
Ekstremalne wiatry na lądzie, a na morzu fale o wysokości 12 metrów. Islandia jako pierwsza zetknęła się z orkanem "Aleksandra". Kiedy na subarktycznej wyspie przestanie już zupełnie wiać, orkan uderzy w Polskę.
REKLAMA
W sieci można znaleźć filmiki z Islandii. Jeżeli przy 100 km/h wiatr zrywa linie wysokiego napięcia, niszczy budynki, wyrywa drzewa z korzeniami, możemy sobie wyobrazić, co tam się działo przy 150 km/h.
W Dalvíkurbyggð, na północy wyspy, wiatr zepchnął z drogi ciężarówkę.
Orkan "Aleksandra", z którym teraz do czynienia ma Europa, powstał na południowym krańcu Grenlandii w poniedziałek. Jest to tzw. "bomba pogodowa", która wytworzyła się z powodu dużej różnicy ciśnień. W jego centrum, nad Morzem Norweskim, ciśnienie obniżyło się do 950 hPa.
Praktycznie od razu "Aleksandra" uderzyła z pełną mocą w Islandię, powodując przerwy w dostawie prądu i uniemożliwiając podróżowanie po wyspie. Bardzo silne wiatry zanotowały urządzenia na głównym, międzynarodowym lotnisku w Keflaviku i na subpolarnych platformach wiertniczych.
"Aleksandrze" towarzyszy gwałtowne obniżenie temperatur i burze śnieżne. Tak to wyglądało, gdy ktoś próbował wyjść wtedy z domu:
Islandia powoli odzyskuje spokój. W tej chwili z orkanem walczą także Brytyjczycy, Francuzi i Niemcy. W Szkocji zanotowano prędkość wiatru przekraczającą 170 km/h.
"Aleksandra" przesuwa się teraz nad wschodnią Europę. W Danii i na północy Polski silniejsze podmuchy wiatru już są odczuwalne.
Meteorolodzy przewidują, że w Polsce wiać będzie do niedzieli, maksymalnie 100 km/h. W górach występował będzie najpewniej halny, który być może znów będzie siał spustoszenie wśród słabo zakorzenionych w ziemi tatrzańskich drzew.
100 km/h to dużo, ale rekord prędkości wiatru nie zostanie przez "Aleksandrę" pobity. W 1990 roku w obserwatorium na Śnieżce zanotowano 345 km/h i to wcale nie musiała być największa prędkość wiatru w Polsce, w ciągu ostatnich stu lat.
W 1931 roku w okolicach Lublina przeszło tornado, które zrzucało wagony z torów, wyginało konstrukcje stalowe i zniszczyło budynek, który miał ceglane ściany półmetrowej grubości. Prędkości wiatru nie udało się wtedy zanotować.
