Okazuje się, ze recenzja może być śmieszniejsza od samego filmu komediowego. Mieciu Mietczyński prowadzi kanał na YouTubie, na którym w przezabawny (i wulgarny) sposób publikuje recenzje naprawdę złych filmów. Nie chce, aby ktokolwiek traktował go jako profesjonalnego znawcę. Oglądanie słabych produkcji sprawia mu po prostu przyjemność pod warunkiem, że są one naprawdę złe.
W jego ostatniej produkcji dotyczącej komedii “Last Minute” słyszymy m.in., że “Ojciec grany przez Mecwaldowskiego to taka typowa ciamajda z dobrym sercem, babcia to typowa obciachowa babcia z dobrym sercem. Córka to typowa tępa nastolatka, a syn to mały rudy piździelec".
Twórca kanału w rzeczywistości nazywa się Bartek i jak sam powiedział – nie skończył nawet jeszcze 25 lat. Obecnie mieszka w Anglii, ale w niedalekiej przyszłości chce powrócić do ukochanej ojczyzny. Nie chce opowiadać o swojej pracy i ceni sobie prywatność, dlatego woli pozostać Mietkiem bądź “tym owłosionym kloszardem z YouTube’a ” - dodaje.
Kanał z nudów
Kanał założył z nudów. Na początku przebywania na emigracji miał sporo wolnego czasu i natrafił w sieci na youtube'owy show Douga Walkera, który tak bardzo się mu spodobał, że postanowił stworzyć coś bardzo podobnego w polskim wydaniu. – Na początku były to próby karkołomne, ale po dwóch latach w końcu zaczyna nabierać to jakiegoś znośnego wyglądu – mówi. Jeżeli chodzi o pieniądze, które zarabia na swoim kanale, to z miesiąca na miesiąc wiedzie mu się coraz lepiej, ale nadal traktuje je jako przyjemny dodatek za hobby.
– Tak jak wszędzie robi się u nas filmy dobre, średnie i do dupy – mówi Bartek. – Myślę, że podobnie jest w Czechach, Estonii, Szwecji i Portugalii - są filmy dobre i są filmy kiepskie. U nas jednak społeczeństwo bardzo lubi oceniać ogół na podstawie najgorszych przykładów. Nie tylko w filmie, ale i w sporcie, telewizji, muzyce, czy literaturze.
– Tylko, że nikt nie wspomni, że w tym samym czasie, o ile mnie teraz pamięć nie myli (a może rok później?) do kin weszła "Róża", "Pokłosie", czy "Chce się żyć" – przyznaje. – Wydaje mi się, że w roku wychodzi u nas spokojnie 5-6 filmów, na które warto rzucić okiem. Trzeba tylko się trochę podowiadywać, a nie iść do kina, bo gdzieś się zobaczyło trailer. Jednak zaznaczam - można powiedzmy prowadzić program o najgorszych piosenkach w historii i nadal być fanem dobrej muzyki – dodaje.
Lektury szkolne inaczej
Bartek tworzy także recenzje lektur szkolnych. Wpadł na ten pomysł podczas przygotowywania recenzji “Last Minute”. Chłopak w pewnym momencie stwierdził, że nie da rady, ale że obiecał wcześniej na swoim profilu na Facebooku, że coś wrzuci, to postanowił stworzyć bonus. Szybko przypomniał sobie dzięki streszczeniom treść lektur, a potem po prostu improwizował. Wyszło mu to całkiem zabawnie i na tyle dobrze, że postanowił kontynuować tę serię.
Nie obyło się bez problemów
Po opublikowaniu recenzji filmu “Ostra Randka” napisał do niego reżyser Odoliński, który chciał aby youtuber usunął swoje nagranie z kanału. Straszył go sądem i vloger uznał, aby dać mu za wygraną, bo nie chciał mieć problemów. Efekt stał się jednak odwrotny. O całej akcji zrobiło się głośno na Wykopie oraz w “Maglu towarzyskim”. Ostatecznie Bartek opublikował recenzję bez fragmentów filmu.
– Potem dostałem podobne roszczenie po recenzji filmu "Powrót wabiszczura" – mówi youtuber. – Tym razem odezwała się do mnie jakaś firma zarejestrowana w Wielkiej Brytanii, która niby posiada prawa do tego dzieła. Wyczuli możliwość zarobku i chcieli pieniędzy z reklam umieszczonych przed filmami vlogera.
Bartek odwołał się od tego roszczenia, jednak firma nie dała za wygraną i wysłała wniosek o usunięcie filmu. W tym wypadku youtuber napisał roszczenie zwrotne i wygrał sprawę. Recenzja tego filmu jest dostępna na kanale.
Z drugiej strony, nigdy żaden producent nie zgłosił się do niego, aby youtuber zrobił recenzję jakiegoś konkretnego filmu. – To byłby dopiero masochizm – komentuje Bartek.