Premier Ewa Kopacz wezwała ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza do KPRM.
Premier Ewa Kopacz wezwała ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza do KPRM. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Popołudniowa rozmowa ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza z premier Ewą Kopacz nie zażegna sporu. Szef resortu zdrowia na specjalnym briefingu poinformował, że nie zamierza ugiąć się przed żądaniami lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego. Ci oskarżają go o nierzetelność i zbyt wygórowaną ambicję.

REKLAMA
Jak przypomniał Bartosz Arłukowicz, trudności w wypracowania konsensusu między ministerstwem a Porozumieniem Zielonogóskim to już coroczna "tradycj"a. Dlatego tym razem resort nie zamierza już negocjować w sprawie postulatów lekarzy domagających się zwiększonego finansowania.
– Chciałbym zachęcić pacjentów do zmiany lekarza rodzinnego, jeśli ich lekarz odmówił przyjęcia. (...) To nie jest tak, że lekarze PZ są nie do zastąpienia. Trzeba skończyć proceder zamykania przychodni. Jeśli ktoś szantażuje pacjentów, to pomylił misję lekarza z misją biznesmena – mówił Bartosz Arłukowicz po rozmowie z premier Kopacz.
Lekarze z PZ nie zgadzają się z zarzutami ze strony ministra, a na ich odpowiedź nie trzeba było długo czekać. – Nie jesteśmy biznesmenami, tylko lekarzami. Nie zamykamy gabinetów każdego roku – tłumaczył na specjalnie zwołanej konferencji prezes Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski.
Jak dodał, wiele wskazuje na to, że Arłukowicz "wziął pacjentów-zakładników na wojenkę z Porozumieniem Zielonogórskim", co w rzeczywistości - według Krajewskiego - jest angażowaniem pacjentów dla zaspokojenia własnych, ambicjonalnych celów.
Lekarze, którzy do tej pory podpisali umów z NFZ wskazują na nierzetelność Arłukowicza. Jednocześnie akcentują swoją gotowość do wznowienia negocjacji.
Reforma resortu, która weszła w życie 1 stycznia 2015 roku, zakłada wprowadzenie tzw. pakietów kolejkowego i onkologicznego, które mają umożliwić pacjentom z podejrzeniem nowotworu szybszą diagnozę i przystąpienie do leczenia. Zmiany dotyczą organizacji systemu ochrony zdrowia, sposobu sprawowania opieki medycznej nad pacjentami onkologicznymi i prowadzenia list oczekujących.
Zdaniem przedstawicieli NRL, pakiety zostały źle przygotowane, ponieważ „przy opracowywaniu przepisów od początku ignorowano głos środowisk medycznych".
Naczelna Rada Lekarska wyraża „stanowczą dezaprobatę dla działań Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia w związku z wprowadzeniem tzw. pakietu onkologicznego”. Umowy z NFZ na bieżący rok podpisało 82 proc. lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej i 75 proc. przychodni. W związku z tym NRL przypomina, że to minister zdrowia jest odpowiedzialny za ochronę zdrowia obywateli.
"Chaos, jaki zapanował w polskich przychodniach i szpitalach, jest bezpośrednim wynikiem źle przygotowanej, wprowadzanej w pośpiechu reformy wdrażanej wbrew sprzeciwowi przytłaczającej większości uczestników systemu ochrony zdrowia. Co gorsza, zgodnie z zapowiedziami, minister zdrowia usiłuje wprowadzać ją bez dodatkowych nakładów na i tak już od dawna niedofinansowane świadczenia zdrowotne" – czytamy w stanowisku Naczelnej Rady Lekarskiej przesłanym do Polskiej Agencji Prasowej.
Dalej Naczelna Rada Lekarska ocenia, iż "to właśnie minister zdrowia, mimo ostrzeżeń licznych ekspertów i środowisk medycznych wprowadza coraz liczniejsze utrudnienia i ograniczenia, które uniemożliwiają lekarzom sprawowanie właściwej opieki nad pacjentami". Podkreśla także, że ze służby zdrowia niezadowolona jest „ogromna większość społeczeństwa i pracowników ochrony zdrowia”.
Rada przypomina także, że na początku grudnia 2014 roku apelowała o „ wstrzymanie wejścia w życie chaotycznie i pospiesznie przygotowanych przepisów”, co – niestety – nie nastąpiło. Dlatego teraz stoi na stanowisku, że "tylko zdecydowane działania premiera i szybkie zmiany w resorcie zdrowia mogą w obecnej sytuacji powstrzymać dalszą degradację systemu ochrony zdrowia, zapewnić należną opiekę wszystkim chorym".
Współpraca: Waldemar Kowalski
Źródło: rp.pl