Sb chciała, żeby Wojciech Mann "kablował na kolegów". – Odmówiłem – mówi dziennikarz w rozmowie z "GW".
Sb chciała, żeby Wojciech Mann "kablował na kolegów". – Odmówiłem – mówi dziennikarz w rozmowie z "GW". Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta

– Chcieli, żeby kablować na kolegów – mówi Wojciech Mann o propozycji, jaką otrzymał od Służby Bezpieczeństwa, kiedy pod koniec lat 70. starał się o paszport. W dużym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” dziennikarz opowiada o tym, co go cieszy, o poczuciu humoru, rodzinie i korzeniach oraz o kontaktach, które próbowała z nim nawiązać SB.

REKLAMA
Mann zastrzega, że „niektórych rzeczy nie opowiada” i nie będzie wchodził w szczegóły. Opowiada jednak o odmowach kolejnych paszportów i agitacji. – Ja to przeżywałem, miałem odmowy paszportów, już nie mówię o agitacji - mówi Wojciech Mann. A jaka to agitacja?
Żeby kablować na kolegów  – dodaje. – Pod koniec lat 70. Przy okazji któregoś mojego starania o paszport pojawiło się dwóch sympatycznych oficerów, którzy chcieli porozmawiać ze mną po przyjacielsku. Podziwiali moją sytuację zawodową, a skoro taki jestem popularny, mógłbym im wiele opowiedzieć. Zaprosili mnie do lokalu, postawili herbatę i wyciągnęli z teczki papiery, że pracowałem w Londynie w hotelu. To znaczy – ktoś im tę wiadomość przekazał, przecież ja się w tym hotelu nie rejestrowałem. Chcieli stworzyć wrażenie, że wiedzą wszystko, a ja jestem pionkiem – opowiada dziennikarz radiowej Trójki. Zaznacza, że odmówił.
– Odmówiłem. Powiedziałem, że jeśli mi nie dadzą paszportu, to trudno. Nie chcę wchodzić w szczegóły – zaznacza Mann, opowiada jednak związaną z tym wydarzeniem anegdotę.– Najśmieszniejsze było to, że jeden z nich, kiedy już się zorientował, że kiszka z tej współpracy, poprosił, czy mógłbym dla jego córki nagrać kasetę z piosenkami: "Pan redaktor sam wybierze, pan ma te płyty, co my ich nie mamy"– wspomina.
Źródło:
wyborcza.pl