
Reklama.
Obaj wyszli z całego zdarzenia bez szwanku. Ich samochód - SMG Buggy, jedno z najnowocześniejszych aut na trasie, nie przejedzie już ani kilometra. Choć był wyposażony w system przeciwpożarowy, spłonął doszczętnie. Ogień strawił wszystkie rzeczy osobiste oraz dokumenty załogi, w tym m.in. paszporty.
Małysz mówi o pechu, bo do ukończenia drugiego etapu wyścigu zabrakło naprawdę niewiele. Ponadto, jak tłumaczy, początkowo nic nie zapowiadało problemów. – To przykre, że ten samochód się spalił. Stoisz bezradnie i patrzysz jak twoje auto, które wcześniej głaskałeś płonie. (...) Jest mi strasznie przykro i żal – mówił Radiu ZET Małysz.
Utytułowany skoczek narciarski po raz pierwszy rywalizował na trasie Rajdu Dakar w 2012 roku. Wtedy, także z Martonem w roli pilota, „Orzeł z Wisły” ukończył całą rywalizację na 70 miejscu. W 2013 roku Małysz dojechał do mety już jako 15. W ubiegłym roku poprawił to osiągnięcie o dwie pozycje - ukończył wyścig na 13 miejscu.
Małysz odniósł się do problemów na trasie także na Facebooku. Wyraził rozczarowanie ale i podziękował za wsparcie. Marzenia związane z wyścigiem z konieczności musi odłożyć na kolejny rok.
Źródło: Radio ZET