Kim Kardashian, celebrytka znana z tego, że jest znana i lubi pokazywać swoje ciało, a prywatnie żona Kanye'a Westa, pochwaliła się właśnie, że znów pojawi się na okładce Vogue'a. Tym razem solo i w edycji australijskiej. A świat mody znowu się burzy. Czy potrzebnie?
Od przyjaciółki Paris Hilton po okładkę Vogue'a
Kim długo przyjaźniła się z dziedziczką hotelowej fortuny - Paris Hilton. To z nią imprezowała do upadłego, robiła wyścigi na romanse i większą ilość brokatu we włosach, dzięki niej też umiarkowanie Kim zaczęły interesować się media. Głównie jednak jako ciemnowłosą koleżanką królowej różu, rzadko wspominaną z nazwiska. Kardashian długo myślała, co by tu zrobić, aby w końcu usłyszeli o niej inni. I wymyśliła. Niby przypadkiem, w 2007 roku, świat ujrzał seks wideo z udziałem bohaterki i jej ówczesnego kochanka Raya J., wokalisty R&B. Potem szybko rodzinny reality show "Z kamerą u Kardashianów", sesja w Playboyu, ścianki, flesze, zakrapiane drogim szampanem imprezy. Kim, ubrana w złote szpilki z kamieniami, krótkie futerko i satynową, różową kieckę, z całą tą otoczką naiwnego kiczu, wkroczyła na salony.
Aż w końcu zaczęła spotykać się z Westem. I wtedy coś w niej drgnęło - może to za sprawą stylowego i kochającego dobrą modę męża, może to własne przemyślenia? Kardashian postanowiła zmienić totalnie swój wizerunek. Porzuciła złoto na rzecz czerni, a różowy błyszczyk zamieniła na klasyczną, czerwoną szminkę. Zaprzyjaźniła się z klasyką i zainteresowała pokazami mody. Za cel postawiła sobie zostanie królową stylu.
I chyba w końcu się udało, bo państwo West, wtedy jeszcze dopiero co zaręczeni, pojawili się na okładce Vogue'a. Był to numer kwietniowy zeszłego roku, a Kim i Kanye pozowali objęci i ubrani w stroje ślubne. To wywołało lawinę zdziwienia i debatę na temat zasadności umieszczenia ich akurat tam. Dlaczego Anna Wintour się na to zgodziła? Ale jak to? Słynna naczelna ucięła plotki, jakoby West przez rok błagał ją o umieszczenie ukochanej na okładce. "Okładka, która moim zdaniem jest urocza i wzruszająca, była wyłącznie naszym pomysłem" skwitowała słynna naczelna. Teraz Kim chwali się pierwszą solową okładką, tym razem australijskiej edycji. Czyli jak, znalazło się miejsce dla dziewczyn takich jak ona w świecie wielkiej mody? A może czytelniczka się zmieniła? O co chodzi?
O Kim(kolwiek)
Świat mody się burzy, a ludzie pytają: "Czy to już kres mody dla wybranych?". I nie ma im co się dziwić. No bo co reprezentuje sobą Kim Kardashian? Miłość do operacji plastycznych i pieniędzy, żądza sławy za wszelką cenę, długa lista kochanków i - do niedawna - totalny brak smaku i klasy. To ma być osoba, która patrzy na nas z okładki najważniejszego modowego magazynu na świecie? Która ma być dla nas ikoną stylu i wzorem do naśladowania?
Owszem, Kim jest współwłaścicielką butiku D-A-S-H, była twarzą marki Bongo Jeans i stylistką ShoeDazzle. Projektuje biżuterie, sygnuje perfumy, samoopalacze i babeczki. Ale co z tego, gdy na innych okładkach pojawiają się topowe modelki, słynne aktorki i osoby ze świata kultury, które doszły do czegoś i wiele znaczą?
Odpowiedź na pierwsze pytanie jest prosta - nie, to nie jest kres mody dla wybranych. To po prostu jednorazowe skoki w bok. Anna Wintour przyznała się, że "gdyby pokazywali na łamach magazynu tylko osoby o dobrym guście, byliby nudni", a w ten sposób dalej będą mówić o Vogue'u. A nawet więcej, bo numer z Kimye przełożył się na sprzedaż, która wzrosła ponoć aż o 20%.
I w tym wypadku może być podobnie. Tutaj Kim, trochę zbyt przerobiona w programie graficznym, ale za to ubrana fenomenalnie (w końcu zrzuciła czerń!). Okładka, o której wszyscy mówią już po paru zdjęciach na Instagramie. Co będzie, gdy wyjdzie już numer namacalny? Szaleństwo.