Anna Grodzka została zaatakowana przez tygodnik braci Karnowskich. - Człowiek nie wie nawet jak ma tłumaczyć, że nie jest wielbłądem. To emocjonalnie trudne. Ale ten tekst to absolutne kłamstwa i insynuacje - mówi w "Bez autoryzacji" posłanka Partii Zieloni. Publikację łączy ze swoim potencjalnym startem w wyborach prezydenckich.
Pozwie pani tygodnik Karnowskich, autora artykułu, okładki, naczelnego?
Anna Grodzka: Nie wiem, nie podjęłam jeszcze decyzji w tej sprawie.
Łączy pani tę publikację z informacjami o pani możliwym starcie w wyborach prezydenckich?
Tak sądzę, tym bardziej, że sam dziennikarz w liście z pytaniami oświadczył, że “w związku z moim wyrażeniem zgody na kandydowanie, on jest upoważniony do zadania mi nastąpujących pytań…”.
Ten atak osłabia pani wolę do kandydowania czy wręcz przeciwnie, wzmacnia ją?
To dla mnie sytuacja trudna emocjonalnie, bo nie wiem pan lub pana czytelnicy byli w sytuacji, gdy ktoś czyni zarzuty absolutnie wyssane z palca. Człowiek nie wie nawet jak ma tłumaczyć, że nie jest wielbłądem. To emocjonalnie trudne. Ale ten tekst to absolutne kłamstwa i insynuacje. Chore fantazje autora. Nie zamierzam się do tego odnosić, nie zamierzam tego komentować, bo za bardzo szanuję swoją godność, by podejmować z tym dialog.
Nie jest za tłoczno na lewicy, jeśli chodzi o przyszłych prezydentów? To rozbija głosy i tak osłabionego środowiska.
Pan Janusz Palikot ogłasza, że nie jest lewicą, więc Twojego Ruchu tutaj nie liczmy, choć jest tam kilka osób o poglądach lewicowych, które szanuję. Jeśli chodzi o SLD, to rozmawiałam z kilkoma osobami, którym opowiadałam o naszych prawyborach, które łączą lewicę społeczną i lewicowe ruchy pozaparlamentarne. Mogli dołączyć, ale wystawili swojego kandydata, co nas tym bardziej sprowokowało i potwierdziło słuszność naszej decyzji o prawyborach.
To oczywiście jakoś dzieli, ale w pewnym sensie łączy. Sądzę, że to zwiększa szanse lewicy. Bo elektorat SLD się kurczy - kiedy sprawowali władzę mieli ok. 40 proc. poparcia, więc do dzisiaj stracili ok. 30 proc. Ci wyborcy gdzieś są, ale albo nie mają na kogo głosować i nie chodzą do wyborów, albo głosują na partie drugiego wyboru: PO czy PiS. Liczę, że ci pierwsi przyjdą, jeśli dostaną taką alternatywę, jak my, a drudzy wybiorą nas zamiast tych partii. Tworzenie takiej alternatywy wzmacnia lewicę, a nie ją osłabia.
W wyborach samorządowych w Warszawie kandydatka Zielonych Joanna Erbel dostała 2,41 proc. głosów. Jaki jest wasz cel w wyborach prezydenckich? One są trudniejsze, chociażby ze względu na ogólnopolski charakter.
Odbudowujemy się, Partia ZIeloni jest partią zrównoważnoego rozwoju, nasze cele wychodzą dalej niż tylko jakość środowiska, jesteśmy lewicą społeczną, dbająca o naszą przyszłość. Wynik pani Erbel był całkiem niezły, a w kolejnych wyborach nasze wyniki będą lepsze. Musimy doprowadzić do tego, by społeczeństwo zauważyło, że po lewej stronie sceny politycznej jest alternatywna partia.
Partia to nie tylko program, ale i struktury, które są potrzebne chociażby do zebrania 100 tys. podpisów. Dzisiaj Zieloni wydają się zbyt małą organizacją, by temu podołać.
Partia Zieloni liczy ok. tysiąca członków, to nie jest mało. W moim przekonaniu to największa struktura po lewej stronie sceny politycznej. Jestem przekonana, że jesteśmy w stanie zebrać wymagane podpisy. Poza tym kandydata wystawi cały komitet inicjatywny, który składa się z kilkunastu organizacji i małych partii. Mam nadzieję, że to grono się jeszcze powiększy, co podnosi nasze szanse na zebranie podpisów i sukces wyborczy.
Z czego wynika opóźnienie w ogłoszeniu listy kandydatów w waszych prawyborach? Słyszałem, że miała być już w weekend, będzie dopiero we środę. Nie możecie się dogadać? Nikt się nie zgłosił poza panią?
Nic nie słyszałam o terminie, który pan przytacza. Trwa dialog między organizacjami, każda z nich musi przyjąć też wewnętrzne procedury. Rozpatrywaliśmy różne propozycje, składaliśmy propozycje różnym osobom. We środę na pewno będzie lista, jeszcze sprawdzamy pewne rzeczy, podejmujemy ostatnie ustalenia, ale wkrótce ogłosimy, kto startuje w prawyborach.