Elżbieta Bieńkowska stanowisko unijnego komisarza piastuje od trzech miesięcy. Jak dotąd nie zyskała jednak uznania.
Elżbieta Bieńkowska stanowisko unijnego komisarza piastuje od trzech miesięcy. Jak dotąd nie zyskała jednak uznania. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Sfrustrowana i skłócona z własnymi urzędnikami po cichu przyznaje, że gdyby jeszcze raz miała podjąć tę decyzję, to by tu nie przyjeżdżała. To najkrótsze i najbardziej dosadne podsumowanie trzymiesięcznego urzędowania byłej wicepremier na stanowisku unijnego komisarza ds rynku wewnętrznego i usług.

REKLAMA
Bieńkowska w powszechnym mniemaniu miała być ikoną, która doprowadzi do wprowadzenia w Polsce euro. Te plany jednak spaliły na panewce i to wkrótce po debiucie byłej wicepremier na brukselskich salonach. Chodzi o kłopotliwą wypowiedź, jakiej Bieńkowska udzieliła w jednym z wywiadów. Polityk zapytana o swoje wrażenia i pracę stwierdziła: – Aparat jest ogromny. Urzędnicy pracują od kilkunastu, kilkudziesięciu lat. Ta administracja bardziej przypomina mi starą, zastałą polską administrację z lat 90. niż tę, w której ja uczestniczyłam.
Bieńkowska swoje krytyczne podejście do unijnych struktur musiała jednak powściągnąć, bo nawet szef KE nie chciał jej bronić przed obruszonym personelem. Zwłaszcza, że ani media ani – co gorsza – sami politycy nie zostawili na niej za to suchej nitki. – Mogła wydać pamiętniki po zakończeniu kadencji, ale walnąć w nich tak na dzień dobry to masakra. Wojna z nimi to był duży błąd – wypowiedzi współpracowników Bieńkowskiej cytuje w najnowszym numerze tygodnik „Wprost”.

W Brukseli mówiło się również o tym, że
Elżbieta Bieńkowska pogwałciła jedną z podstawowych zasad panujących w Unii Europejskiej, dotyczących kontaktów unijnych urzędników z mediami. Według standardów, nie powinna ona wypowiadać się publicznie jako komisarz unijny bez konsultacji z biurem prasowym. Stwierdzono ponoć nawet, że żaden komisarz w UE nie narobił nigdy tak wielkiego bałaganu jak Bieńkowska.
I właśnie z powodu tego „złego startu” Bieńkowska – jak donosi „Wprost” – nie cieszy się wśród unijnych szefów i współpracowników szczególną sympatią. Sama polityk twierdzi jednak, że – wręcz przeciwnie – ma bardzo dobre relacje ze swoim personelem, choć nie zaprzecza, że ma za sobą ciężki rok.
źródło: "Wprost"