Mało słońca, niedobory witamin, stres i niewyspanie to oczywiście czynniki, które sprzyjają szarej, zmęczonej cerze. Co robić, jeśli tego "zmęczenia" nie jesteśmy w stanie zatuszować makijazem a chcemy wyglądać dobrze?
To, jak my sami postrzegamy siebie oraz jak inni ludzie postrzegają nas wynika w dużej mierze ze światła. W tym korzystnym, ciepłym, nawet lekko niewyspane i przemęczone stresem wyglądamy całkiem całkiem. W ostrym, jarzeniowym (patrz: supermarket) nie dość, że widać wszelkie niedoskonałości cery, to jeszcze wydaje się ona bardziej szara i pozbawiona blasku. Brakuje na niej światła (niestety nie wyczarujemy go samym makijażem), za to znakomicie malują się cienie, m.in. pod oczami. Polski zimowy standard? Ale my chcemy o nim zapomnieć. Nie nakładając tonę korektora i rozświetlacza, bo z jednej strony to łatwy sposób, z drugiej - w ciągu dnia trzeba pamiętać o dokładaniu kolejnej porcji (która z nas ma do tego czas i głowę?), aby nie wyglądać jak zmora.
Zacznijmy w ogóle od tego skąd ta szarzyzna cery się bierze...
Wczoraj w materiałach prasowych marki Olay przeczytałam, że mieszkańcy miast są bardziej narażeni na problemy ze skórą, takie jak trądzik, alergie lub nadmierna wrażliwość czy poszarzenie, niż mieszkańcy wsi i terenów pozamiejskich. Nic dziwnego, skoro żyjemy w coraz bardziej zanieczyszczonym środowisku.
"Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), tylko 12% ludzi na całym świecie mieszka w miastach, w których powietrze jest zgodne z normami jakości tej organizacji. W aglomeracjach miejskich żyje 54% światowej populacji, a przewiduje się, że liczba ich mieszkańców będzie rosła o 1,84% rocznie przez kolejnych pięć lat. Ostatnie badania marki Olay, przeprowadzone między innymi wśród ponad tysiąca kobiet w Wielkiej Brytanii wykazały, że większość z nich (61%) jest świadoma i bardzo zaniepokojona wpływem zanieczyszczonego powietrza na stan ich skóry, szczególnie jeśli chodzi o wrażliwość, przebarwienia, suchość, szary koloryt i szorstkość.."
Tyle teorii. A jak to wygląda w praktyce, same wiemy najlepiej budząc się każdego dnia i stając w łazience przed lustrem. Wbrew pozorom to nie zmarszczki, ale właśnie szary koloryt jest pierwszą oznaką starzenia się skóry. I jeżeli się pojawia, jest jak sygnał ostrzegawczy, że skóra cierpi z powodu pewnych niedoborów. Czego? Na pewno antyoksydantów, zwanych przeciwutleniaczami. Jednym z najsilniejszych jest witamina C. Babcine sposoby rozjaśniania kolorytu cery (a także usuwania piegów) sokiem z cytryny nie są więc wcale takie głupie. Dziś zabiegi z kwasami to podstawa w "zdejmowaniu" szarej maski z twarzy.
Najlepiej odwiedzić gabinet kosmetyczny lub dermatologiczny i właśnie teraz, przed okresem świątecznym zafundować skórze porządny piling (oparty o kwasy, niekoniecznie owocowe, ale np. z witaminą C i retinolem). Co prawda przez kilka pierwszych dni skóra wygląda jak świeżo przyrządzony tatar wołowy, ale cel uświęca środki, bo już po tygodniu - promienieje. I jeśli przeprowadzi się taki piling w serii, wiosnę przywita skóra pełna blasku(serię pilingów robi się raz do roku, a zabiegi w odstępach 4-5 tygodni). Zosiom-Samosiom polecam za to świetny Peeling Rewitalizujący do Twarzy (z kwasem hiauronowym i dermolipidami) z linii Pure Skin AA Prestige. Zawiera witaminy C i E.
A oprócz pielęgnacji, która jest działaniem zewnętrznym, polecam też zadbanie o dostarczenie przeciwutleniczy skórze od środka. Ich źródłem są świeże warzywa i owoce. Polecam wyciskać z nich soki. Hit podpatrzony w Juice Barze niedaleko redakcji, to miks surowego buraka, marchwi i pomarańczy. Nie dość, że pyszny, to pity codziennie daje skórze mega blask i piękny, zdrowszy koloryt.
Dobrym źródłem rozświetlenia skóry są składniki aktywne zawarte w serum wszelkiej maści. Najmocniejsze stężenia kupisz w aptece lub gabinetach (jak SkinCeuticals czy IS Clinical), ale w perfumeriach też znajdziesz kosmetyki z mocą. Czego warto szukać? Kwasów (ferulowego, migdałowego, mlekowego, salicylowego, itp.), witaminy C, E i A czyli retinolu. Używane długofalowo - zapobiegają przedwczesnemu starzeniu się skóry (przebarwieniom, zmarszczkom, zwiotczeniu), natomiast już chwilę po użyciu - rozświetlają. I taki efekt zapewnia "inteligentne"Clinique Smart Custom-Repair Serum marki Clinique. Zawiera pakiet składników aktywnych, z których twoja cera "wyławia" te, które są jej najbardziej potrzebne. Wystarczy, że nałożysz je na twarz i szyję, a korektor, podkład i puder rozświetlający wydadzą się zbędne.
Próbując zdjąć z twarzy szarzyznę, zawsze pamiętaj o skórze wokół oczu. Oprócz masażu, który polecałam przy okazji testu kremów pod oczy, polecam około 30-stki używać dwa razy dziennie krem pod oczy. Szare "okulary" zwłaszcza bardzo wrażliwej skóry wokół oczu świetnie zdejmuje Serenage Oczy marki aptecznej Avene. Co prawda jest polecany do skóry dojrzałej, ale sprawdziłam - zdaje egzamin w przypadku 32-latki spędzającej około 10 godzin przed komputerem dziennie. Pomimo bogatszej konsystencji nie pozostawia tłustego filmu, więc można go stosować pod makijaż.
Skoro już przy makijażu i konsystencjach jesteśmy, to niektóre kosmetyki zostały stworzone specjalnie po to, aby łączyć je z makijażem (przedłużają jego trwałość). Nie dość, że rozświetlają natychmiast, to jeszcze ich składniki aktywne działają na skórę długofalowo. Takim wynalazkiem jest Elixir de Jeunesse marki Eisenberg (Sephora). Ma konsystencję lekkiego żelu ze złotymi mikrodrobinkami, które odbijają światło, ale nie załamują się w bruzdach i zmarszczkach, bo są wyjątkowo drobne.
Odkryciem w dziedzinie rozjaśniania i rozświetlania cery są też koreańskiekosmetyki takie, jak Pink Perfect Creme marki Erborian (Sephora). Nadaje skórze piękny koloryt, zawiera porcję rozświetlających pigmentów i składników, które chronią ją przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Skóra w sekundę nabiera blasku, a dzięki regularnemu stosowaniu ten blask się utrzymuje na dłużej.
Na koniec coś super, co dla wielu poszarzałych cer będzie wybawieniem. EE Creme Enlighten Estee Lauder. To pierwszy EE krem na rynku (pamiętacie BB, CC i DD?) Jego zadaniem jest przede wszystkim przywrócenie skórze światła. Ale zawiera też porcję leciutkiego jak mgiełka podkładu, więc sprawdzi się w przyadku szarych, zmęczonych cer, których główną niedoskonałością jest brak światła.