Janusz Korwin-Mikke niedawno został ojcem, według "Rzeczpospolitej" urodziła mu się dwójka nieślubnych dzieci. – Większość z nas to nieco już starsi konserwatyści, więc byliśmy zniesmaczeni i zgorszeni – przyznaje w "Bez autoryzacji" Michał Marusik, nowy prezes Kongresu Nowej Prawicy. Zapewnia jednak, że życie osobiste nie miało wpływu na wymianę prezesa.
Czy problemy osobiste Janusza Korwin-Mikkego nie miały wpływu na jego odwołanie z funkcji prezesa Kongresu Nowej Prawicy?
Żadnego. Jesteśmy pasjonatami polityki, turystyki, brydża, szachów i wielu innych rzeczy, ale podczas zebrań instytucji partyjnych nic innego poza polityką się nie liczy. Tylko w przerwach, przy kawie pojawiały się uwagi o życiu osobistym prezesa.
Temat pierwszy raz pojawił się w grudniu, ktoś coś wiedział, jeden z kolegów powiedział, że pan prezes ma jakiś romans. Większość z nas to nieco już starsi konserwatyści, więc byliśmy zniesmaczeni i zgorszeni. Ale to nie miało żadnego wpływu na decyzje polityczne.
Nie boi się pan, że te osobiste sprawy będą szkodzić Korwin-Mikkemu w kampanii prezydenckiej?
Tak funkcjonują media, żywią się sensacją.
Nie chodzi mi o media. W komentarzach na Facebooku, podstawowym medium KNP, pojawiają się komentarze, że polityk z nieuporządkowanym życiem osobistym będzie źle pracował.
W odbiorze elektoratu ta cała sytuacja rzeczywiście może podważać wiarygodność Korwin-Mikkego. I nieprzychylne nam media będą to wykorzystywały.
Czy w takim razie rozważycie wystawienie kogoś innego w wyborach prezydenckich?
Obawiam się, że nie da się tego zrobić. To partia korwinowców, ma pan świadomość, że KNP różni się od innych. Nie było tak, że rzucono pomysł i kto przyszedł, ten założył partię i wybrał lidera. Korwin szukał korwinowców, swoich zwolenników, i tylko oni założyli partię. Dlatego nie ma mowy, żeby zwolennicy Korwina postawili na kogoś innego. Prędzej się rozejdą, niż wybiorą kogoś innego.
Ale postawili na pana, został pan prezesem.
Ale tylko menedżment, Korwin jest w Brukseli, po weekendzie ma obowiązkową sesję w Strasburgu, do tego publicystyka, sprawy rodzinne i niestety zarządzanie partią leżało. Trzeba było go w tym zastąpić, pomimo, że jest pracowity. Trzeba składać dokumenty w sądzie, w Państwowej Komisji Wyborczej, sprawozdania finansowe.
Pan będzie zajmował się rzeczami administracyjnymi, czy także wytyczania strategii?
Nie, decyzje strategiczne będę jako prezes głaszał, ale niepodważalnym liderem politycznym jest Janusz Korwin-Mikke.
Korwin-Mikke chciał budować “coś szerszego” na wybory parlamentarne, ale kierownictwo partii się nie zgodziło. O żadnych koalicjach nie ma mowy?
Zawsze jesteśmy na to otwarci, taka jest praktyka polityczna: trzeba działać z ludźmi, z którymi niekoniecznie się zgadzamy, ale mamy wspólne interesy. Musimy być koncyliacyjni, ale niemożliwe jest, byśmy stali się częścią tworu, który będzie o nas i za nas decydował.
Możemy natomiast rozważać koalicje taktyczne z różnymi środowiskami, a nawet bardzo chętnie dopuszczamy różnych ludzi do naszych list: polskich nacjonalistów, libertarian, anarchistów. Nie ma w tym nic złego, bo wszyscy chcą się wyrwać z tego omnipotentnego i skorumpowanego państwa.
To miejsce dla byłych polityków PiS też się znajdzie?
Do tego podchodzę bardzo ostrożnie, bo PiS jest mocno umoczone w sprawowanie władzy w tym systemie i w jego konserwowanie. Alergia na ludzi wywodzących się z PiS jest duża i uzasadniona.
To na jedynce w Warszawie widziałby pan Przemysława Wiplera czy Jacka Wilka?
Nie wiem, to powinny rozstrzygnąć struktury warszawskie. W wyborach do Parlamentu Europejskiego ja startowałem z tego okręgu, bo struktury nie wiedziały kogo wystawić i nominowała mnie Rada Główna partii. Nie pchałem się, tylko byłem desantem. Teraz, jeśli pojawili się warszawscy liderzy, to struktury powinny zdecydować.
Warszawa to wizytówka, tutaj startują liderzy partii, więc wybór jedynki to nie do końca sprawa struktur.
Wolałbym, żeby w Warszawie z jedynki startował Janusz Korwin-Mikke.
Czyli obietnica, że jesienią wystartujecie do Sejmu, to zwolnicie miejsca w Brukseli młodszym kolegom, którzy byli na listach za wami?
Ja podtrzymuję deklarację, że jak będzie taka dyspozycja Rady Głównej, to wystartuję w wyborach do Sejmu.
W partii trwa stan zawieszenia, wyrok sądu rejestrowego o nowych władzach w partii jest nieprawomocny. Ma pan jakiś pomysł na wyjście z pata?
Jedyne, co mogę zrobić to apelować do sądu o jak najszybsze rozstrzygnięcie. Wszystko jedno jakie, bo nie ma tak jak pan mówi dwóch obozów. Są władze z poprzedniej kadencji, są władze z nowej, ale ich wybór według partyjnego sądu był nieważny. I to jest stan prawny, bo zapisy w sądzie się nie uprawomocniły.