
Jak to się stało, że miss Śląska, która obroniła doktorat dotyczący chrześcijańskich herezji, została kandydatką lewicy na najwyższy urząd w państwie? O kulisach zaskakującej nominacji Magdaleny Ogórek pisze najnowszy „Newsweek”.
– Krzysztof? – Miller spojrzał na Krzysztofa Gawkowskiego.
– Mam wątpliwości.
– A ja do niej zadzwonię.
I zadzwonił.
Ogórek się chwali, że pracowała w MSWiA. W SLD mówią, że w programie rozrywkowym TVP „Spełniamy marzenia” zadeklarowała, że chciałaby poznać ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Józefa Oleksego. Zaaranżowano kolację, podczas której zwierzyła się, że marzy o pracy w jego resorcie. Minister uległ czarowi drobnej blondynki i ją zatrudnił.
Mniej więcej wtedy Ogórek zaczęła się też kręcić wokół ówczesnego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Kontakty ostatecznie nie przerodziły się w polityczną współpracę, ale podobno niewiele brakowało.Poseł Sojuszu: – Magda twierdzi, że wstępnie zaproponowano jej nawet funkcję w MSZ – miała być odpowiedzialna za koordynację Instytutów Polskich za granicą. Stanowisko ostatecznie się jednak nie zwolniło i sprawa upadła.
