Wszyscy o niej mówią, mało kto jednak wie dokładnie, kim jest. Aktorka, która zagra Anastasię Steele w filmie "Pięćdziesiąt twarzy Greya", już powoli wyrasta na gwiazdę, chociaż do premiery trzeba poczekać jeszcze ponad trzy tygodnie. Dakota Johnson jednak już teraz pojawia się w sesjach i na okładkach magazynów. Teraz jej twarz zdobi "Vogue'a", a ona sama wyrasta na ikonę. Tylko czego i czy słusznie?
Młodziutką Johnson jako Anastasię, będzie można zobaczyć już w walentynki. I może to być dość przełomowe wydarzenie w jej karierze. Otóż rola, której się podjęła, wcale do łatwych nie należy i to z dwóch powodów. Po pierwsze - "Grey" to książka erotyczna, w której para głównych bohaterów eksperymentuje i odbywa nawet stosunki sadomasochistyczne. Ona jest nieśmiałą studentką literatury, on przystojnym bogaczem, który wszystkiego jej uczy. I tu wyłania się ta druga trudność, bo ze względu na tematykę powieści i jej niezbyt wysoki poziom, ma - obok licznych fanek - wielu przeciwników. A to sprawia, że i film skupia na sobie miliony krytycznych spojrzeń, a rola ta może albo wynieść Johnson na szczyty, albo zrzucić ją w przepaść. Mimo to aktorka zaryzykowała.
Jednak przyjęcie przez nią roli nie spotkało się wcale z zachwytem ze strony czytelników. Wszystko dlatego, że ci już na początku pogłosek o ekranizacji, wybrali sobie na bohaterów własnych aktorów. I tak, w roli Steele, woleli zdecydowanie bardziej widzieć Alexis Blendel, niż Dakotę Johnson. I nie ma co kryć, ale przy fanowskiej Anastasii ta oficjalna wypada dość... blado. I niezbyt seksownie.
Twórcy postanowili wybrać mniej znane twarze i w sumie nie ma się im co dziwić. Dakota ma 25 lat i pierwsze kroki aktorskie stawiała już w 1999 roku. Nie były to jednak role na tyle ważne, aby słyszał o niej cały świat. Najpierw debiut w "Wariatce z Alabamy", gdzie zagrała z matką - Melanie Griffith - i przyrodnia siostrą, a którą wyreżyserował jej ojczym, Antonio Banderas. Po skończeniu szkoły "Bestia", "Dla Ellen" czy chociażby "Jeszcze długo zaręczyny". Oprócz tego parę sesji zdjęciowych i kampanii. Dalej jednak pozostawała aktorką dość mało znaną. Jedynie główna rola w serialu "Ben i Kate" na kanale Fox pozwoliła jej pokazać się bardziej publice.
Tymczasem od momentu ogłoszenia obsady "Greya" kariera Johnson nabrała tempa. Premiery jeszcze nie było, a ona już pozuje, opowiada i udziela wywiadów. Mówi się o niej i mówić będzie jeszcze trochę po wyświetleniu filmu w kinach. Dla Vogue'a sfotografował ją sam Mario Testino, a ona gra tam pięknie. Jest dziewczęca, delikatna, intrygująca, emanuje spokojem. Zdjęcia robią takie wrażenie, że ma się ochotę cofnąć wszystkie zarzuty, jakoby aktorka nie miała "tego czegoś".
Oprócz zdjęć, w magazynie pojawia się też obszerny wywiad z Johnson. Opowiada o swojej pracy, anonimowości i tym, że rola Anastasii może ją totalnie zmienić. Bo co, jeśli przylgnie do niej łatka, której nie da się tak łatwo odczepić? Dakota tego się nie boi, tak samo jak nie stresowały ją sceny, w których musiała być naga. I to nie tylko na ciele.
Czy okaże się być ikoną? Przekonamy się już wkrótce. Bo chociaż nie ma niesamowitego stylu, klasycznej urody i - póki co - sławy, jest w tej dziewczynie coś tak hipnotyzującego, że powoli zaczynamy jej ufać. Może to ta pracowitość? Może wrodzona skromność? Odwaga?