
Jeśli na rynku jest popyt, zawsze znajdzie się podaż. Z tego podstawowego prawa biznesu korzysta minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, który piątek potwierdził, iż nie zamierza ugiąć się pod presją odmawiających świadczenia usług lekarzy zrzeszonych w Porozumieniu Zielonogórskim. Zamiast zaoferować protestującym więcej pieniędzy, woli maksymalnie uprościć zasady otwierania nowych przychodni.
REKLAMA
Minister zdrowia zakłada, że w ten sposób w miejsce zamkniętych od Nowego Roku placówek podstawowej opieki zdrowotnej prowadzonych przez lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego szybko pojawią się nowe przychodnie, prowadzone przez osoby, którym tegoroczne warunki finansowania będą odpowiadały. Co ciekawe, to odpowiedź Bartosza Arłukowicza na piątkowe oświadczenie protestujących lekarzy, iż... są gotowi do dalszych negocjacji z Narodowym Funduszem Zdrowia i resortem.
– Intencją naszą jest to, by skończyć z procederem, który w Polsce trwa od lat, kiedy to Porozumienie Zielonogórskie rokrocznie szantażuje pacjentów i rokrocznie w grudniu i styczniu zamyka lub szantażuje zamknięciem swoich gabinetów – stwierdził minister Arłukowicz na konferencji zwołanej w piątkowe popołudnie. – Nie będzie umów na innych warunkach – dodał towarzyszący mu wiceminister zdrowia Sławomir Neumann.
Szefowie polskiej służby zdrowia poinformowali też, że ich taktyka w walce z Porozumieniem Zielonogórskim już w pierwszym dniu przyniosła zauważalne efekty. Tylko w piątek z uproszczonych zasad tworzenia nowych przychodni skorzystało aż 67 chętnych.
Źródło: TVN24.pl
