Reklama.
Pamiętam historię kolegi, jak z książek o przygodach marynarzy. Dostał się na SGH i szybko stwierdził, że to jednak nie jest kierunek dla niego, wyjechał do Liverpoolu i z marszu zaokrętował się na statku. Dziś jest już marynarzem. Okazało się, że tak się da – na jachtach i nawet wielkich statkach transportowych można łapać stopa. A potem pływać po Polinezji czy na Karaiby.
Aby złapać jachtostopa musimy być elastyczni czasowo, albo po prostu posiadać dużo szczęścia. Jeden z tych warunków musi być zawsze spełniony, aby dotrzeć do kapitana, który potrzebuje załogi. Choć bywa i tak, że kapitan jachtu nie potrzebuje nikogo więcej, ale jeśli umiesz "sprzedać się" jako interesująca i jednak potencjalnie potrzebna osoba, to być może znajdzie się dla Ciebie miejsce. Znam i takie przypadki. Czytaj więcej
To „ciasno” wymaga pewnego dookreślenia, bo nie jest to takie samo ciasno, jak w wietnamskim autobusie czy indyjskim pociągu. Ciasno na jachcie oznacza, że przez tydzień, dwa lub miesiąc dzielisz z tymi samymi, zwykle obcymi, ludźmi obszar o niewielkiej powierzchni. Często dochodzą do tego sytuacje stresowe, a czasem też mocno awaryjne i wtedy wychodzi z ludzi to, co tkwi w nich głęboko. Jeśli jeszcze dodasz do tego fakt, że masz chorobę morską, to zapewniam, że przygoda życia ma szansę zamienić się w koszmarną przygodę. Czytaj więcej
Więcej:
Podróże