Stosunkowo nieznany kompakt ze stajni Nissana. A szkoda, bo Nissan Pulsar jak na swoje rozmiary wyróżnia się energicznym silnikiem, bogatym wyposażeniem i… ambicjami. Bo jego twórcy chcieli powalczyć nawet z kultowym Volkswagenem Golfem. Sprawdzamy, jak im to wyszło.
Gdyby spytać przeciętnego kierowcę o kilka znanych mu modeli Nissana, można być niemal pewnym, że Pulsar nie pojawi się wśród tych najczęściej wymienianych. A szkoda, bo stosunkowo nowy kompakt Nissana to auto, na które warto zwrócić uwagę, choć cena może odstraszać. Pulsar to model, który staje w szranki ze starszą i bardziej znaną konkurencją, w skład której wchodzą m.in. wspomniany Golf, Renault Megane, Ford Fiesta czy Seat Leon.
Patrząc na Pulsara na język ciśnie się słowo „kompakt”, ale wczytując się dokładniej w dane techniczne, widać że jest większy od konkurentów ze swojego segmentu. A to zaleta, którą doceni się siedząc w środku. Mimo to, to zgrabne 4,4-metrowe auto, którym bez problemu będziemy poruszać się po mieście nie mając problemu ze znalezieniem miejsca do zaparkowania czy przetrwania kilku dłuższych minut w korku. Nie straszna jest także trasa, nawet dłuższa (jest przestronnie i wygodnie), ale to zdecydowanie auto, które lepiej sprawdza się w warunkach miejskich.
Mimo że Pulsar plasuje się w kategorii kompaktów, nadwozie zostało zaprojektowane w sposób, który nadaje mu solidnego wyglądu. Producent nazywa go „prężnym”, ale (trzymając się tej narracji) w oczy rzuca się bardziej „rzeźba” niż „masa” samochodu – i to ją Pulsar może (i powinien) bardziej prężyć. Sylwetka auta jest elegancka, ale nie zabrakło sportowych akcentów np. kratka chłodnicy w kształcie litery V, „drapieżne” lampy czy chromowane dodatki. Plus także za 17-calowe felgi (jak zapewnia producent, cięte diamentem), które potrafią przyciągnąć spojrzenie. Szczegół, ale diabelsko istotny.
Kilka dni wcześniej miałem okazję testować Nissana Qashqai’a. Wsiadając do Pulsara i patrząc na kierownicę, deskę rozdzielczą, zegary, panel multimedialny można mieć wrażenie, że siedzi się w tym samym aucie. Wrażenie oczywiście mija, gdy porównamy ilość dostępnego miejsca i komfort jazdy, niemniej użytkownicy Nissanów nie będą czuli się „zagubieni”. Zresztą podobnie, jak nowi kierowcy, ponieważ układ przycisków i swoisty user experience jest w tym przypadku naprawdę dobry.
Obsługa jest intuicyjna i szybko możemy poruszać się w aucie „na pamięć”. Nie ma tu jednak rewolucji (a może rewelacji?) jeśli chodzi o stylistykę. Na szczęście nadrabia przejrzystością i łatwością obsługi. 5,8-calowy panel do obsługi multimediów jest dotykowy i łatwy w obsłudze. Dobrym rozwiązaniem, z którego często korzystałem jest także możliwość elektronicznego wyświetlania prędkości. Kilometry pojawiają się środku pomiędzy zegarami i są dużo lepiej widoczne. To także w tym miejscu wyświetlane się informacje z komputera pokładowego.
W oczy rzuca się stosunkowo nietypowy przycisk włączający silnik (auto posiada system start-stop), w nocy podświetlany na pomarańczowo. Próżno go szukać w standardowym miejscu. W Pulsarze zdecydowano się umieścić go kilka centymetrów nad skrzynią biegów. Nietypowe rozwiązanie, do którego trzeba się przyzwyczaić. Jak na samochód ze swojego segmentu, Nissan Pulsar to auto, które ma dużo miejsca zarówno z przodu, jak i z tyłu. Jest dłuższe, wyższe i ma szerszy rozstaw osi niż bezpośrednia konkurencja. Wysocy kierowcy czy pasażerowie nie muszę się obawiać dłuższych podróży.
Testowany kompakt Nissana idzie w parze z małym, elastycznym silnikiem benzynowym. To jednostka o pojemności zaledwie 1,2l, ale niech nikogo to nie zwiedzie (zwolennicy diesla mogą zdecydować się na silnik 1,5 dCi 110KM). 115 koni mechanicznych, turbodoładowanie i 6-biegowa manualna skrzynia biegów sprawiają, że osiągami nie odstaje nawet od większych samochodów. Do setki rozpędza się w niecałe 11 sekund, na trasie nie ma także większych problemów z wyprzedzaniem. Lepiej uważać jednak na wszystkie nierówności na drodze, bo siedząc za kierownicą dało się je odczuć wyjątkowo mocno.
Średnie spalanie po jeździe w mieście i na trasie plasowało się na poziomie 7l/100km. Akceptowalnie, ale z tyłu głowy cały czas miałem przecież dużo większego Qashqai’a, który w trasie spalał ok. 5l, a w mieście 6-6,5l.
To, czym konsekwentnie wyróżnia się Nissan to nacisk na systemy bezpieczeństwa. Tych jest naprawdę dużo, choć ich ilość zależy od wybranej wersji auta (Visia, Acenta, Tekna). System SafetyShield ułatwia dostrzeganie przeszkód na drodze. Ostrzega o przekroczeniu linii, martwym punkcie czy poruszającym się obiekcie. To także asystent parkowania, który za sprawą systemu kamer 360, pozwala widzieć samochód z lotu ptaka. W połączeniu z kamerą cofania naprawdę trzeba starać się uderzyć w coś podczas parkowania.
Nissan Pulsar to auto, które wyróżnia się eleganckim wyglądem i rozmiarem. Zwłaszcza ta ostatnia cecha to w jego segmencie zaleta, którą nie wszyscy mogą się pochwalić. Powiedzieć, że lepiej wygląda niż jeździ byłoby krzywdzące, ale faktem jest, że z tych dwóch kategorii, lepiej sprawdza się w tej pierwszej. To pozycja, którą zdecydowanie warto rozważyć przy poszukiwaniu samochodu kompaktowego, ale nie stanie się on takim bestsellerem jak starszy brat Qashqai w swojej kategorii.