
To kłopot bolesny, nieestetyczny i uciążliwy. Dotyczy obu płci i osób w bardzo różnym wieku. Najbardziej widoczny latem, aktualny o każdej porze roku. Szczególnie jeśli dotyczy odsłoniętych części ciała lub twarzy. Wiemy, jak możemy temu zaradzić. Oprócz tego, że jest kilka rzeczy, które pomagają zwalczyć niechciane włoski, radzimy się również ekspertów w tej dziedzinie.
Bardzo często wrastanie włosków jest związane z rogowaceniem mieszków włosowych. To przypadłość skóry, którą najlepiej leczyć u dermatologa i może dotyczyć obu płci od lat najmłodszych. Nawet kilkuletnie dzieci mają czasem krostki związane z wrastającymi włosami.
Problem wrastających włosów może dotyczyć każdego, ale często jest związany z typem skóry i z typem włosa. U mężczyzn najczęściej pojawia się na brodzie, a u kobiet w strefach, które poddają depilacji: na bikini i łydkach (choć zdarzają się też wrastające włosy pod pachami).
Zawsze wrastanie włosów ma związek z rogowaceniem mieszków, ale można temu problemowi zapobiec. W przypadku skór z nawracającym problemem wrastających włosów, moim pacjentom przepisuję kilkumiesięczną kurację, z preparatami pilingującymi w rolach głównych. Smaruje się nimi wybraną powierzchnię skóry, której problem dotyczy dwa razy dziennie preparatem, który przypomina tonik. I ten preparat nie dopuszcza, żeby narastał w konkretnym miejscu naskórek. I problem znika.
Ale bywa, że każdemu z nas przytrafia się raz na jakiś czas awaria. Wrastają nam na twarzy lub ciele pojedyncze włoski. Wokół nich wytwarza się ropny stan zapalny, który przypomina pryszcz. Często bywa bardzo bolesny, a skóra dokoła niego tak napięta, że trudna do dotknięcia. Wyciskanie zawartości takiego „pryszcza” jest niemal niemożliwe, tak boli, ale po przeprowadzeniu takiego zabiegu nie można zapomnieć o wyciągnięciu pęsetą winowajcy - włosa. Inaczej znowu powstanie kolejny stan zapalny. Co wówczas należy zrobić?
Włos zaczyna się bardzo głęboko i rośnie od samej macierzy skóry, więc kiedy nie może się przez wierzchnią warstwę naskórka przebić, to szuka „wyjścia” dokoła. W związku z czym szybko robi się wokół niego stan zapalny. Zwłaszcza jeśli mamy grubą skórę.
Czasami wrastający włos powoduje bolesne guzy. Raz miałam pacjentkę z guzem wielkości jajka, w pachwinie. I był on wywołany właśnie wrastającym włosem. Wyjątkowo trudno przy takim stanie zapalnym jest sam włos namierzyć. Ale nawet po znalezieniu go i wyciągnięciu ze skóry, odkażeniu rany, po jakimś czasie problem wrócił. W związku z czym zniszczyliśmy wówczas macierz włosa (elektrokoagulacja), żeby już na pewno w tym miejscu nie odrastał.
Oczywiście najlepiej jest włos wrastający wyciągnąć pęsetą lub wysterylizowaną igłą (odkażoną spirytusem i opaloną ogniem) i go zawczasu wyjąć, zanim dojdzie do takiego stanu zapalnego. Trudno, żebyśmy z każdym włoskiem biegali do kosmetyczki czy dermatologa!
Jak w przypadku wielu kłopotów skórnych, tak i w sytuacji wrastających włosków, znacznie lepsze jest niedopuszczanie do ich wrośnięcia, niż leczenie skóry, kiedy już wrosną. Najlepszą i bodaj najtańszą techniką zapobiegania wrastania włosów, jest złuszczanie skóry. Regularnie (raz na dwa tygodnie). Pilingiem, a jeśli nie przepadamy za ziarnami soli czy cukru lub mielonej kawy, wówczas wystarczy kupić rękawicę z szorstką powierzchnią z drogerii. Kosztuje ok. 3 złotych, a daje genialne efekty gładkiej skóry, bez grubej warstwy starego naskórka.
Wśród kobiet panuje podział na te, które nie potrafią ogolić nóg czy pachwin maszynką jednorazową i na te, które wybierają depilację depilatorem czy woskiem (opcjonalnie pastą cukrową). Oczywiście zwolenniczki depilatorów twierdzą, że są najbardziej skuteczną formą depilacji, a fanki wosku - że nie ma nic lepszego i dokładniejszego nad usuwanie włosków woskiem. Wszystkie metody są dobre, bo warto dbać o siebie i włosy usuwać. Ale zapytałam pani dermatolog o to, kto częściej przychodzi z problemem wrastających włosków, żeby rozwiać wątpliwości.
Częściej przychodzą z problemem pacjentki po depilacji woskiem. Może dlatego, że włosy po wosku dłużej odrastają, w związku z czym naskórek zdąży już do tego czasu - narosnąć.
Nie mniej zdarzają się też przypadki po goleniu włosów maszynką. Ponieważ kiedy golimy, uszkadzamy powierzchnię naskórka i to działa jak sygnał, aby tę wierzchnią warstwę błyskawicznie odbudować. W związku z czym naskórek narasta, a włosy - wrastają. Co najlepiej widać w przypadku mężczyzn, którzy golą zarost codziennie. A mamy wówczas do czynienia z grubym, twardym włosem. Jeśli taki włos nie może się przebić i rośnie na boki, wywołuje stan zapalny - pryszcze.
U pacjentów z mojego gabinetu obserwuję coraz mniejszy problem z uwagi na to, że decydują się oni na laserową epilację włosów. Dziś o laserze nie można myśleć jak o science fiction, bo pojedynczy zabieg kosztuje mniej więcej tyle, co comiesięczna depilacja woskiem (około 200-300 złotych). Zabiegi usuwania owłosienia laserem Vectus już po dwóch sesjach dają 80 procentową skuteczność.
Oczywiście dziś, kiedy coraz więcej facetów chce nosić długą carską brodę, niewielu nie pokusi się o laser na zaroście. Choć ostatnio zauważyłam, że mężczyźni decydują się na epilację zarostu (żeby go nieco osłabić) na samej szyi, nie ruszając tego na twarzy. I daje im to ogromny komfort.
