Jacek Kurski w "Kropce nad i" ostro zaatakował prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Jacek Kurski w "Kropce nad i" ostro zaatakował prezydenta Bronisława Komorowskiego. Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta

- Człowiek, który nie powinien nadawać się nawet do prowadzenia roweru czy sprzedawania cebuli w kiosku - tak w poniedziałkowej "Kropce nad i" na antenie TVN24 Jacek Kurski postanowił ocenić... prezydenta Bronisława Komorowskiego. W ten sposób popularny prawicowy polityk komentował zeznania prezydenta złożone podczas przesłuchania w sprawie Wojciecha Sumlińskiego i byłego oficera WSW Aleksandra L., którym prokuratura zarzuca, iż zaoferowali oficerowi WSI pozytywną weryfikację w zamian za odpowiednie wynagrodzenie ich.

REKLAMA
W tej sprawie prezydenta przesłuchano nietypowo. Biorąc pod uwagę godność sprawowanego przez Bronisława Komorowskiego urzędu, sąd postanowił udać się do Pałacu Prezydenckiego zamiast wzywać głowę państwa na zwykłą salę rozpraw. Od świadka Komorowskiego dowiedziano się jednak niewiele, bo prezydent zapewnił, iż nie był zbyt mocno zainteresowany głośnym raportem w sprawie likwidacji WSI, której dokonał ówczesny wiceminister obrony Antoni Macierewicz.
Było nudno i rutynowo. Sąd nie zapytał Bronisława Komorowskiego o nic, co mogłoby wywrócić scenę polityczną do góry nogami, ani prezydent takich informacji nie ujawnił. Prawica od kilku dni bulwersuje się jednak tym, iż tylko pozostające pod wpływem Prawa i Sprawiedliwości media relacjonowały na bieżąco to wydarzenie.
W poniedziałek wyjątkowo bulwersował się tym także Jacek Kurski. - Gdyby prezydent USA był przesłuchiwany w Senacie, wszystkie telewizje amerykańskie transmitowałyby to "live"! - grzmiał w rozmowie z Moniką Olejnik. - Prezydent Polski wciska nam kit, że nie czytał raportu, który go dotyczy. Przecież to jest skandal! Czy prezydentem Polski z takimi możliwościami umysłowymi może być człowiek, który nie powinien nadawać się nawet do prowadzenia roweru czy sprzedawania cebuli w kiosku? Z takimi zanikami pamięci? - pytał.