Japońska Narodowa Organizacja Planowania Rodziny opublikowała niedawno badania, z których wynika, że prawie połowa dorosłych Japończyków nie jest zainteresowana bliskością fizyczną z drugim człowiekiem. W Japonii furorę robi m.in. gra Nintendo Love Plus, która polega na byciu w związku z dziewczyną anime. Grają w nią mężczyźni zwani otaku.
W badaniu wzięło udział trzy tysiące ludzi. 48,3 proc. mężczyzn przyznało, że nie kochali się w ciągu ostatniego miesiąca, na takie samo wyznanie zdobyło się 50,1 proc. kobiet. To więcej o 5 punktów procentowych w porównaniu z takim samym badaniem z 2012 roku.
Czym Japończycy tłumaczą swoją oziębłość? 21 proc. żonatych mężczyzn stwierdziło, że są zbyt zmęczeni po pracy, natomiast 15,7 proc. przyznało, że nie są oni już zainteresowani seksem, po tym, gdy ich żona urodziła pierwsze dziecko.
Z kolei 21,3 proc. kobiet przyznało, że seks jest dla nich po prostu przykry, a 17,8 proc. wykręcało się zmęczeniem po pracy.
Nie tylko Japończycy pracują, a Japonki nie są jedynymi, które rodzą dzieci, ale to w Kraju Kwitnącej Wiśni jest najniższy współczynnik płodności. Populacja się starzeje. Obecnie w Japonii mieszka około 128 milionów ludzi, natomiast według szacunków demografów w 2060 roku ma być ich już zaledwie 87 milionów. Jeśli dodać do tego, że długość życia się wydłuża, to niebawem w Japonii nie będzie komu pracować na emerytów. Co tak naprawdę sprawiło, że młodzi nie chcą mieć dzieci, co więcej, w ogóle nie czują potrzeby intymnych kontaktów ze swoim partnerem lub swoją partnerką?
Roślino i mięsożercy
Japońscy mężczyźni dzielą się na roślino i mięsożerców. I bynajmniej nie o przyzwyczajenia żywieniowe tutaj chodzi. Jako amatorów krwistych steków określa się żonatych facetów, którzy piastują wysokie stanowiska w korporacjach, a po powrocie do domu mają jeszcze ochotę na zbliżenia z partnerką. Jednak w związku z zapaścią gospodarczą z 1990 roku liczba bogatych biznesmenów spadła. Mięsożerny i jurny yuppie jest postrzegany jako konstrukt kulturowy, do którego w kontrze stoją współczesne pokolenia.
Młodzi Japończycy nie chcą być już panem pod krawatem, wolą umówić się z kolegami na gry komputerowe i piwo. Ponieważ seks był wpisany w specyfikę mięsożercy, to współcześni roślinożercy też mu się sprzeciwiają.
Kogo stać na rodzinę?
W kulturze japońskiej instytucja małżeństwa powszechnie nie łączyła się z gorącym uczuciem i zakochaniem, ale bardziej z poczuciem obowiązku. Związki były w dużej mierze aranżowane. Mężczyzna nie szukał sam życiowej partnerki, zwykle pomagali mu w tym swaci. Współcześni japońscy socjologowie twierdzą, że być może młodzi Japończycy po prostu nie wiedzą, w jaki sposób poszukiwać ukochanej.
A kobiety też nie są zbyt chętne, by stanąć na ślubnym kobiercu. Małżeństwo dla Japonki zwykle oznacza koniec kariery zawodowej, a kobiety w kraju Kwitnącej Wiśni są dobrze wykształcone i wcale nie odpowiada im wizja bycia zamkniętą w domu. Natomiast społeczeństwo kładzie silny nacisk na to, by młode matki mężatki zajęły się swoim ogniskiem domowym. Bywa tak, że gdy kobieta decyduje się na ciążę, jest zwalniana z pracy.
I tu pojawia się paradoks, bo obecna sytuacja w gospodarcza nie pozwala na to, by tylko jedna osoba zarabiała pieniądze. Nawet samotni mężczyźni często mają problem, żeby się utrzymać, a co dopiero, gdy do wyżywienia mają jeszcze co najmniej dwie osoby.
Właśnie dlatego premier Japonii zapowiedział, że podejmie wszelkie niezbędne kroki, by umożliwić młodym matkom pracę. Zamierza rozwinąć system przedszkoli i żłobków i promować elastyczne godziny pracy.
Otaku i hikikomori
Kolejną teorią, która próbuje w jakiś sposób wyjaśnić niechęć Japończyków do seksu, jest ta o podłożu kulturowym. Uważa się, że w dobie nowoczesnych technologii, zaawansowanych gier wideo i całej masy erotycznych zabawek żywy partner seksualny jest po prosty niepotrzebny. Psychologowie stawiają tezę, że seks stał się w ten sposób odhumanizowany przez co… łatwiejszy. Japończycy nie muszą angażować się w związek, szukać partnerki, uwodzić jej. Mogą samodzielnie realizować się erotycznie i robić to wyłącznie wtedy, kiedy sami mają na to ochotę.
Wspomniana na początku gra, w której wcielamy się w partnera dziewczyny anime, to tamtejszy hit. Grają w nią mężczyźni zwani otaku, czyli właśnie (w dużym uproszczeniu) miłośnicy gier komputerowych i anime. Otaku mają nawet w Tokio własną dzielnicę Akihabarę, ze specjalnymi sklepami i kawiarniami, w których obsługują ich cosplayerki przebrane za bohaterki komiksów i anime.
Faceci szaleją na ich punkcie, szczególnie lubią się z nimi fotografować, jednak zupełnie nie ciągnie ich do doznań fizycznych. W końcu bardziej realną bohaterką jest ta z komputera, a nie ta przebrana z realu.
Skrajnym przykładem otaku są hikikomori, którzy do Akihabary nawet się nie wypuszczają, bo po prostu nie opuszczają swojego pokoju. Mieszkają z rodzicami, odbierają jedzenie spod drzwi swojej pieczary (przynosi im je tam matka) i w prawie stu procentach przenieśli swoją egzystencję w świat wirtualny. Samo słowo hikikomori powstało jako zbitka dwóch czasowników "Hiku" – wycofywać się, oraz "Komoru" – być w zamku i chronić się.
Czy tylko Japonia?
Jednak wielu Japończyków oburza się na tezę, że są oni krajem oziębłych seksualnie egoistów. Niechęć do intymnych kontaktów nie jest tylko domeną Japonii, choć tam widać to bardzo jaskrawo. Podobne badanie przeprowadzone w Wielkiej Brytanii pokazało, że nieco ponad połowa Brytyjczyków (60 proc.) odbyła stosunek w ciągu ostatniego miesiąca.
Gdzie leży przyczyna seksualnej oziębłości. Czy brak popędu bierze się stąd, że dziś wiele osób nie może sobie pozwolić na rodzinę, więc podświadomie wolą nie ryzykować? A może drugi człowiek jest po prostu bardziej skomplikowany w obsłudze niż maszyna, dlatego część ludzi idzie na łatwiznę? Czy to rzeczywistość serwuje nam już takie podniety, że więcej do szczęścia nie potrzebujemy? A może po prostu stajemy się coraz bardziej samowystarczalni i za kilkanaście lat seks będzie kojarzył się z czynnością indywidualną, a na wspomnienia starszyzny, że kiedyś to było inaczej, przyszłe pokolenia będą reagowały z niedowierzaniem.