżywa traumę. Nie mam wątpliwości, że coś się tej nocy wydarzyło – dodała.
Z uwagi na delikatną naturę historii Jackie, postanowiliśmy uszanować jej prośbę, by nie kontaktować się z mężczyzną, który zaplanował atak na nią ani z żadnym innym mężczyzną, który według niej brał udział w gwałcie, aby uchronić ją przed zemstą.(...)Próbowaliśmy być ostrożni i delikatni w sprawach, które są dla wielu kobiet powodem upokorzenia i wstydu, teraz żałujemy decyzji o niekontaktowaniu się z tymi mężczyznami.
W oświadczeniu magazynu pojawiło się jeszcze jedno zdanie – „z powodu nowych informacji wydaje się, że w historii Jackie pojawiają się nieścisłości” oraz że magazyn doszedł do wniosku, iż „ich zaufanie zostało źle ulokowane”, co sugeruje, że Jackie kłamała. Ta ostatnia część, na skutek protestu opinii publicznej, została ostatecznie zmieniona. Teraz można przeczytać, że „pomyłki, do jakich doszło, to pomyłki magazynu, nie Jackie”.
– Po raz pierwszy mieliśmy wrażenie, że ludzie słuchają. Ale teraz widać, że możemy wrócić z powrotem do sytuacji sprzed tego stanu – powiedziała Monika Johnson Hostler z organizacji National Alliance to End Sexual Violence. Jej zdaniem błędy popełnione przez „Rolling Stone” mogą spowodować, że na ofiary gwałtów i ich zeznania znowu zacznie się patrzeć podejrzliwie, co z kolei sprawi, że te kobiety, które padły ofiarą przemocy seksualnej, będą bały się mówić o tym, co je spotkało. – Myślę, że to zniweczy część naszych wysiłków – dodała Hostler.
Zdaniem Colby'ego Bruno, prawnika z Victim Rights Law Center, kontrowersje wokół artykułu umocnią stereotypy, które i tak pokutowały zbyt długo, a z których najbardziej niebezpiecznym jest ten, że ofiary gwałtów kłamią.
