Na wizuelu Modelka Roku 2013, Edie Campbell. Uosobienie młodości, gniewnego buntu i punk rocka. Dziewczyna, która nie należy do grupy modelek-ślicznotek. A obok niej najnowszy zapach z rodziny kultowego już Opium - mroczny Black Opium YSL.
Odmłodzenie wizerunku marki kosmetycznejYves Saint Laurent widać już na pierwszy rzut oka. Zamiast klasycznych piękności o nieskazitelnej urodzie - zbuntowana rockowa laska, która jest ponad kanonami piękna. Reprezentuje własny i już tysiące dziewczyn na całym świecie chcą i próbują naśladować jej styl. Jest jak Agyness Deyn i Freya, które burzyły konwenanse i szły pod prąd.
I tak zawsze było z marką Yves Saint Laurent, która miała w głębokim poważaniu rzeczy, które wypada lub powinno się robić. Wychodziła przed szereg męskim, androgynicznym stylem ubrań: słynne garnitury dla kobiet, proste kroje w czasach bardzo kobiecych, falbaniastych sukieneczek, to tylko niektóre z symboli marki i podpis samego świętej pamięci kreatora mody Yves Saint Laurenta.
YSL wychodził też przed szereg w kategorii zapachów. Nie bał się nazwać perfum Opium, i reklamować ich jako nowego uzależnienia. Jak wiadomo - sam twórca marki był dość rozrywkowym człowiekiem, który nie stronił od używek (podobnie jak większość członków czołówki świata mody), ale dać taką nazwę zapachowi i jeszcze takie hasło reklamowe? To był w latach 80. przełom. Genialna kompozycja klasycznego Opium (mocne orientalne przyprawy i żywice) jest według mnie niepowtarzalna, a kobiet, które mają go odwagę używać znam naprawdę niewiele. Zapach mocny, wyrazisty, orientalny, z charakterem. Narkotyczny.
Dlatego, kiedy zobaczyłam Edie Campbell na reklamie Black Opium, czekałam z wypiekami, żeby poczuć najnowszą kompozycję z rodziny kultowych perfum. Mroczne, glam-rockowe opakowanie przypadło mi do gustu i spodziewałam się czegoś z pazurem. Ale po jego powąchaniu najpierw na blotterze, następnie na skórze - zwątpiłam... Po pierwsze: nie ma on nic wspólnego z Opium YSL! W przeciwieństwie do klasycznego, Black Opium jest z zupełnie innej kategorii zapachów, których na pewno nie nazwałabym niszowymi. I mogę się założyć, że w związku z tym pokochają go miliony (już w krajach, gdzie miał premierę we wrześniu jest w czołówce najlepiej sprzedawanych zapachów dla kobiet), bo jest zdecydowanie prostszy w noszeniu. Słodki, młody i... piękny. Ale nijak się ma wizerunek buntowniczej modelki we fryzurze w stylu Patti Smith, do tego jak pachną perfumy, które reklamuje. Szkoda.
W środku biżuteryjnej, czarnej butelki, nuty dla tych osób, które kochają słodkie, kwiatowe kompozycje. Na początek brzoskwinia i różowy pieprz, następnie białe kwiaty (m.in. jaśmin) i słodka wanilia, którą na mojej skórze czuć najmocniej. A do tego ziarna kawy, zupełnie nietypowe dla zapachów dla kobiet. I na nie warto zwrócić uwagę. Na koniec mroczne tło: paczula i cedr. Jak dla mnie trochę za mało, aby mówić o zapachu, że jest narkotyczny, choć przyznaję, że może się podobać...
Plus za to, że Black Opium jest bardzo trwały. A to rzadkość w dzisiejszych czasach. Jeśli podobają się wam takie zapachy, jak FlowerBomb Victor & Rolf czy Jimmy Choo Stars - na pewno się nie zawiedziecie i Black Opium pokochacie.
Natomiast jeśli jesteście fankami gorzkiego, orientalnego Opium YSL, to ta wersja nie będzie zapachem z waszej bajki.
Może niektórych klasyków nie warto zmieniać aż tak drastycznie? A może niepotrzebnie użyto kultowej nazwy, która dla wielu oznacza potęgę obłędnego zapachu, którego nie da się podrobić/ przerobić? Wystarczyłoby go nazwać Black Flower, albo Black Pearl, a nie miałabym się do czego przyczepić.
Nie mniej brawa za Edie Campbell, ziarna kawy i flakon.