Politycy SLD od prezentacji kandydatury Magdaleny Ogórek przesuwają termin jej pierwszego wywiadu. Tym samym nie tylko pokazują, że ich faworytka jest nieprzygotowana, ale i narażają ją na ataki brukowców. Bo przecież media muszą o czymś pisać. Jak dowiaduje się naTemat, sztab SLD zmienił taktykę, która przewidywała pierwsze wywiady po konwencji 14 lutego i Ogórek ma być dostępna dla mediów już w przyszłym tygodniu.
Dotychczas tylko dwukrotnie mogliśmy usłyszeć to, co do powiedzenia ma Magdalena Ogórek. To mało, biorąc pod uwagę, że jej kandydaturę ogłoszono 9 stycznia, dokładnie 20 dni temu. Tymczasem wartki nurt mediów (określenie prof. Tomasza Goban-Klasa) płynie i potrzebuje kolejnych tematów.
Szybko więc brukowce zaczęły wyszukiwać skandale i skandaliki z życia samej Ogórek i jej męża. Z braku innego materiału o kandydatce podchwytywały je niektóre media informacyjne i opiniotwórcze. “Na mieście” krążą informacje o poważnych sprawach obyczajowych, które mogą uderzyć w protegowaną Leszka Millera.
Tymczasem w obozie Sojuszu Lewicy Demokratycznej spokój i marazm. Ostatnie informacje wskazywały, że pierwsze wywiady z Magdaleną Ogórek będą możliwe dopiero po konwencji, którą zaplanowano na 14 lutego (data już stała się przedmiotem żartów). Teraz jednak SLD zmienia taktykę. – Musimy postawić tamę tym bezpardonowym atakom – mówi w rozmowie z naTemat Leszek Aleksandrzak, szef sztabu Ogórek.
Jak wyjaśnia poseł SLD, do końca tego tygodnia sztab przeanalizuje sytuację medialną wokół swojej kandydatki i po weekendzie zapadną decyzje o pierwszych wywiadach. To dobry ruch, bo sytuacja wymyka się spod kontroli. Ogórek doszła do momentu, że lepiej, aby komentowano jej potknięcia czy niezbyt szczęśliwe wypowiedzi, niż czekano na kolejne doniesienia o obyczajowym skandalu. Bo to nie tylko szkodliwe politycznie, ale zapewne destrukcyjnie wpływa na kondycję kandydatki. A kampania dopiero się zaczyna.