
Nagrody na polskich i europejskich konkursach, wyróżnienia National Geographic i rosnąca dosłownie z dnia na dzień rzesza fanów jego górskich pejzaży, a zarazem oskarżenia hejterów o nadużywanie Photoshopa i "doklejanie chmur" - oto pełna gama emocji, które wywołują fotografie Marcina Kęska. Człowieka, dzięki któremu poznacie piękno Polski, o jakim dotąd nie mieliście pojęcia.
REKLAMA
Patrząc na rosnącą popularność twoich zdjęć w sieci, mam wrażenie, że Marcin Kęsek ma szanse stać się pierwszym człowiekiem, który jest w stanie zagrozić internetowemu fenomenowi kotów...
Marcin Kęsek: Szczerze powiedziawszy nie rozumiem tego kociego fenomenu, bo wolę psy... (śmiech). Myślę jednak, że zarówno koty jak i moje krajobrazy mają szansę na znalezienie swoich fanów. Choć jeśli ktoś woli dzielić się ze znajomymi moimi krajobrazami niż zdjęciami słodkich kotków, to jest mi niezmiernie miło.
Nowy pejzaż publikujesz na swojej stronie na Facebooku prawie codziennie. Jak często wychodzisz więc na szlak, by złapać takie kadry?
Rzeczywiście prawie codziennie pojawia się nowy post, ale niestety nie mam tak dobrze, bym mógł fotografować każdego dnia. Staram się więc jak najlepiej korzystać z każdej wolnej chwili, żeby być na szlaku lub w ciekawym miejscu. Na Facebooku dbam jednak o to, by ludzie codziennie mogli zobaczyć nowy kadr, bo to zaangażowanie procentuje i wracają po więcej. To mnie niezwykle motywuje do ciągłego rozwoju.
Jak wygląda fotografia górska od kuchni? Co jest w niej najtrudniejsze, jakich trzeba predyspozycji, by fotografować krajobrazy w ten sposób?
Osobiście za najtrudniejszy element fotografii górskiej uważam noszenie całego ekwipunku pod górę. Jest tego naprawdę sporo, bo prócz aparatu i kilku obiektywów zawsze muszę mieć ze sobą coś ciepłego do ubrania i jedzenie. W przyszłości planuję także spać "na dziko" w różnych miejscach świata", więc na pewno do bagażu dojdzie jeszcze namiot i śpiwór. To wszystko waży bardzo dużo i nieźle daje w kość kręgosłupowi, zwłaszcza jeśli do pokonania jest spora liczba przewyższeń.
Jednak im wyżej jestem i im lepsze warunki widzę przed sobą, tym dostaję większego kopa energii i lżej jest mi się z tym wszystkim się wspinać. Bardzo często fotografuję świty, a to wymusza na mnie nocne wstawanie i wędrówkę po ciemku, którą niezwykle lubię. Ta niepewność warunków i tego, na co trafię po drodze, zawsze ekscytuje.
To chyba też kosztowna pasja?
Zdecydowanie. Nie mówimy o tanim hobby, trzeba w nie trochę zainwestować. Fotografia to nie tylko aparat i obiektywy, bo warto mieć jeszcze wydajny, dobrej klasy komputer. Oprócz sprzętu potrzeba czasu na selekcję i obróbkę, a także pieniędzy na paliwo, by mieć możliwość wyjazdu w ciekawe fotograficznie miejsca. To wszystko niestety kosztuje. No ale... coś za coś.
Każde wyjście na szlak gwarantuje dobre zdjęcia?
Bardzo bym tego chciał, ale niestety rzeczywistość nie jest aż tak różowa jakby się mogło wydawać. Rzadko zdarzają się świetne warunki do fotografowania krajobrazu, czyli miękkie światło, kontrasty, ciekawe niebo nadające charakteru i odpowiednia "plastyczność sceny". Często bywa raczej tak, że aby trafić na ciekawe warunki świetlne muszę w dane miejsce wracać po kilka razy zanim osiągnę to, co sobie wcześniej założyłem w głowie. Często chodzę w góry w niepewnych warunkach, bo wtedy mam szansę trafić na coś wyjątkowego. Jeśli zza okna widzę, że jest "lampa" to wtedy raczej nie ruszam się z domu, bo dla mnie takie warunki są mało fotogeniczne.
Pochodzisz z południa Polski, czy przeprowadziłeś się tam dla pasji?
Miałem to szczęście, że urodziłem się w małej miejscowości pod Nowym Targiem o nazwie Gronków, a od dwóch lat mieszkam razem z żoną Beatką w samym Nowym Targu. Gorce mam pod nosem, Pieniny i Tatry ciut dalej. Pomimo tego, chciałbym przeprowadzić się jeszcze bliżej Tatr. Nie ma dnia żebym nie spoglądał w ich kierunku. One mają ten niesamowity magnetyzm.
O jakiej porze roku góry są najpiękniejsze?
Na Tatry naprawdę każda pora roku jest dobra. Osobiście uwielbiam jednak górską jesień. Tak samo piękną w Tatrach, jak i Gorcach lub Pieninach. Wpływa na to kilka czynników. Klimat budują mgliste poranki i towarzyszące im miękkie poranne światło, co potrafi tworzyć niesamowity, baśniowy wręcz klimat. Do tego złote kolory drzew i piękne zachody słońca. Z moich obserwacji na przestrzeni kilku ostatnich lat wynika, że właśnie w okresie od września do listopada niebo nad górami bywa najciekawsze, pełne dramatyzmu i niezwykle kolorowe.
