Szok. Krzyk. Niedowierzanie. Takie są zazwyczaj reakcje na publiczne wyznania ofiar przemocy domowej, molestowania seksualnego czy brutalnego mobbingu. Jednak ci, którzy mają odwagę, by ujawnić swoje trudne doświadczenia, po wszystkim muszą zmierzyć się z jeszcze jednym potworem: ludzką hipokryzją. – Po co gadać o takich sprawach głośno? – szepczą po kątach sąsiedzi, krewni, znajomi ofiar. – Pewnie dla forsy i sławy. Wszystko zmyślone – spekulują ci, którzy ofiar nigdy nie poznali. Dlaczego łatwiej nam przychodzi osądzić ofiarę niż winnego? O tym jest właśnie „Mokradełko” Katarzyny Surmiak-Domańskiej.
W tej historii zmyślone są nazwy geograficzne oraz imiona bohaterów. Mokradełko leży wszędzie, czyli nigdzie. Halszka Opfer to po prostu Ofiara. Takie jest nawet tłumaczenie jej przybranego niemieckiego nazwiska. Halszka ukrywa swoją tożsamość, chociaż są tacy, którzy twierdzą, że robi to niezbyt starannie. Prawdziwy w tej opowieści jest natomiast ból. Ten zadawany córce przez ojca. Latami, na oczach matki. Ten, który czuje dorosła już córka, gdy matka nawet po śmierci ojca nie jest w stanie przyznać, że widziała i wiedziała. Nie potrafi przeprosić inaczej niż za pomocą kilku słoików śliwkowego dżemu, które wciska córce przy każdej jej wizycie w rodzinnym domu. Ten ból wreszcie, który Halszka czuje, gdy ludzie w Mokradełku patrzą na nią z nienawiścią. Bo jest gwiazdą, odkąd wydała książkę „Kato-tata”, w której ujawniła się jako ofiara molestowania seksualnego. „Nasrała we własne gniazdo”, żeby lansować się w gazetach oraz w telewizji. Tylko tyle i aż tyle.
Katarzyna Surmiak-Domańska, reporterka „Gazety Wyborczej”, autorka m.in. świetnego zbioru reportaży „Beznadziejna ucieczka przed Basią”, zdecydowała się poświęcić osobną książkę na opisanie reakcji otoczenia Halszki Opfer na jej „coming out”. Towarzyszy Halszce w jej podróży do matki, rozmawia z sąsiadami Halszki, jej mężem, teściową, mieszkańcami Mokradełka, a nawet z jej lekarzem pierwszego kontaktu. Obnaża gigantyczną hipokryzję tych ludzi, którzy potrafią usprawiedliwić zwyrodniałego ojca Halszki, ale nie chcą współczuć jej samej. Szczególnie mieszkanki Mokradełka mają ochotę ukamienować ofiarę przemocy domowej. Twierdzą, że ubiera się ona wyzywająco, że zachowuje się prowokująco wobec mężczyzn, zastanawiają się nawet, czy aby Halszka nie sypiała z ojcem z własnego wyboru. Podczas, gdy swój „pierwszy raz” z ojcem Halszka przeżyła, gdy miała cztery lata…
„Mokradełko” to doskonała literatura faktu. Również dlatego, że Surmiak-Domańska stara się spojrzeć obiektywnie na swoją bohaterkę. Opisuje jej gigantyczną potrzebę akceptacji, rozchwianie emocjonalne, popędliwość. Nie ukrywa wydarzeń, które mogłyby ukazać Halszkę w złym świetle. Czytelnik posiadający dar empatii i tak rozumie, że przywary Halszki są efektem krzywdy, jaką wyrządziła jej najbliższa rodzina. Bo jak molestowana latami dziewczynka mogła wyrosnąć na stabilną psychicznie kobietę?
„Prawdziwa ofiara nie zachowuje się tak jak Halszka. Ofiara powinna zachowywać się jak ofiara. Najlepiej, gdyby to była taka biedna myszka. Biedna, szara myszka” – fantazjuje sąsiadka Halszki. I złości się na Halszkę, że nie potrafi się wtłoczyć w karby codziennego „sielskiego” życia w Mokradełku. „U Halszki nie może być tak, że jest fajny dzień: wstaję, zjem śniadanie, zajmę się dzieckiem, przygotuję obiad, przywitam męża. To nie dla niej. Halszka potrzebuje w życiu czegoś więcej” – pomstuje sąsiadka. Owego „czegoś więcej” mieszkańcy Mokradełka nie mogą jej darować.
Przypadek Halszki Opfer nie jest – niestety – wyjątkowy. Kobiety, które decydują się powiedzieć głośno o tym, że były molestowanie w pracy lub w rodzinie narażają się na agresję ze strony swojego otoczenia. Są oskarżane o to, że „same chciały”, wytyka im się, że zawsze były „puszczalskie”. Wyjątkowo działa to w przypadku molestowania w rodzinie – rodzina to przecież monolit, który warto chronić za wszelką cenę.
To smutny paradoks, że ofiary przestępstw seksualnych nierzadko są gorzej traktowane niż ich sprawcy. Lęk przed ostracyzmem społecznym często nakazuje im milczeć. Gdy już przełamią dojmujący wstyd, gdy z pomocą terapeutów starają zmierzyć się z przeszłością, natrafiają na wrogość. W swoich małych, uroczych Mokradełkach. I kto powinien tutaj się wstydzić?