Kilka dni temu opublikowaliśmy tekst o samotnych matkach, które zdecydowały się powołać stowarzyszenie "Dla Naszych Dzieci". Chcą walczyć o łatwiejszy dostęp do pieniędzy z Funduszu Alimentacyjnego i pomoc w egzekucji alimentów, których – mimo sądowych wyroków – ojcowie nie chcą płacić. Niektóre komentarze, jakie pojawiły się pod tym tekstem są najlepszym dowodem na to, że walczyć jest z czym.
Trudno powiedzieć, czy stanowisko, jakie zaprezentowała część internautów jest bardziej smutne czy bardziej przerażające. Na pewno jednak rzeczywiste.
Matka jest odpowiedzialna
Przekonanie o tym, że to matka jest przede wszystkim odpowiedzialna za dziecko pokutuje w polskim społeczeństwie od dawna, tak w dobrym, jak i złym aspekcie. To matkę rozlicza się z aborcji nawet jeśli została do niej zmuszona przez rodzinę czy ojca dziecka. To matkę odsądza się od czci i wiary, kiedy dziecko porzuci lub odda do adopcji nie pytając nawet o to, dlaczego nie powstrzymał jej przed tym partner. To matka jest zobowiązana trwać przy dziecku na dobre i na złe, podczas gdy mężczyzna powołując się na niedojrzałość czy wewnętrzną potrzebę wolności i swobody może w każdej chwili rodzinę opuścić nie narażając się nawet na taką karę, jaką niegdyś była presja społeczna. W końcu – to matce najczęściej sąd przyznaje opiekę nad dzieckiem, jeśli zachodzi potrzeba rozstrzygania w tej sprawie.
Choć ani aborcji, ani porzucenia dziecka czy rodziny nie można niczym usprawiedliwić, warto zdać sobie sprawę z tego, że odpowiedzialność za jedno czy drugie spoczywa w każdym przypadku na obojgu rodzicach. Nie tylko na matce.
"Alimenty to kradzież"
Podobnie sprawa ma się z utrzymaniem i odpowiedzialnością za dziecko, jego zdrowie czy życie. Tu jednak nawet prawo żadnej pomocy matkom nie gwarantuje. A część panów skrzętnie z tego braku prawnego haka korzysta i wprost twierdzi, że alimenty to kradzież, a matki muszą same na dzieci zarabiać zamiast pasożytować na pensjach ich ojców. Najlepszym dowodem na to, są niektóre komentarze, jakie pojawiły się pod tekstem o założycielkach stowarzyszenia.
I to pierwszy – zdaniem psychologów – przejaw nie tylko braku odpowiedzialności, ale wręcz poczucia rzeczywistości. Alimenty mogą być oczywiście zasądzone na żonę/męża czy rodziców, ale te o których mowa w tekście to tylko i wyłącznie świadczenia przeznaczone na utrzymanie dziecka.
KODEKS RODZINNY I OPIEKUŃCZY
Zgodnie z art. 133 k.r.o. § 1. Rodzice obowiązani są do świadczeń alimentacyjnych względem dziecka, które nie jest jeszcze w stanie utrzymać się samodzielnie, chyba że dochody z majątku dziecka wystarczają na pokrycie kosztów jego utrzymania i wychowania.
– Zaskakującym i całkowicie bezzasadnym jest stwierdzenie, że pieniądze przyznane przez sąd a egzekwowane przez matki na utrzymanie dziecka to kradzież – mówi Monika Dreger, psycholog i mediator.
A Jarosław Świątek, redaktor naczelny Polskiego Portalu Psychologii Społecznej dodaje: – Jest to postrzeganie sytuacji opierając się na wewnętrznej atrybucji wiary w sprawiedliwy świat – ludzie mają poczucie, że wszystko co się dzieje w życiu z czegoś wynika i dobrzy ludzie otrzymują dobro a źli – zło.
Tyle tylko, że to wszystko mechanizmy kompletnie nie przystające do losowego porządku świata.
"Nikt im siłą dzieci nie zrobił"
No tak, niewątpliwie. Do tego, by powołać dziecko na świat potrzebna jest jeśli nie wola, to przynajmniej obecność dwóch osób. Obecność, która – dla niektórych – niestety zobowiązuje. I to do końca życia. Ale tylko teoretycznie. W praktyce bowiem możemy mówić o całkiem sporej grupie mężczyzn, którzy do żadnego obowiązku się nie poczuwają. Ich zdaniem rozstanie dwojga ludzi jest wyłączną winą kobiety, bo ta zbyt pochopnie wybrała partnera.
A ponieważ popełniła błąd, musi teraz ponieść karę, co w praktyce oznacza tyle co fakt, że o samotne macierzyństwo nie powinna mieć do nikogo pretensji. Nie powinna też oczekiwać w wychowywaniu dziecka żadnej pomocy od jego ojca. Zgodnie z poniższą zasadą.
Tyle tylko, że nie każdy samiec-alfa jest draniem, tak samo jak nie każdy niepozorny i nieśmiały pan jest człowiekiem honoru. – Są różni mężczyźni, podobnie jak i różne kobiety – wyjaśnia Dreger. – Każdy związek może się udać albo się nie udać. Ale to się ma nijak do odpowiedzialności za dziecko.
I tu się właśnie po raz kolejny pojawia problem, o którym mówiło i pisało już wielu ekspertów. – Chodzi o wymieszanie odpowiedzialności za związek i za dzieci – dodaje Dreger. – Nikt nie prosi i nie wymaga od mężczyzn odpowiedzialności i łożenia na utrzymanie byłej partnerki, ale odpowiedzialność za życie i zdrowie dziecka spoczywa na obojgu rodzicach do końca życia. I – dodajmy – niezależnie od tego, jak potoczą się losy łączącej ich relacji.
Cieszy w tej sytuacji tylko jedno – że mimo wszystko w gronie tych zupełnie nieodpowiedzialnych mężczyzn słychać czasem także głos tych rozsądnych.
„Ex-mężowie tych matek to, oczywiście, nieodpowiedzialne świnie, ale to te matki były tak "odpowiedzialne" by wybrać te świnie. (…) W jaki sposób można sprawdzić czy facet będzie płacił alimenty? Wybierać odpowiedniego mężczyznę. No ale jak się wybiera pod kątem "on taki męski/charyzmatyczny/przystojny" to niech się Pani przygotuje na konsekwencje.”
Użytkownik "Michał Szpak"
Analogicznie, nikt tym facetom dzieci z nożem na gardle robić nie kazał, skoro wiec nawet nie zajmują się wychowaniem to tym bardziej powinni zapierdalać jak zgrzane mopsy i z pocałowaniem w rękę oddawać alimenty byłej partnerce. Tak zachowują się mężczyźni. Dupą odwracają się do swoich dzieci tylko chłopcy.