WikiLeaks domaga się od technologicznego giganta wyjaśnień, grozi też już wytoczeniem procesu sądowego zarówno Google, jak i rządowi USA. Zdaniem organizacji informację o wystąpieniu przez FBI z prośbą o przekazanie zawartości kont mailowych, Google powinno przekazać dużo wcześniej.
Przedstawiciele WikiLeaks przywołują przykład Twittera, który w 2011 roku praktycznie od razu poinformował o sprawie organizację znajdującą się w podobnej sytuacji. Dzięki temu organizacja mogła zażądać w sądzie ochrony danych zawartych na prywatnym koncie przed FBI. Proces przegrała, ale w ten sposób o przekazaniu danych organizacja dowiedziała się od razu. Twitter udostępnił im też kopie wszystkich informacji, których zażądała FBI.
Rzecznik Google w opublikowanym przez "The Guardian" oświadczeniu pisze, że dopiero zmiana amerykańskiego prawa pozwoliłaby im na bardziej jawne zachowania.