Bardzo zjawiskowa i inspirująca dla fotografa górskiego jest także zima. Jak mi brakuje takiej prawdziwej, z dużą ilością śniegu... Jego brak przygnębia mnie podwójnie, bo jestem instruktorem narciarskim i taka "wiosna w zimie" jest też trudna, by uprawiać ten sport. Jestem jednak dobrej myśli i mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze warunki do tego, by pokazać także majestat gór w zimowej szacie.
Większości wydaje się, że zachwycające górskie widoki można w Polsce znaleźć tylko jadąc do Zakopanego. Ty pokazujesz, że stracić dech w piersiach można także w niedocenianych przez wielu Pieninach, Beskidach i Gorcach.
Może jestem romantykiem, lub człowiekiem nieco zbyt wrażliwym na piękno przyrody, ale uważam, że Polska to absolutnie piękny kraj! Jest naprawdę niezwykły pod kątem krajobrazowym. Kto nie był jeszcze w Gorcach, Beskidach, czy Pieninach, a podobnie jak ja jest uzależniony od Tatr, przynajmniej raz powinien odwiedzić też jeden z tych mniej popularnych regionów.
Nie oszukujmy się, że samo naciśnięcie spustu migawki nie wystarczy, by otrzymać takie efekt. Ile czasu poświęcasz na dopracowanie każdego zdjęcia?
Najważniejszym narzędziem w fotografii krajobrazu jest przede wszystkim światło. Im jest delikatniejsze, bardziej plastyczne, tym mniej mam roboty przed komputerem. Poza tym zawsze w plenery zabieram różnego rodzaju filtry - szare, połówkowe i polaryzacyjny, które pomagają mi zarejestrować w możliwie najlepszy sposób daną scenę. Skłamałbym gdybym powiedział, że nie korzystam z programów cyfrowych, bo w dzisiejszych czasach to normalne. Staram się jednak przede wszystkim korzystać z nich w taki sposób, by podkreślić, jak wyjątkowo czułem się oglądając na żywo krajobraz, który miałem przed oczami robiąc dane zdjęcie. Cieszę się, że ludziom tak spodobało się to moje spojrzenie na otaczający nas świat.
Masz kilkunastotysięczną rzeszę fanów na Facebooku i świetne notowania na najpopularniejszych na świecie serwisach fotograficznych, więc musieli pojawić się też hejterzy. Zarzucają Ci oszustwa w Photoshopie, nawet "doklejanie chmur". Dlaczego tak trudno uwierzyć, że w Polsce może być pięknie?
Nie potrafię tego zrozumieć. Ta grupa niedowiarków rzeczywiście posądza mnie o przeróżne rzeczy związane z doklejaniem tego i owego. Strasznie mnie to bawi, bo nawet nie potrafię używać Photoshopa w taki sposób, o który mnie podejrzewają. Choć warto zwrócić uwagę, że najczęściej robią to osoby, które z Photoshopem czy jakimkolwiek innym programem graficznym nie miały wiele wspólnego. No ale zdziwiłbym się, gdyby tacy hejterzy się nie pojawiali...
Z drugiej strony, fotografia górska to dla wielu raczej szare, "płaskie" kadry. Tak wygląda przecież wiele podróżniczych wystaw. Środowisko fotograficzne przyzwyczajone do surowej formy też Cię nie oszczędza?
Mam szczęście obracać się w towarzystwie osób, które nawzajem szanują swoją pracę. Mam wielu mentorów w Polsce i za granicą, których niezmiernie szanuję. I bardzo cenię sobie ich krytykę podpartą konstruktywnymi uwagami. Ona tylko bardziej mnie napędza. Lubię czasem dostać takiego dobrego kopniaka, bo to pomaga w rozwoju i eliminowaniu błędów.
Niektórzy mówią wciąż, że Photoshop to właśnie najgorszy błąd i wróg prawdziwego fotografa...
A ja uważam, że to dobry przyjaciel. Jeśli tylko potrafisz z niego właściwie korzystać. Ludzkie oko rejestruje o wiele więcej szczegółów niż aparat fotograficzny, nawet ten najdroższy. Dlatego umiejętne wywołanie surowego pliku także jest istotną kwestią w fotografii pejzażu. Poza tym, dla mnie finalnym produktem w fotografii jest druk na papierze fotograficznym lub płótnie. Krajobraz wygląda wtedy zdecydowanie lepiej niż na monitorze komputera.
Odejdźmy na koniec od komputera i wróćmy w góry... Niektórzy wciąż zastanawiają się przecież, po co w ogóle w nie łazić?
Jest taki jeden cytat, który uwielbiam i pod którym się w pełni podpisuję."Ludzi można podzielić na dwa rodzaje: na tych, którym nie trzeba tej pasji tłumaczyć i na tych, którym się jej nie wytłumaczy". Są to słowa Piotra Pustelnika pytanego o to, dlaczego chodzi po górach. Ja naprawdę nie wyobrażam sobie, bym mógł kiedykolwiek zamieszkać w innym regionie Polski. Góry są dla mnie wręcz uzależnieniem i ilekroć z nich wracam, chciałbym już znaleźć się tam z powrotem. Kocham to czym się zajmuję i nie zamieniłbym swojej pasji na żadną inną.
Więcej zdjęć autorstwa Marcina Kęska znajdziecie na Facebooku i na stronie MarcinKesek.com
