
Jim Dobbin, 73-letni brytyjski parlamentarzysta zmarł we wrześniu w słupskim szpitalu. Koroner: – Zbyt dużo wypił, to nieszczęśliwy wypadek.
REKLAMA
Dobbin przyjechał do Polski, by wręczyć Nagrodę Europy. Po imprezie brał udział w wystawnej kolacji, w trakcie której na stole nie brakowało także wódki. Niedługo potem 73-latek źle się poczuł, a współtowarzysze poradzili mu, by po prostu położył się spać. – Miał zawroty głowy, więc panowie zaprowadzili go około godz. 22.30 do pokoju – opowiada na łamach serwisu BBC, Patricia Dobbin, wdowa po polityku.
To właśnie żona zaalarmowała innych o złym stanie męża, gdy nad ranem nie mogła go dobudzić. Brytyjczyka odwieziono do szpitala, gdzie jednak wkrótce zmarł.
Sekcja zwłok wykazała jednoznacznie wysoką obecność alkoholu we krwi polityka – 399mg na 100 ml krwi. Z badań przeprowadzonych przez koronera wynika też, że w płucach Dobbina znalazły się kawałki jedzenia, które zablokowały drogi oddechowe.
Koroner Simon Nelson okreslił cała sprawę jako nieszczęśliwy wypadek i zwrócił uwagę, że taka impreza mogła być dla Dobbina tym bardziej ryzykowna, iż bardzo rzadko w ogóle pił on alkohol. A jeśli już, sięgał po piwo, w którym zawartość alkoholu jest kilkadziesiąt razy mniejsza niż w przypadku wódki.
Źródło: bbc.com
