Justin Bieber bardzo chciałby być dorosły. Wytatuował więc całe ciało, wplątał się w kilka skandali, imprezuje ile może. A wszyscy i tak myślą, że ma wciąż naście lat. Niestety, niedługo kończy 21 i dalej przyklejoną ma łatkę grzecznego dzieciaka wyśpiewującego wersy o miłości, a jego "baby face" wcale mu nie pomaga. Pojawia się więc w kampanii Calvin Klein Underwear i Jeans, ale i tym razem zostaje wyśmiany.
Półnagi Justin Bieber w kampanii CK. Media oszalały i rozpisują się od paru dni tylko o tym. Niektórzy mówią, że w charakterystycznej dla marki bieliźnie wygląda lepiej niż sam David Beckham i chwalą młodość, inni prorokują upadek Calvina Kleina, kojarzącego się wszak z luksusem. Wokalista w spocie gra na perkusji, a na zdjęciach pozuje jak rasowy model. Ma zadbane, wyrzeźbione ciało i umiejętnie je eksponuje. Ono jest męskie, tylko twarz zupełnie dziecięca. Tym bardziej przy starszej o kilkanaście lat Larze Stone, której rysy twarzy wydają się być bardziej poważne i zarysowane, niż u Biebera.
I to jest jego odwieczny problem. Chłopak ma prawie 21 lat, a wszyscy chcą w nim widzieć uroczego dzieciaka. Gdy został odkryty na YouTube, miał zaledwie czternastkę na karku i wyśpiewywał cieniutkim głosikiem piosenki swojego idola, Justina Timberlake'a. Był przeuroczy i piekielnie zdolny, a to sprawiło, że szybko zrobił karierę i stał się bożyszczem dziewczynek. Nastolatek, które dorastały wraz z nim i na jego piosenkach. A potem one dorosły i pojawiały się kolejne. I tak, gdy Justin przekroczył już dwudziestkę, dalej widuje się go na brokatowych naklejkach, a do jego największych fanek należą dziewczynki z gimnazjum.
To może boleć, bo w pewnym wieku rzucasz zabawki i chcesz być jak dorośli. Bo w końcu jesteś dorosły. Chciał jak najszybciej zerwać z utartym wizerunkiem, rozpoczął więc starania. Zaczął tworzyć bardziej niegrzeczne teksty, niż tylko "I'll buy you anything. I'll buy you any ring!". Pojawiły się skandale. Najpierw plotki o tym, że jest ojcem dziecka jednej z fanek. Potem nadużywanie alkoholu i problemy z narkotykami, przeplatane ciągłymi rozchodzeniem się i schodzeniem z Seleną Gomez.
Do tego jeszcze bójka z paparazzi, spowodowanie wypadku, próby pójścia na odwyk i pobyt w więzieniu. Zestaw wydarzeń, które chyba w głowie muzyka miały świadczyć o jego dorosłości, a pokazały jedynie... niedojrzałość. Błędne koło. Skoro zachowuje się jak rozwydrzony nastolatek, to nikt nie będzie brał go na poważnie.
Jego strach przed byciem uznanym za dziecko jednak łatwo można zrozumieć, jeśli przypomni się sobie chociażby historię Macaulaya Culkina, którego wszyscy chcieli widzieć jako uroczego Kevina samego w domu. Ale Justin definitywnie robi to źle, bo gdyby zachowywał się jak na dojrzałego mężczyznę przystało, nikomu nie przeszkadzałaby jego delikatna twarz. A on, zapewne, mógłby cieszyć się dobrą sławą. Taką, jak jego idol, David Beckham, który zresztą też pojawił się wcześniej u Calvina Kleina.