Fot.Viva!

Premier Ewa Kopacz na okładce „Vivy!” nie jest do siebie podobna, bo graficy przesadzili z photoshopem. Wywiad w środku magazynu – lukrowany i obliczony na ocieplenie wizerunku, a sam pomysł, by premier kraju pozowała na okładce kolorowego magazynu – co najmniej chybiony. Kto to widział.

REKLAMA
Ten wywiad czyta się dokładnie tak samo, jak wywiad Karnowskiego z Kaczyńskim – piszą internauci. Czyli – łatwy i przyjemny, bez pytań o trudne sprawy, bez kontrowersji. Przymilny nawet. Ale czy ktoś naprawdę spodziewał się, że w „Vivie!” pojawi się ostra polityczna rozmowa?
W tym, że poczytny magazyn sektora prasy „people” publikuje w świątecznym numerze wywiad, w którym Ewa Kopacz opowiada o miłości do wnuka i przyjaźni z bratem, nie ma akurat nic dziwnego. PR? Tak. O tym, że bywa skuteczny, wiedzą i Donald Tusk z rodziną, i rodzina Kwaśniewskich, i Ryszard Kalisz, który w ubiegłym roku pozował na okładce „Vivy!” z synem.
logo
Co ciekawe, w ich przypadku nikt nie sugerował w komentarzach, że w następnej kolejności powinni pojawić się w rozbieranych sesjach albo okolicznościowych kalendarzach.
logo
Donald Tusk z rodziną na okładce "Gali".
Kiedy Kopacz pojawiła się na okładce „Vivy!”, natychmiast pojawiły się rady życzliwych, że teraz pora na sesję w „CKM” albo „Playboyu”. Naprawdę? Nie widać subtelnej różnicy między tymi tytułami a "Vivą"? Wskazówka: w tej drugiej kobiety na większości zdjęć są ubrane.
Grafik płakał jak poprawiał – to druga kategoria komentarzy, z których wynika, że premier bardziej niż do siebie jest podobna na Krystyny Czubówny czy Doroty Gawryluk. Owszem, ingerencja grafików w zdjęcia autorstwa Zuzy Krajewskiej jest oczywista, w przypadku niektórych fotografii – także tej okładkowej – za daleko posunięta. Ale: zdjęcia są bardzo dobre, a premier wygląda na nich korzystnie.
O poprawianiu zdjęć w kolorowych magazynach napisano setki krytycznych tekstów, podając bardziej lub mniej absurdalne przykłady retuszowania. Jeden grafik jest bardziej sprawny, inny mniej. Pytanie, czy gdyby Ewa Kopacz pojawiła się w tej sesji saute, nie pojawiłyby się komentarze zgoła odmienne – że przy możliwościach photoshopa mogła sobie to i owo poprawić. I tak źle, i tak niedobrze. Jakby wygląd premier był najważniejszą sprawą na świecie. Ciekawe, że w przypadku mężczyzn pęd do komentowania ich wyglądu i stopnia, do jakiego zostały wyretuszowane ich zdjęcia, jest o wiele mniej żwawy.
Bo wtedy jak na dłoni widoczna byłaby hipokryzja okołophotoshopowych komentarzy?