
Kilka psiaków rasy Chow Chow pomalowanych tak, jak wyglądają pandy, miało być hitem cyrkowców z włoskiego miasta Brescia. Ale zamiast tłumów na widowni, artystów odwiedziła tylko… policja.
REKLAMA
Trochę czarnej farby na uszy, trochę na grzbiet. Odpowiednio podgolone futerko i voilà. Biały Chow Chow zamienia się w pandę. Można spokojnie wypuścić go na arenę i czekać na owację widowni. Tak zaplanowali sobie to wszystko cyrkowcy. Okazało się jednak, że widownia ma bystre oko i szybko orientuje się kto jest pandą, a kto psem.
Więcej! Jeden z widzów, nie dość, że zauważył, to również powiadomił o niecodziennym eksperymencie policję. Mundurowi natomiast ze sprawą uporali się szybko. Psy, które przybyły do Włoch prosto z Węgier, zostały artystom odebrane i otoczone troskliwą opieką. Weterynarze jednak stwierdzili, że poza czarną farbą na sierści, nic im nie dolega.
– Zwierzęta są zdrowie, a jedyne co im dolega to lekkie łzawienie oczu – mówi na łamach „The Independent” policyjny lekarz weterynarii. – To dlatego, ze nieco zbyt często robiono im zdjęcia. Flesz podrażnił ich oczy.
Cyrk stanowczo zaprzecza jakoby miał dopuszczać się względem pupili jakiegokolwiek okrucieństwa.
– Żadne zwierzę nie było u nas źle traktowane – przekonuje jeden z cyrkowców, Riccardo Gravina.
Policja zwróciła już cyrkowcom psy, ale artyści nie mają zezwolenia na to, by wypuszczać je na arenę.
Źródło: indepedent.co.uk
