Kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda ostrzegał przed zagrożeniem dla polskiej ziemi.
Kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda ostrzegał przed zagrożeniem dla polskiej ziemi. Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta
Reklama.
Maleńkie Wierzchowice kandydat Prawa i Sprawiedliwości wybrał na drodze swojej niezwykle wcześnie rozpoczętej kampanii wyborczej nieprzypadkowo. To miejsce, w którym pochowano twórcę Polskiego Stronnictwa Ludowego, byłego premiera Wincentego Witosa, a od kilku lat PiS próbuje odebrać witosowską legendę współczesnym ludowcom.
Podobnie było i w niedzielę, gdy Andrzej Duda za kluczowy punkt wizyty w Wierzchowicach uczynił modlitwę na grobach Wincentego Witosa i jego współpracownika Stanisława Mierzwy. Później najpoważniejszy przeciwnik Bronisława Komorowskiego w walce o fotel prezydenta przekonywał, że polska ziemia wciąż jest zagrożona.
- Władza, w której uczestniczy PSL mieniące się partią chłopską, nie stworzyła przez siedem lat żadnej osłony dla polskiej ziemi - grzmiał polityk. Zdaniem Dudy, zagrożenie dla polskiej ziemi jest tak poważne, że rolnicy nie mogą sprostać mu sami.
- Polska ziemia przejdzie całkowicie w obce ręce - alarmował młody lider PiS.- Jeśli Polacy zdecydują, że to ja zostanę przez nich wybrany prezydentem RP, to w tej sprawie inicjatywa ustawodawcza zostanie przeze mnie zgłoszona natychmiast - obiecał Andrzej Duda.
Źródło: TVN24.pl