Mia Khalifa – libańska gwiazda porno, która znalazła się na celowniku za film w hidżabie
Bartosz Świderski
09 stycznia 2015, 13:47·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 stycznia 2015, 13:47
Urodzona w Bejrucie Mia Khalifa, 21- letnia gwiazda porno, właśnie została uznana za najpopularniejszą aktorkę w branży przez serwis Pornhub. Nie wszystkim to się podoba. Wiele bliskowschodnich gazet poświęciło jej sporo miejsca, krytykując gwiazdkę i uznając, że przynosi wstyd swojemu krajowi – Libanowi. Khalifa zaczęła też otrzymywać groźby.
Reklama.
Zaczęto jej grozić nie tylko z powodu jej profesji, której, jak uważa wielu, powinna się wstydzić, ale także dlatego, że w jednej z produkcji wystąpiła w hidżabie, tradycyjnym elemencie stroju muzułmanek. Tego było za wiele – sprawę nazwano „obrzydliwą” i „problematyczną”, w sieci zaczęły pojawiać się mocne głosy krytyki i groźby. Khalifa bardzo aktywnie reaguje na nie na swoim Twitterze.
W rozmowie z „The Washington Post” powiedziała, że te sceny są satyryczne i tak powinny być traktowane. – Jest wiele hollywoodzkich filmów, które przedstawiają muzułmanów w znacznie gorszy sposób niż jakakolwiek scena zrobiona przez Bang Bros – powiedziała. Nie przekonuje to jej krytyków. Jeden z nich napisał na Twitterze, że „już niedługo straci głowę”, inny, że „pierwsza będzie smażyła się w piekle”. – Cóż, i tak chciałam się trochę opalić – odpowiedziała.
Libańczycy są oburzeni, bo Khalifa nie kryje się też ze swoimi tatuażami – a wytatuowane ma fragmenty hymnu narodowego. Uważają, że fakt, iż prezentuje te tatuaże w filmach dla dorosłych, to zniewaga dla kraju i hymnu. – Nie miałam wyboru, tam się urodziła – mówiła w rozmowie z „Newsweekiem” Khalifa, która przez większość życia mieszka w USA.
Z Libanu wyjechała w wieku dziesięciu lat. Podkreśla jednak, że mimo iż od lat mieszka daleko od ojczystego kraju, komentarze Libańczyków i tak ją bolą. Podobnie jak fakt, że jej rodzice przestali utrzymywać z nią kontakt.
– Czuję się winna za wciągnięcie ich w to, wszyscy ich znajomi wiedzą, że tym żyją teraz media w Libanie. Ale to nigdy nie było moja intencją – mówiła w jednym z wywiadów.
Nie wszyscy jednak krytykują jej karierę. Brytyjsko-libański pisarz Nasri Atallah broni Khalify i życzy jej szczęścia. "Po pierwsze to jest kobieta i może robić co chce ze swoim ciałem. Po drugie jest człowiekiem żyjącym daleko od swojego kraju i nie jest mu nic winna" – napisał na swoim Facebooku.
Całe zamieszanie gwiazdka skomentowała w kontekście praw kobiet.
– Prawa kobiet w Libanie nie są brane na poważnie, skoro gwiazda porno, którą nie mieszka w tym kraju, powoduje takie zamieszanie – stwierdziła.